Wiem, że to pewnie kiepskie pocieszenie, ale wierz mi, wszyscy którzy mamy bliskich którzy zapadli na tą chorobę tak czujemy. To jest często ostatnia myśl przed snem i pierwsza po przebudzeniu.
Po pewnym czasie serce okrzepnie i stwardnieje. I choc smutek i strach pozostanie to odkryjesz inną stronę tej całej sytuacji. Że da się żyć z tym smutkiem i strachem i że to właśnie on daje siłę do walki. Pozdrawiam.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Dziękuję bardzo za te słowa... myślę, że ja jeszcze potrzebuję czasu na to by "okrzepnąć".
Są momenty, że myślę ach co tam damy radę jakoś być musi a za chwilę ryczę i przeraża mnie ta wielka niewiadoma co dalej... Może dlatego, że jestem daleko... nie widziałam mamy od grudnia i nie wiem w jakim stanie Ją zastanę jak przyjadę. Muszę to wszystko poukładać...
Ja moją mamę widziałam też w grudniu. Przyjechała do mnie, do Anglii na Boże Narodzenie. Nigdy tak super nie wyglądała. W marcu dowiedziała się o chorobie i to na podstawie badań okresowych do pracy. Trzy tygodnie temu miała operację i udało mi się polecieć do Polski z mężem i malutkim synkiem, by być z nią. Mama jest w domu od dwóch tygodni, ma wyjęty dren. U niej nowotwór był wykryty we wczesnym stadium. Nie oznacza to jednak, że mama już na zawsze może spocząć na laurach. Musi się leczyć do końca życia. Kontrole, onkolog itd. Przyszłość jest niewiadomą. Dla nikogo z nas. Także dla Ciebie lub dla mnie. Dla nikogo z nas. Nikt nie wie jak długo będziemy żyć.Pamiętaj jednak, że cokolwiek by się nie działo, to Ty jesteś siłą dla mamy. Te role zamieniły się na zawsze. Teraz to Ty musisz się opiekować nią. I napewno dasz radę. W chwilach zwątpienia zaglądaj na forum. Tu ludzie naprawdę niosą bezinteresowną pomoc. I zrozumieją lepiej niż ktokolwiek. Trzymaj się
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
O to widzę, że więcej z nas ma ten sam problem... odległość;-( Gdy jesteś tam na co dzień to chyba jest łatwiej, łatwiej pomóc, łatwiej coś załatwić czy zwyczajnie zrobić herbatę, usiąść i porozmawiać... A tak ze słuchawką w dłoni i swoimi wyobrażeniami i domysłami to naprawdę trudne. Poza tym nasi rodzice są nauczeni nie mówić tego jak jest naprawdę - wiem, że jak jest źle to u mojej mamy wszystko jest "w miarę ok"... Teraz musimy się nauczyć inaczej rozmawiać...
Dobrze, że u Twojej mamy wykryto go wcześnie... u mojej niestety nie... Tak jak piszesz przyszłość to wielka niewiadoma, może trwać długo a może tylko parę miesięcy... Może to alarm po to by spędzić ten czas jakoś inaczej... Tylko szkoda, że w moich okolicach ( tam gdzie mieszkają rodzice) nie można znaleźć pracy - wtedy prosta sprawa pakujemy się i jedziemy a tak... za coś trzeba będzie żyć...jak to ugryźć?
Dziękuję za to, że napisałaś. Miło z kimś tak ot popisać sobie o takich ważnych rzeczach.
Dziękuję
Ewelka jestem z Tobą całym sercem. Moja mamusia też walczy o życie ma raka opłucnej. Złe rokowania, lekarze ciągle powtarzają że nie ma nadziei. Przez okres 6 miesięcy przeszła tak wiele cierpienia, operacji, drenaży i 14 razy miała ściąganą wodę z opłucnej. W tej chwili zakończyła 6 cyklową chemioterapię. Jest mi bardzo ciężko i na nic nie pomagają przemowy ludzi wkoło że muszę to jakoś przeżyć. Zamknęłam się w sobie, nie chcę rozmawiać z nikim o chorobie mamy bo zaraz łzy stają mi w oczach. Przy mamie po prostu dobrze odgrywam silną i niepłaczącą bo gdyby zobaczyła jak bardzo to przeżywam to ukrywała by przede mną wszystkie swoje smutki i dolegliwości ze strachu że sobie nie poradzę lub zacznę histeryzować. A tak zwierza mi się ze wszystkiego i mogę w miarę szybko zareagować czy też zapytać lekarzy. Moje rodzeństwo też jest na rozjazdach, nie mogą być ciągle przy mamie, ale rozumiemy to doskonale, bo praca, bo pieniądze na przeżycie. Kiedy widzę, ze z mamą jest gorzej to wtedy zjeżdżają na dłużej, niestety takie życie i ciężko im z tym że są tak daleko, wciąż to sobie wyrzucają i będą wyrzucać już zawsze, bo czasu nie cofnie. My zdrowi też nie wiemy ile nam pozostało, bo nikt z nas nie ma stałego zameldowania na ziemi, kiedyś i my dostaniemy eksmisję i będzie się trzeba stąd wynieść Żal jest tylko że odchodzi się tak wcześnie, kiedy można by było jeszcze pożyć spokojnie, moja mama ma 53 lata i mówi że cieszy się że odchowała dzieci, ze każde jest samodzielne i zarabia na siebie, że doczekała wnuków, że mogła być na dniu babci w przedszkolu, dostać laurkę, usłyszeć wierszyk i piosenkę. Nie każdy może doświadczyć takich uczuć. Ona to ceni i choć wie że "żyje już na kredyt" to nie boi się śmierci, ale nie chce umierać A mi serce pęka każdego dnia kiedy widzę jak cierpi mimo że bierze mocne przeciwbólowe , to bólu i tak nie zabierają. Trzymaj się Kochana, bądź przy mamie ile tylko będziesz wstanie, bo nie wszystko da się przeskoczyć. Pewien ksiądz powiedział mi przy spowiedzi, że dostałam szansę na pożegnanie mamy, powiedzenia jej tego czego nie powiedziałam, spędzania czasu z nią i żebym dziękowała za to, bo innym ukochani ludzie odchodzą nagle bez żadnych szans na choć jedno słowo, i mimo że, ból po stracie będzie jednakowy, to jednak w miarę upływu czasu docenimy wszystko
Dziękuję za Twoje wsparcie, choć wiem, że Tobie jest ciężko... Ja dopiero stawiam pierwsze nieporadne kroki w tym temacie, a Ty już sporo przeszłaś. To prawda, że sił potrzebujemy więcej niż nam się wydaje. Przez telefon jest prościej poudawać silną i wszystkowiedzącą, pokrzepiającą i wlewającą nadzieję. Nie wiem jak to będzie, gdy spojrzę Jej w oczy...
Nie możesz zamykać się w sobie!!! Postaraj się znaleźć takie osoby, przy których będziesz mogła o tym pogadać. To ogromne obciążenie dla Ciebie samej... Na dłuższą metę nie da się tak... U mnie w pracy jak się dowiedzieli to masakra - każdy przychodził i pytał - będzie dobrze itd. itp. to przykre i sama wiem, jakie puste to gadanie - ale w sumie to ludzkie, bo co innego możemy komuś w takiej sytuacji powiedzieć? Nie mamy żadnej mocy , by kogoś uzdrowić. Musisz jakoś odreagować inaczej kiedyś "pękniesz" a jak same dobrze wiemy - sił potrzebujemy dużo!!!
Postaram się jak mogę często jeździć do Polski - w sumie szukam już pracy, ale w PL to marne szanse - próbuję. Nie dam rady wszystkiego przeskoczyć - chciałabym teraz, bo dzień matki - potem ma niedługo urodziny - tez bym chciała z Nią być a potem mam 3 tygodnie urlopu. Potem wezmę bezpłatny - jakoś to chyba będzie...
Dobrze, że Twoja mama ma kogoś na miejscu - moja nie ma - bo obydwoje z bratem nie mieszkamy w domu rodzinnym. Muszę coś sobie zakupić na uspokojenie, bo mnie już serce boli a to dopiero początek...
Będę trzymała za Twoją mamę oby jak najdłużej cieszyła się życiem i oby było jak najmniej bólu...
A tak sobie myślę, jak byś nie miała takich ludzików do pogadania...to ja... tutaj też jestem...
Cześć.
Nie będę tu udzielał rad lekarskich, bo nie jestem lekarzem. Ale w jednym z pierwszych postów napisała, że nie wiesz co czynić. Odnosnie decyzji w nwjbiższym czasie.
Jeżeli można moja podpowiedź jest następujace. (Chociaż pewnie dużo osób doradza Ci różne warianty).
Po pierwsze: bezwzględnie nie rzucać pracy. To sie nie przełoży bezposredni na leczenie.
Po drugie: sama zauwazasz, że pieniądze są bardzo potrzebne i pewnie będą coraz bardziej.
Po trzecie: o prace w Polsce jest bardzo ciężko, a dość dobrze płatną jeszcze ciężej. Sama wiesz o tym, gdyz wyemigrowałaś za praca w kraju. Jeżeli ta za granicą nie jest sezonowa, lecz stała i sensownie płatna to nie pozbywaj sie jej pod wpływem tragicznego, a jednak impulsu.
Po czwarte: nie brać natychmiast urlopu i wolnego w jakieś wiekszej ilości. Z tego co wnioskuję Mama jest bardzo chora lecz sprawna. Może nadejść taki moment (oby nie, albo jak najpóźniej), że Twoja obecność będzie naprawdę konieczna.
Po piąte: piszesz, że Mama jest sama, ale równocześnie nie wspominasz nić, żeby była wdową. Jeżeli jest mąż, to mimo, że w takich sytuacjach współmażonek się często załamuje, to jednak jest na miejscu. Poza małej miejscowości są na ogól większe więzy rodzinne. Może jest brat, siostra, kuzyni. Jest mło prawdopodobne (ale jest), ażeby była całkowicie sama. Chyba odbierasz to zbyt przez pryzmat swojej nieobecności.
Po szóste: ma jeszcze syna. Wspominałaś o bracie. Nie wspominasz, żeby też był za granicą więc też może się wlączyć. Może pomóc w logistyce - konsultacje, przychodnie, szpitale w miarę konieczności.
Po siódme: ta Holandia nie na końcu swiata. Zawsze możesz wpaść na weeked - raz, dwa razy miesiącu. Lub jak zechcesz. Samoloty z Eindhoven lądują w Katowicach i Wrocławiu. A z Amsterdamu w Krakowie. Niektóre bodajże dopiero rozpoczynaja rejsy na poczatku czerwca. I wtedy możesz cały weekend posiedziec. Jak pisałeś wypic herbatę, porozmawiać, zaopiekować się, ugotować i sam nie wiem codale.
Po ósme: nie wiem czy Mama, by sie dodatkowo troche nie zadręczała, ze z to z Jej powodu zrezygnowałaś z jakieś tam stabilizacji. Mogło by byc jej dodatkowo przykro. Rodzice w takich sytuacjach często tak mają. Sam jestem rodzicem. I nie do końca wiem, czy chciałbym, zeby dzieci rzuciły wszystko i "były przy mnie".
Przeprasza, ze tak "wypunktowałem", ale taka forma do argumentacji w tym przypadku wydawała mi sie najbardzie przejrzysta.
Na koniec, życzę Ci, żeby po rozpoczeciu leczenia stan zdrowia Mamy się poprawił. Jak się zacznie leczenie pojawią sie nowe nadzieje. Najgorszy jest ten okres w tej chwili. Czekanie. Jeszcze raz dużo nadziei i dużo szczęścia.
MZ
Ewaelinko-muszę się w 100% zgodzić z MZ. Ja jestem w takiej samej sytuacji. Na miejscu są 2 siostry. Ja przylatuję w najważniejszych momentach tak jak np. miesiąc temu na operację. Będę jeszcze na 2 tygodnie we wrześniu. Nie zawalaj swojego życia, bo mamie może być przykro a Ty poprostu z czasem możesz w Polsce nie mieć z czego żyć i to dopiero skomplikuje wszystko. Tak jak napisał MZ to nie zmieni toku choroby. Ja też walczyłam z wyrzutami sumienia, biłam się z myślami. Ale takie niestety jest życie.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Dzień dobry!
Cieszę się, że moje informacje na coś Ci sie przydają. Jeżeli masz takie straszne "tęsknienie" to wsiadaj najszybciej jak możesz i leć (jedź) do Mamy. Ale na weekend, dzień, dwa ..... . Ale nie pal za sobą mostów. Ewentualny powrót (za granice) w takim przypadku będzi bardzo, ale to bardzo utrudniony. Piszesz, że Mama ma mieć chemię. Może zdążysz na tę pierwszą.
I jeszcze jedno. Jak bedziesz wracała do pracy powiedz konkretnie Mamie kiedy będziesz następnym razem. Nie deklaracje typu może za tydzień, jak najszybciej będę mogła, dam Ci znać, dokładnie nie mogę powiedzieć. (Mam takiego przyjaciela? i za przeproszeniem czasami krew ....). Konkret. Data. I na ile. Mama będzie czekała. Będzie miała swój cel. Pisałaś, ze Mama ma urodziny. Moze zostań wtedy dzień, dwa dłużej.
Przepraszam troszkę za te rady. Wiem, ze rady jest najłatwiej udzielać komuś. Ale możesz je po prostu lekko przeanalizować lub odrzucić. Traktuj to jako podpowiedź. Podszept.
Jestem z charakteru trochę pragmatyczny, chłodny (chociaż ostanio jakieś 2,5 roku troszke ocieplony).
Nie zostawiaj Mamie powodów do przemyśleń (a może wrócę na stałe, nie wiem jeszcze co zrobie) będzie sie dodatkowo zasmucała, ze Ty masz z nią problem.
Myślę, ze jak zapadła decyzja o leczeniu wszystkim Wam troszeczkę ulżyło. "Mama będzie leczona". Chociaż sa na pewno nowe przemyślenia i troski.
Widzisz poza tym, ze brat aktywnie się w tej sytuację włączył. Pomaga.
Jeszcze raz życzę Wam wysdrowienia Mamy lub przynajmniej znacznej poprawy stanu zdrowia. Głowa do góry. Nie ma juz tej bezczynności. Mama zaczyna leczenie. Tylko miłych chwil.
MZ
MZ
Dziękuję za rady - wszystko przyjmuję... Każdy widzi świat przez swój pryzmat a czasem też jest dobrze zobaczyć coś innego... Ktoś inny pokaże jeszcze z innej strony i być może wtedy puzzle się jakoś ułożą... Dziękuje aha i mam pytanie, dlaczego wyłączyłeś opcję wiadomości prywatnych?
[ Dodano: 2012-05-26, 19:26 ]
Dzisiaj Dzień Matki - życzę wszystkim Mamom, o których tutaj piszemy, by to nie był ich ostatni Dzień Matki w ich życiu... Wszystkie Mamy walczące z rakiem płuc - trzymam za Was!!!
Ewelino, myślę że Honorata ma rację z robieniem niespodzianki...
Zastanawiam się nad tym co napisałaś na temat cudów...
napisałem Ci że bez względu na to co mówi statystyka na temat raka jedna sprawa jest ewidentna.
To samo rozpoznanie, identyczne parametry guza, wszystkie dane dotyczące pacjenta pokrywające się w 100% nie gwarantują takich samych efektów leczenia, takich samych objawów czy dolegliwości.
Nie ma identycznych ludzi, dlatego leczenie jest za każdym razem naprawdę jedyne w swoim rodzaju, unikalne
Dlatego w wielu wypadkach efekty leczenia można rozpatrywać w kategoriach cudu...
Zawsze byłem fatalistą, twierdziłem że wolę rozpatrywać najgorsze warianty zdarzeń, aby później być mile zaskoczonym.
Nie stałem się hurraoptymistą... ale staram się patrzeć na wiele spraw z większą wiarą, z zaufaniem, że ci którzy pomagają mi wiedzą co robią, są naprawdę dobrymi lekarzami, dlatego życzę im sukcesu zawodowego a sobie szczęścia.
Tobie i Twojej Mamusi życzę tego samego
Oj straszycie mnie...Myślicie, że tak to odbierze... Hmm znamy się dobrze, zawsze na niespodzianki reagowała dobrze. A wierzcie była niejedna. Może macie rację, że w tym stanie, osłabiona i przed kolejną chemią będzie poddenerwowana i zareaguje inaczej? Chce polecieć, by być z Nią w ten dzień i by Jej pomóc po drugiej chemii. Może mnie zrozumie...
[ Dodano: 2012-05-30, 21:35 ]
Romanie,
Ja wierzę w cuda i to bardzo, może tylko za bardzo chciałabym mieć pewność, że ten jeden wydarzy się napewno...;-(
Myślę, że ta niespodzianka to dobry pomysł i wspaniały prezent, wszak na pewno jesteś dla Mamy szczególną, kochaną osobą i chciałaby widzieć Cię w tym dniu przy sobie. Emocje będą, ale to dobre emocje, takie, które pokażą Mamie, ze jest ważna i kochana, takie, które mogą dać siłę. Życzę Wam aby ten dzień był piękny.
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum