Witam. Powiem na wstępie, że jestem troszkę rozdygotana psychicznie więc macie prawo mnie poprawiać. U mojego taty podejrzewają chłoniaka, stan mojego taty jest bardzo zły, nie może oddychać, ma wodę w płucach, na sercu i jamie brzusznej. Codziennie dostaję ataku duszności i bóli. Lekarz powiedział, że w płynie, którym pobrali z płuc są komórki nowotworowe. Tata ma objawy takie jak : spadek wagi, mocne poty, powiększone węzły chłonne na szyi i zapadnięte jedno oko, coś jakby paraliż lewej strony, boli go głowa. Możecie na podstawie tego coś wywnioskować? Lekarze nic nie robią od tyg tato leży a biopsję ma mieć robioną dopiero we wtorek. Ja już niczego nie rozumiem :(
Jeśli wynik badania cytologicznego pobranego płynu nawet mocno sugeruje chłoniaka to postępowaniem powinno być włączenie chemioterapii ze wskazań życiowych. Diagnostyka tylko opóźni włączenie leczenia, na które później może być za późno.
Potrzebujemy dokładniejszych informacji - jednym słowem "papierów" ze szpitala, z laboratorium, hist-pat, wyniku cytologicznego, informacji o dotychczasowym postępowaniu.
Bez tego to jak wróżenie z fusów. Wróżę jednak przede wszystkim, że Twój tata nie jest obecnie diagnozowany i leczony w ośrodku referencyjnym. Niejednokrotnie przedłużająca się diagnostyka bywa spowodowana brakiem wiedzy, doświadczenia, zwyczajną nieporadnością kadry małego oddziału.
Pozdrawiam!
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Dziękuję za odpowiedź. Rozumiem, że potrzebne są dokumenty postaram się je tutaj zamieścić, jak tylko będę miała do nich wgląd. Ogólnie nie wiem zbyt wiele bo mama chyba nie chcę, żebym zbyt dużo wiedziała, wiem jednak, że robiono mu usg klatki piersiowej i stan wody spadł, pobierali mu płyn z płuc z jednego płuca krew z wodą a z drugiego coś żółtego, 500 ml i 300ml. Węzły chłonne powiększyły się dopiero w szpitalu tak jakby na końcu wszystkich objawów, węzły chłonne powiększone znacząco uciskają na tchawicę? Tata ma poważne problemy z oddychaniem, dziś zwymiotował krwią, nie wiadomo z jakich przyczyn, choruje na wrzody żołądka. Miał mieć robioną biopsję węzła w piątek ale lekarz poszedł sobie na zwolnienie do wtorku i trzeba czekać, ja wiem, że oni źle z nim postępują, była mowa o tym, żebyśmy przewieźli go Bydgoszczy w celu dalszych badań ale oni skierowania nie dadzą, nie wiemy co mamy robić...
w środę podejrzewali chłoniaka, tata miał wszystkie objawy chłoniaka hodgkina, do dziś nie zrobiono wycinku do badania, tata wode mial raz spuszczana z pluc, z brzucha nie i z worka osierdziowego tez nie, zmarl na skutek uduszenia, jestem zalamana, wiem ze to niedbalosc lekarzy do tego doprowadzila. Moje pytanie brzmi czy ten nowotwór mógł w tydzien czasu doprowadzic mojego tate do zgonu?
Moje pytanie brzmi czy ten nowotwór mógł w tydzien czasu doprowadzic mojego tate do zgonu?
Jeśli to był chłoniak hodgkina, to w tydzień nie doprowadza go zgonu, nawet biorąc pod uwagę to, że jest 'agresywnym' chłoniakiem.
Tata trafił do szpitala już w 'ciężkim/poważnym stanie'. Niestety nie mamy badań, to tylko mogę przypuszczać z tego co pisałaś, że już nowotwór był 'b. zaawansowany' i też chyba pech, 'nieszczęśliwie umiejscowione nacieki'.
Też tak naprawdę nie wiemy jaki to był chłoniak i czy w ogóle był to chłoniak
I też nie wiemy z jakiego powodu Twój Tata trafił do szpitala? Co było powodem, że poszedł do lekarza/do szpitala?
I niestety z tego co piszesz, może być opieszałość/niedbalstwo lekarzy
Bardzo mi przykro
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
córabura!! JEŻELI zgon (bardzo mi przykro!!) nastąpił wskutek zaniedbania i opieszałości (na co wygląda) ja bym na Waszym miejscu (jak emocje opadną i pochowacie Tatę) zgłosiła roszczenie do szpitala o odszkodowanie! Tak nie może być!!!!!!!!!!! Rozważ to! (radzi prawnik )
Z tego co piszesz w dwóch pierwszych postach to choroba była bardzo rozległa i mocno zaawansowana. Raka nie leczy się tak jak zawał , że trzeba działać natychmiast.
Ogólny stan był zły i podanie chemii mogło być większym obciążeniem aniżeli sama choroba.
Potem można by miec pretensje do lekarzy, że zabili chorego.
Dostał chemię i zmarł.
Tato był w szpitalu pod opieką fachowców i trzeba miec nadzieję, że zrobili wszystko w zgodzie ze sztuką i najlepiej jak potrafili.
Jedynym, może marnym pocieszeniem jest to, że tato nie cierpiał za długo.
Bardzo Ci współczuję.
Mój tato zmarł na raka płuc. Umierał 1,5 roku. To było straszne dla niego i dla nas.
Teraz mama ma raka płuc i proszę tatę, żeby ją zabrał do siebie nagle.
Żeby nie musiała cierpieć .
Ja nie rozumiem, jak można zwlekać z pobraniem materiałów do badań! Chociażby żeby na cito podać odpowiednie leczenie! Nie wierzę że to by nic nie dało! Uważam, że w PL to standard niestety, że lekarze mają na wszystko czas albo co gorsza wycinają złą nerkę jestem chyba nastawiona anty, wybacz, niczego nie narzucam... ale wiem jak jest!!!!
Jeszcze raz wyrazy współczucia, i jedynym pocieszeniem może być tylko fakt, że już nie cierpi, tak ja my tutaj!
ważam, że w PL to standard niestety, że lekarze mają na wszystko czas albo co gorsza wycinają złą nerkę jestem chyba nastawiona anty,
Wycięcie nie tej nerki jest karygodne i nigdy nie powinno się wydarzyć.
Takie przypadki zdarzają się na całym świecie, nie tylko w PL.
Można poczytać o wysokich odszkodowaniach np. w USA za błędy lekarskie.
Lekarz to człowiek, który też popełnia błędy.
W każdej dziedzinie, w każdej "branży" gdzie pracują ludzie są popełniane błędy.
Nie popełnia błędów jedynie ten, co nic nie robi.
Nie wydaje mi się, aby w tym wypadku ktoś popełnił błąd.
Ale to tylko moje zdanie.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
córabura!! JEŻELI zgon (bardzo mi przykro!!) nastąpił wskutek zaniedbania i opieszałości (na co wygląda) ja bym na Waszym miejscu (jak emocje opadną i pochowacie Tatę) zgłosiła roszczenie do szpitala o odszkodowanie! Tak nie może być!!!!!!!!!!! Rozważ to! (radzi prawnik )
Chyba powinno zostać złożone zawiadomienie do Prokuratury najpierw? Jakim sposobem zgłosić roszczenie bez sekcji zwłok, bez stwierdzenia przyczyny zgonu i bez szczegółowej analizy dokumentacji medycznej?
Bonaj napisał/a:
Raka nie leczy się tak jak zawał , że trzeba działać natychmiast.
Nieraz leczy się dokładnie w taki sposób, szczególnie nowotwory postępujące bardzo gwałtownie.
Bonaj napisał/a:
Ogólny stan był zły i podanie chemii mogło być większym obciążeniem aniżeli sama choroba.
Potem można by miec pretensje do lekarzy, że zabili chorego.
Dostał chemię i zmarł.
Znam wiele przykładów, gdzie gwałtownie postępujący nowotwór w ciągu kilku godzin stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia. Chemioterapia w takim przypadku ratuje życie i to dosłownie! Oczywiście nie są to codzienne przypadki bo dyskutujemy teraz o nowotworach wybitnie chemiowrażliwych, gdzie jednak jeden z takich nowotworów był podejrzeniem w tym przypadku.
Bonaj napisał/a:
Tato był w szpitalu pod opieką fachowców i trzeba miec nadzieję, że zrobili wszystko w zgodzie ze sztuką i najlepiej jak potrafili.
Fachowców albo flachowców. Znając trochę tę grupę zawodową od "kuchni" muszę stwierdzić, że bałbym się poddać leczeniu onkologicznemu pierwszemu lepszemu lekarzowi w Polsce. Piszę to z całą odpowiedzialnością.
Bonaj napisał/a:
Lekarz to człowiek, który też popełnia błędy.
W każdej dziedzinie, w każdej "branży" gdzie pracują ludzie są popełniane błędy.
Tak, tylko w całym cywilizowanym świecie dąży się do wyeliminowania możliwości zaistnienia błędu. W Polsce możliwości takie są mnożone. Lekarze nie uczą się angielskiego, nie kształcą po ukończeniu studiów, ich wiedza gwałtownie (szczególnie wobec postępu) się deaktualizuje. Chyba od specjalisty, lekarza, zarabiającego jak na realia tego kraju całkiem nieźle oczekujemy PROFESJONALIZMU?
Pozdrawiam!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2015-06-16, 23:23 ] Za wizytę u pacjenta dostaję 80 zł brutto. Dojeżdżam (kilkanaście/kilkadziesiąt km) na własnej benzynie, wizyta razem z dojazdem trwa 2, czasem 3 godziny.
Łatwo policzyć, ile wychodzi netto za godzinę - mniej więcej tyle, co takiej pani, która u moich znajomych myje raz w tygodniu kible i takie tam
Staram się być profesjonalistą.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Witam.
O miesiąca odbywał się u nas remont mieszkania, wzmożony wysiłek u taty spowodował, że dostał on duszności parę razy, bolała go głowa i ogólnie był osłabiony, zaczął kaszleć. Tata dostał ataku, wył i zwijał się na podłodze z bólu, krzyczał , że boli go lewa ręka, w klatce piersiowej i lewy bark. Zostało wezwane pogotowie, na pogotowiu lekarz, który przyjechał najpierw zapytał ile tata wypił ( tata nie pił ) i że wygląda to na zapalenie mięśnia między żebrowego, zostało wykonane EKG wynik dobry, jednak zabrano go do szpitala, w szpitalu zrobiono RTG i postawiono diagnozę - odoskrzelowe zapalenie płuca lewego, przepisano antybiotyki i puszczono do domu. ( nie wiemy czy tato nie wyszedł na własne żądanie, co może być istotne). Przez około okres 1 miesiąca nie wystąpił atak, jednak przez ten okres tato mimo brania leków czuł się dosyć źle, nie wzbudzając żadnych poważnych podejrzeń, nic na to nie wskazywało, że jest tak poważnie chory. Nagle znowu dostał ataku, jednak był to mniejszy atak od poprzedniego, zostało wezwane pogotowie, znów ten sam lekarz, który stwierdził, że ojciec podtrzymuję im statystykę i miał podejrzeniem że ojciec stymuluję jednak zabrano go na pogotowie, nic nam nie mówiąc. Po dwóch godz tata wrócił do domu, stwierdził, że dostał jakąś kroplówkę i skierowanie do pulmonologa, termin jednak na lipca. W między czasie leczył się też u laryngologa, bo myślał, że ten ból głowy i opadnięta powieka są od zatok...Jednak z każdym dniem, mimo brania leków czuł się coraz gorzej, nie spał całe noce, wciąż bolała go głowa, miał trudności z oddychaniem, bolała go lewa ręka. Mamie nie mówił za wiele, jednak mama, widziała i i kazała mu się jeszcze raz udać do lekarza rodzinnego. W ten feralny dzień, kiedy poszedł do lekarza czuł się już na prawdę źle, wręcz nie miał jak złapać powietrza. Dostał skierowanie do szpitala 29 piątek, dostawał kroplówki zastrzyki, nie było poprawy, wykonano TK i stwierdzono wodę w płucach, woreczku osierdziowym i jamie brzusznej. Wodę z płuc ściągnięto dzień lub dwa po tomografii, tato poczuł się o wiele lepiej, mówił wręcz, że czuje się jak młody bóg, jednak następnego dnia po ściągnięciu można było zauważyć , że tata znów czuję się gorzej. W środę zauważyliśmy, że tacie wyskoczyły węzły chłonne szyjne, lekarz powiedział nam, że może to być chłoniak. Zbadano również płyn z płuc, w którym stwierdzono komórki atopowe. Boże Ciało - dzień wolny... Na piątek miał zlecone wycięcie węzła chłonnego w celu przeprowadzenia badania histopatologicznego, jednak lekarz który miał wykonać wycięcie nie wiadomo z jakiego powodu miał wolne. Wycięcie przełożono na poniedziałek. Sobota- niedziela stan taty drastycznie się pogorszył, spuchły mu obie nogi, brzuch, i lewa strona twarzy. Tata bardzo skarżył się na ból brzucha i duszności, był w takim stanie, że aż stał się wulgarny i agresywny w stosunku do personelu, cały czas powtarzał , że to przez te kroplówki i odmawia ich przyjmowania. Bardzo mało spa, oddawał małe ilości moczu, lecz nie pozwolił sobie założyć cewnika. W niedzielę zażądał od lekarzy natychmiastowej operacji brzucha, słowa jego wynikały z bólu który odczuwał ( tata należał do bardzo silnych fizycznie i psychicznie osób, miał duży próg tolerancji na ból), powiedział nam i lekarzom , że wymiotował krwią, wykonano gastroskopię, wyniku nie znamy. Tata czuł się po niej bardzo źle, jeszcze gorzej obolały, z tego co wiemy w trakcie gastroskopii był bardzo pobudzony, chciał wyrwać sobie tę rurkę z gardła. Miał mieć też pobrany ten węzeł ale lekarze powiedzieli mamie, że tata był bardzo obudzony i nie mogli przeprowadzić tego zabiegu, ponieważ tata nie mógł usiedzieć w miejscu, rzucał się , wstawał..(pewnie z bólu). Mam dzwoniąc do szpitala została poinformowana również, że tata przejdzie konsultację z anestezjologiem i jeśli się zakwalifikuję następnego dnia ( czyli dziś ) będzie miał obrany węzeł w znieczuleniu ogólnym. Niestety tata nie dożył dnia dzisiejszego - przyczyna zgonu - nagła niewydolność krążeniowo- wydechowa. Dodam tylko, że mama rozmawiając z Panią ordynator w celu uzyskania informacji o możliwości przewiezienia ojca do innego szpitala usłyszała , że jest to niemożliwe doói nie zostanie zrobiona " wersja robocza" badania tego węzła. ( Pani doktor dzwoniła do Bydgoszczy na oddział chemioterapii) Jak wcześnie pisałam tata miał powiększone węzły chłonne śródpiersia - lekarz powiedział, że węzły te są wielkość pięści i dodał, ze obawia się iż tata nie dożyje wyjazdu do Bydgoszczy.
[ Dodano: 2015-06-09, 17:59 ]
Nie chcemy sekcji zwłok czy to dobry pomysł? Nie wiemy co teraz robić, a jeśli doszło do zaniedbań lekarzy co teraz? Proszę o rady!
[ Dodano: 2015-06-09, 18:11 ]
Jednak chyba na wszystko za późno ponieważ tato zostanie jutro o 15 skremowany...
Współczuję z Tobą i Rodziną.
Ból i strata w szybkim czasie najbliższej osoby, budzi wiele pytań i niesie niestety za sobą
trud odpowiedzi na pytanie dlaczego?!
Do Ciebie należy decyzja,czy będziesz drążyła i próbowała wyjaśnić niedopowiedzenia,
czy z wielkim bólem,ale pogodzisz się z odejściem Taty,chociaż wiem,że na to potrzeba ,dużo dużo czasu.
Życzę spokoju.
Pierwszy 'błąd' był przy pierwszej (opisanej przez Ciebie) wizycie na pogotowiu, pomylono infekcję dróg oddechowych z 'nowotworem' (dość często oznaki 'chłoniaka' są pomylone z zakażeniem dróg oddechowych). Wtedy już były prawdopodobnie 'nacieki' np. w śródpiersiu lub płucach. I być może 'chłoniak' był w fazie początkowej (ale tylko 'być może' to była faza początkowa).
Jeśli powiększone węzły chłonne nacieki są klatce piersiowej (np. w śródpiersiu), ciśnienie wywołane przez nie może powodować obrzęk, niewyjaśniony kaszel, duszność, problemy w przepływie krwi do i od serca. Powiększone węzły często naciskają na narządy, co skutkuje ich niewydolnością i może powodować wiele innych objawów, m.in. woda w płucach.
I tak jak pisałam wcześniej Tata trafił do szpitala, gdy już zmiany były prawdopodobnie rozległe lub/i 'pechowo' naciekające.
Ponieważ nie dysponujemy żadnymi wynikami badań, to wszystko co będzie napisane będzie w sferze domysłów, i zapewne nigdy nie dowiecie są co tak naprawdę było Tacie.
Bardzo Wam współczuję.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Kochana, wyrazy współczucia To tak szybko to się stało, szok!
Niech chcę nic doradzać, ale dziwne to troszkę , w większości przypadków jeżeli dojdzie do zgonu, piszą niewydolność krążeniową, ponieważ tak chyba muszą, nie znają dokładnie przyczyny, dlaczego tak się stało- znam kilka przypadków- i rodzina odmówiła sekcji zwłok- a przecież dla nich to jakby wygoda, bo nie każdy z rodziny chce poddawać bliskie osoby- umarłe- aby je cieli-a tak serio- przecież to ciało i tak zostanie poddane rozkładowi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum