Dziś odebrałem wyniki biopsji mojego taty. Tata jest już w stanie bardzo słabym choć nowotwór zdiagnozowano dopiero miesiąc temu. Nie miał przedtem żadnych objawów. Z tego, co czytam wynika, że nie ma dobrych rokowań. Pogorszenie jego stanu postępuje błyskawicznie. Nie wiem, co robić.
1. wyc. z płuca
2. wyc. z guza opłucnej
3. wyc. z przepony
We wszystkich materiałach widoczny jest naciek carcinoma non-microcellulare male differentiatum. Nie jest to rak płaskonabłonkowy.
TTF1 (+) CKAE1/AE3 (+) EMA (+) p63 (-) D2-40 (-) calretynina (-)
Barwienie na śluz ujemne.
Proszę o pomoc. Wszyscy lekarze, którzy mieli styczność z tata skazali go już na smierć. Jest jej bliski.
z podanych wyników badań można wyciągnąć wniosek, że jest to zaawansowany pierwotny rak płuca, niedrobnokomórkowy, niskozróżnicowany (czyli o wysokiej złośliwości histologicznej).
Jedynym leczeniem onkologicznym, które mogłoby ewentualnie poprawić stan taty jest najpewniej chemioterapia. Jednak chemioterapia jest leczeniem agresywnym i - jeśli stan ogólny pacjenta jest zły - może nie pomóc, a spowodować różnego rodzaju powikłania (np. niewydolność nerek, krążenia etc.) i w konsekwencji doprowadzić nawet do szybszej śmierci.
Aby ocenić czy można pacjenta zakwalifikować do chemioterapii (i nie zrobić mu tym krzywdy) wykonuje się badania oceniające pracę m.in. szpiku kostnego, nerek, wątroby.
Trudno cokolwiek powiedzieć w sytuacji gdy nie dysponujemy wynikami tego typu badań.
Sam typ histologiczny raka oraz jego stopień zaawansowania są faktycznie bardzo niekorzystne. Gdyby możliwa była chemioterapia - być może udałoby się tacie przedłużyć życie i poprawić jego jakość. Być może - raki niedrobnokomórkowe (nawet te niskozróżnicowane) bywają nie wrażliwe na leczenie chemiczne. Ale szansa by była.
Jeśli dysponujesz jakimiś aktualnymi wynikami badań (poza wynikiem badania histopatologicznego, który już mamy) przytocz je tu proszę. Będzie można wtedy spróbować ustalić przyczynę, dla której odstąpiono od chemioterapii.
pozdrawiam ciepło.
Mam jeszcze wcześniejsze wyniki bronchoskopii, wypisy ze szpitala, ostatnią biochemię w niewielkim zakresie, cytologię płynu z opłucnej. Tata miał robione wczoraj usg jamy brzusznej, wiem, że wykazało zmiany meta na wątrobie.
Ogólny stan jest bardzo słaby. Tata ledwo oddycha, stan pogarsza się katastrofalnie szybko. 10 dni temu był jeszcze w nienajgorszej formie, lekarz prowadzący twierdzi, że odejdzie niedługo. Miałem cały czas nadzieję przynajmniej na leczenie paliatywne.
Ma potworny obrzęk nóg. Ma założony dren, odprowadzający płyn z opłucnej, lekarz mówi, że jest bardzo odbiałczony. Jakie wyniki byłyby pomocne? Wyciągnę je jutro od lekarza. Tata nie jest nawet pod opieką onkologa, leży w szpitalu rejonowym. Na Płockiej, po wideotorakoskopii nie chcieli go zatrzymać. Typowy pacjent niczyj. Dużo gorzkich słów ciśnie mi się na usta pod adresem lekarzy, ale nie czas na to.
dybuch,
morfologia, mocznik, kreatynina, elektrolity, wapń, tzw. próby wątrobowe etc. to wszystko są badania krwi. Plus ewentualnie informację jakie aktualnie mniej więcej utrzymuje się tętno a jakie ciśnienie krwi.
Jednak strasznie mi przykro, ale z tego co opisujesz wynika, że chemioterapia faktycznie nie jest możliwa.
Obawiam się , że stan taty jest taki, że leczenie chemiczne po prostu by go zabiło.
To co opisujesz wskazuje na to, że lekarz prowadzący może mieć rację niestety..
Obrzęk kończyn dolnych może wynikać m.in. z niewydolności nerek, krążenia, bądź masywnych przerzutów do węzłów chłonnych jamy brzusznej i miednicy.
To zły czynnik rokowniczy.
Stały drenaż jamy opłucnej to też już zazwyczaj element postępowania stricte objawowego.
Tacie trafiła się bardzo agresywna postać raka płuca. Niestety tego typu rak dość często diagnozowany jest w postaci wysoce zaawansowanej.
Strasznie mi przykro..
Oczywiście jeśli zechcesz - przytocz wyniki, postaramy się przystępnie wyjaśnić Ci co się dzieje.
pozdrawiam ciepło.
Dybuch,
bardzo mi przykro.Choroba Twojego Taty postępuje bardzo szybko, znam to z doświadczenia. Mam żal do lekarzy z Płockiej, że w styczniu wiedząc o bardzo złym stanie zdrowia mojego Taty, odstąpili od leczenia nie mówiąc nam o tym. To spowodowało, że Tata przed śmiercią poprostu się dusił - to jest nie w porządku. Ostatnie chwile spędził w Klinice Onkologicznej w Wieliszewie. Bardzo Ci polecam, jeśli tylko masz takie możliwości. Profesjonalna opieka i specjaliści z najwyższej półki choćby dr Jagiełło - Gruszfeld. Wizyta u onkologa kosztuje 48zł.
Pozdrawiam Ciebie i trzymam mocno kciuki.
Bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie. W naszym przypadku po prostu z zaskoczenia tatę wypisano, nawet nie mówiąc, że powinien trafić od razu z powrotem do szpitala rejonowego. Kazano przyjść na kontrolę po 10 dniach do przychodni. W tym czasie, kiedy był w domu nastąpiło odbiałczenie, wypłukanie krwi z potasu (o czym nie wiedziałem). W czasie wizyty kontrolnej był bardzo słaby, prosiłem, żeby został w szpitalu - nic z tego. Do rejonowego trafił już karetką na sygnale, miał migotanie przedsionków, praktycznie był całkowicie pozbawiony potasu. Od tej pory stan się tylko pogarsza.
Wyniki, które mam teraz sód w normie, potas (już) w normie, mocznik 57 mg/dl (norma 10 -50), kreatynina w normie, eGFR (MDRD) 84 (w. ref. > 60). To są wynik z 8 maja.
Wyciągnę ostatnie wyniki dzisiaj i prześlę. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za pomoc.
[ Dodano: 2010-05-13, 08:02 ]
Zapomniałem - ciśnienie niskie. Do momentu, kiedy miał migotanie przedsionków ciśnieni było w normie 120/80. Od tej chwili cały czas 100/60 90/60. Wysięk z opłucnej prawie się zatrzymał (po dwóch tygodniach) od talkowania.
[ Dodano: 2010-05-13, 08:07 ]
I jeszcze pytanie o szpital w Wieliszewie: czy wiesz może czy przyjmują tam pacjentów spoza woj. mazowieckiego?
Przepraszam, że wtrącę, ale nie wydaje mi się jakby wypis z Instytutu był rzeczą szczególnie rażącą, nieodpowiedzialną czy w końcu krzywdzącą. Proszę zauważyć, że wszystko zostało wykonane jak należy a pacjent nie można tego ukryć w terminalnej fazie choroby po prostu nie mógł przebywać na oddziale jak mniemam chirurgii klatki. Proszę też wziąć to pod uwagę i docenić także starania lekarzy z Instytutu.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
" ...I jeszcze pytanie o szpital w Wieliszewie: czy wiesz może czy przyjmują tam pacjentów spoza woj. mazowieckiego?..."
Myślę, że na pewno ponieważ jest to szpital prywatny, inaczej, szpital który nie ma podpisane kontrakty z NFZ na wszystkie usługi. Wiem, że chemia i badania przygotowujące są nieodpłatna. Próbuj, walczcie do końca, każda chwila jest cenna.
vioom,
"...Proszę też wziąć to pod uwagę i docenić także starania lekarzy z Instytutu. ..."
ceniłam starania lekarzy z Instytutu i przez 10lat miałam do nich bezgraniczne zaufanie. Jednak proszę zrozumieć sytuacje chorego, który się dusi w domu i nie ma żadnej pomocy, ponieważ lekarze twierdzą, że tak ma być. Czy to jest godne umieranie?
Dlaczego lekarze w innym szpitalu, potrafili przyjąć pacjenta i przez ostatnie dni starali się pomóc choremu poprzez podanie tlenu, antybiotyków??? Robiono co chwila badania, żeby zgodnie z wynikami podjąć leczenie, dać troszkę nadziei, ulżyć w cierpieniu. Proszę czasem pomyśleć o tych co odchodzą, nie o statystykach, nie o kontraktach z NFZ, spojrzeć zwyczajnie po ludzku. Nikt z nas nie wie czy za 10,20 lat sam nie bedzie w podobnej sytuacji. Mój Tata walkę przegrał, nie znaczy to że inni mają cierpieć. Stawiam na etykę lekarską a wówczas nie bedzie tylu, rozczarowań "staraniami lekarzy z Instytutu".
Proszę czasem pomyśleć o tych co odchodzą, nie o statystykach, nie o kontraktach z NFZ, spojrzeć zwyczajnie po ludzku. Nikt z nas nie wie czy za 10,20 lat sam nie bedzie w podobnej sytuacji.
Niestety lekarz, stając przed ordynatorem/dyrektorem szpitala w celu wytłumaczenia się z przekroczenia kontraktu z NFZ czy zastosowania takich a nie innych procedur terapeutycznych nie obroni się argumentem "niech pan spojrzy po ludzku, bo za 10 lat może być w pan w podobnej sytuacji". Dla urzędników NFZ takowe argumenty mają wartość zerową, a to dzięki nim szpital ma pieniądze na dalsze funkcjonowanie bądź nie.
My patrzymy na to z takiej a niej innej perspektywy, bo to nasi bliscy są chorzy i chcemy dla nich jak najlepiej. Dla urzędnika to tylko kolejna cyferka w rozliczeniach. Dla lekarza to wybór między zrobieniem wszystkiego, co może, a ewentualnym przekroczeniem kontraktu czy zastosowaniem procedur, za które nikt szpitalowi nie zapłaci. Jeśli szpital nie ma pieniędzy na funkcjonowanie bo NFZ ich nie dał, to zwalnia pracowników, a więc i owego lekarza. Kółko się zamyka.
Etyka lekarska? Polecam przeczytanie choćby tego artykułu - etyka lekarska, chęć jak najlepszej pomocy pacjentowi vs. NFZ.
I żeby nie było - nie opowiadam się za którąkolwiek ze stron, tylko staram się obie jakoś zrozumieć. I sorry za offtop.
Przepraszam, że wtrącę, ale nie wydaje mi się jakby wypis z Instytutu był rzeczą szczególnie rażącą, nieodpowiedzialną czy w końcu krzywdzącą. Proszę zauważyć, że wszystko zostało wykonane jak należy a pacjent nie można tego ukryć w terminalnej fazie choroby po prostu nie mógł przebywać na oddziale jak mniemam chirurgii klatki. Proszę też wziąć to pod uwagę i docenić także starania lekarzy z Instytutu.
vioom, chyba nie do końca masz rację, biorąc pod uwagę, że:
dybuch napisał/a:
po prostu z zaskoczenia tatę wypisano, nawet nie mówiąc, że powinien trafić od razu z powrotem do szpitala rejonowego. Kazano przyjść na kontrolę po 10 dniach do przychodni.
Ja rozumiem, że nie lekarze nie mogli dłużej trzymać chorego na oddziale ( bo kontrakty, itd), ale zamiast gadać o kontroli za 10 dni, powinni byli powiedzieć rodzinie, co dalej można zrobić, żeby chociaż doraźnie pomóc choremu
vioom,
postaw się w sytuacji chorego :
jesteś ciężko chory, czujesz sie bardzo źle, a lekarze wypisują Cię do domu z zaleceniem kontroli za 10 dni i nic więcej...
ani gdzie szukać pomocy, ani co robić - chory czuje, że jest skazany , to powoduje strach i poczucie beznadziei - to jest koszmar.
I nie każ mi doceniać pracy lekarzy, którzy w ten sposób postępują z chorymi, bo rękawów to oni sobie nie wyrwają - robią tyle tylko, ile trzeba, żeby uzasadnić swoją obecność w szpitalu
[ Dodano: 2010-05-13, 12:55 ] bo rękawów to oni sobie nie wyrywają - żeby nie było wątpliwości, nie chodzi mi o ofiarność ponad miarę, udzielenie kilku wskazówek rodzinie chorego z pewnością nie jest czynnością bardzo wyczerpującą.
Ja doceniam starania lekarzy. Nie muszę jednak wiedzieć, jaka jest faza choroby. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Wystarczy parę wskazówek. Wystarczyło z powrotem skierowanie do szpitala, z którego tata przyjechał, a tu było tylko kilka uwag na prędce między drugim śniadaniem a czymś tam. Leczyć po ludzku, tylko to miałem na myśli. Wiem, że lekarze zrobili, co w ich mocy, a faza choroby nie pozwala na inne działania - racjonalnie, ale pozostaje jeszcze sfera emocjonalna, chęć niepoddawania się, buntu. Wystarczą ludzkie odruchy. Nic więcej.
Ostatnie wyniki:
sód, poas w normie, wbc 28 (n. 4-10), rbc 3,6 (n 4.5-5.5), hgb 11,2 (n(13,4-17,5) htc 33,3% (n. 40-54) glukoza 125 (n. 65-110), białko 4,2 (n. 6-8), crp 50,1 (n. <5)
reszta w normie.
usg jamy brzusznuej wątroba drobnoziarnista o wzmożonej echostrukturze w niej kilka hyperechogenicznych okrągłych ognisk, jawiększy w płacie lewym 19mm zmiany meta
dybuch, bardzo przepraszam że zakotwiczyłam na Twoim forum, ale wywołałeś bolesny dla mnie temat. Oczywiście ABSENTEEISM masz rację nikt z lekarzy nie będzie używał przed swoim przełożonym argumentu typu proszę potraktować "pacjenta po ludzku" - NFZ za to nie płaci ja wiem, ale niech nikt mi nie mówi, że pacjent w stanie terminalnym choroby nie ma prawa do skorzystania z opieki hospicjum. Nie jestem lekarzem, wierzę że Ci ludzie w białych kitlach są po to powołani aby pomagać. Więc pytam: CZY TAK TRUDNO POWIEDZIEĆ JEDNO ZDANIE NA TEMAT STANU PACJENTA I EWENTUANIE SKIEROWAĆ GO DO HOSPICJUM "NA TLEN"? DLACZEGO NIKOGO NIE OBCHODZI TO, ŻE TEN CZŁOWIEK SIĘ DUSI? Może warto założyć torebkę plastikową na głowę i przekonać się, że Ci ludzie cierpią. Chodzi mi tylko o jedno ... pomóc godnie i bez cierpienia umrzeć.
Witaj Jacku.
Stan Twojego Taty a właściwie obraz z przeprowadzonych badań wskazuje, że onkolog kliniczny nie ma już możliwości i narzędzi do pomocy Twojemu Tacie niestety. Pozostawienie Taty w klinice nie byłoby niczym więcej, niż opieką hospicyjną.
Nowotwór zaatakował również wątrobę. Jak pisała Ci DSS jest to bardzo agresywna postać raka i właśnie pokazuje całą swoją moc. Przykro mi.
dybuch napisał/a:
Leczyć po ludzku, tylko to miałem na myśli. Wiem, że lekarze zrobili, co w ich mocy, a faza choroby nie pozwala na inne działania - racjonalnie
i ja też w to mocno wierzę. W tym stadium choroby, przy tak szybko pogarszającym się stanie pacjenta, niewiele można było zrobić.
Jacek zgłoś Tatę do hospicjum, pomogą Wam przejść w sposób najlepszy dla Taty jego ostatnie chwile. Przecież Ty sam dobrze wiesz jak jest.
Jesteśmy z Tobą i jeśli tylko będziesz miał pytania- pisz.
off top. Drodzy Koledzy i Koleżanki na dyskusje o postępowaniu, kontraktach lub ewentualnie na popsioczenie jak nam ciężko przechodzić przez to, przez co przechodzimy zapraszam np. do mnie:
Pogaduchy u Madziorka, bo przecież Jacek chciał uzyskać pomoc dla Taty a nie... zapraszam
Na forum pomagają lekarze- oni robią to, bo mają w sobie niesamowite pokłady empatii, niestety takie posty ich nie motywują. Oni potrzebują danych o pacjencie,wyników badań i niestety przedzierają się przez niezbyt sympatyczne posty. Dajmy im pracować, pomagać a pogadajmy tam gdzie do tego miejsce.
Pozdrawiam M.
Przepraszam, że wtrącę, ale nie wydaje mi się jakby wypis z Instytutu był rzeczą szczególnie rażącą, nieodpowiedzialną czy w końcu krzywdzącą. Proszę zauważyć, że wszystko zostało wykonane jak należy a pacjent nie można tego ukryć w terminalnej fazie choroby po prostu nie mógł przebywać na oddziale jak mniemam chirurgii klatki. Proszę też wziąć to pod uwagę i docenić także starania lekarzy z Instytutu.
Jak napisałem, Panie Doktorze, doceniam działania lekarzy. Jednak człowiek w sytuacji ekstremalnej, pozostawiony sam sobie wobec rzeczy nieznanych, potrzebuje czegoś więcej niż profesjonalny chłód, żeby nie nazwać tego obojętnością. A może tak trzeba, bo inaczej samemu nie można by sobie nie poradzić z ogromem cierpienia oglądanego na codzień. Na mojej krótkiej drodze walki z rakiem taty spotkałem wielu lekarzy, zarówno cudownych, pełnych empatii ludzi, jak i jednak niestety nie tylko. O tym nie będę pisać. Proszę mi wybaczyć, ale w takich momentach człowiek "myśli" emocjami. Proszę pozwolić mi na wątpliwości, nawet, jeśli są bardzo nieusprawiedliwione. Zapewne niedługo będę mógł myśleć bardziej racjonalnie. Dziękuję wszystkim za wszystkie słowa otuchy. Teraz już tylko czekamy.
[ Komentarz dodany przez: madziorek: 2010-05-13, 23:46 ] z tego, co wiadomo Administracji Forum użytkownik "vioom" nie jest lekarzem. Pozdrawiam -admin
dybuch
Przykro mi z powodu taty
A czy załatwiliście opieke hospicyjną?
Naprawde są bardzo pomocni w sferze emocjonalnej ktorej nie zaznaliście wcześniej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum