U mojej mamy przy okazji operacji usunięcia dwóch mięsaków na macicy lekarze wycięli guza lewego jajnika wielkości 8 cm.
Z zakładu patomorfologii na wyniku jest napisane Cystadenocarcinoma serosum (G3).
Stadium IC.
Mamusi usunęli tego guza i jutro zaczyna chemioterapię 6 cykli (karboplatyna+Paklitaksel).
Mama miała usunięty prawy jajnik w 1978 roku (bo miała jakieś torbiele). Ma 58 lat.
Zwracam się z pytaniami z prośbą o kilka słów:
Jakie są rokowania w tym stadium I c i złośliwości G3 ?
Dlaczego wszędzie pisze o jakimś 5-letnim przeżyciu? Czy w takim razie mama ma jakieś szanse, że wyzdrowieje całkowicie i będzie żyła jeszcze wiele lat do starości? Czy ten rak oznacza, że tak czy siak umrze za 5 lat? Krew mnie zalewa, proszę napiszcie coś.
10 miesięcy temu zmarł mój tata, i boję się bardzo. Proszę niech ktoś kto się zna napisze coś. Proszę Was.
Rak torbielowo-gruczołowy surowiczy o wysokim stopniu złośliwości.
frisium napisał/a:
Mamusi usunęłi tego guza i jutro zaczyna chemioterapię 6 cykli (karboplatyna+Paklitaksel).
Postępowanie jest zgodne ze standardem (zalecenia PUO, str. 301).
frisium napisał/a:
Jakie są rokowania w tym stadium I c i złośliwości G3 ?
Dla stadium Ic (lokalnego bliskiego regionalnemu) i łącznie dla wszystkich stopni złośliwości
rokowanie można próbować szacować na poziomie rzędu ok. 70 % pięcioletnich przeżyć.
W grupie Ic G3 wartość tę trzeba jednak obniżyć.
frisium napisał/a:
Dlaczego wszędzie pisze o jakimś 5-letnim przeżyciu? Czy w takim razie mama ma jakieś szanse, że wyzdrowieje całkowicie i będzie żyła jeszcze wiele lat do starości? Czy ten rak oznacza, że tak czy siak umrze za 5 lat?
Okres pięcioletniego przeżycia jest pojęciem statystycznym, w ten sposób podaje się rokowania dla poszczególnych rodzajów nowotworów w określonych grupach zaawansowania,
jak np. wyżej dla raka jajnika w stadium I (bez podgrup a, b, c) - pięcioletnie przeżycia kształtują się na poziomie 70-90 %
(źródło: prezentacja DCO, cz. 5. "Przeżycia w zaawansowaniach", arkusz 25).
Interpretacja tego jest następująca: taki odsetek chorych po 5 latach będzie żył dalej,
przy czym statystyka nie podaje, jak długo dalej żyją i w jakim stanie jest ich zdrowie po okresie tych 5 lat.
Ważna uwaga: statystyki operują danymi odnoszącymi się do grup osób (populacji) a nie poszczególnych osób,
z czego wynika, że jeśli przykładowo dla raka jajnika w stadium Ic i o złośliwości G3 po pięciu latach przeżywałoby np. 60 % chorych,
to nie jest to równoznaczne z tym, że dla danej osoby prawdopodobieństwo przeżycia 5 lat (lub więcej) wynosi 60 %.
frisium napisał/a:
Czy w takim razie mama ma jakieś szanse, że wyzdrowieje całkowicie i będzie żyła jeszcze wiele lat do starości?
Oczywiście, że tak. Uważam, że są to całkiem duże szanse, może nawet większe niż niebezpieczeństwo niepowodzenia leczenia.
Życzę Wam powodzenia i serdecznie pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję serdecznie za informację. Mama dziś poszła już na onkologię, i wyjdzie po chemii w czwartek. Ona się martwi, że będzie łysa. Ale to chyba mały problem jest, włosy jej odrosną - tak mówiła lekarka. Może być łysa, oby wyzdrowiała. Boję się o nią bardzo. Sam nie mogę już od wielu dni normalnie funkcjonować. Jestem kłębek nerwów... może będzie lepiej. Jeszcze napisze co dalej jak się zmieni coś.
Dzisiaj już jest trochę więcej informacji. Jest wynik z Gententycznej Poradni Onkologicznej w Szczecinie (tu mieszkamy) i wyszło, że mama ma zmutowane geny (BRCA1) i jeszcze raz pobrali krew, coś będą jeszcze dalej badać.
Co to oznacza, czy teraz leczenie będzie jeszcze trudniejsze? i czy będą też inne raki u niej?
[ Dodano: 2012-06-11, 13:43 ]
aha i jeszcze na wyniku z USG ze szpitala onkologicznego lekarka napisała: Wątroba niejednorodna - do dalszej diagnostyki.
Mutacja genu BRCA1 wpływa na podwyższenie prawdopodobieństwa zachorowania na nowotwór złośliwy.
Osoby posiadające takie mutacje są kilkakrotnie bardziej narażone na zachorowanie i powinny znajdować się pod stałą kontrolą onkologiczną.
Więcej na ten temat znajdziesz np. w tym opracowaniu.
Niejednorodność wątroby oznacza, że są w niej jakieś zmiany, z podanych przez Ciebie informacji nie wynika, jakie.
Dalsza diagnostyka ma na celu określenie, czy mogą to być zmiany wymagające leczenia, w tym złośliwe.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
W badaniach wyszło, że mama ma CHEK2 i BRCA1 zmutowany. Napisali też, że wskazane przebadanie członków rodziny. Jest nas 2 braci (30l i 31 l.) i jedna siostra (35 l.)
Czy nam grożą też nowotwory ze zwiększonym ryzykiem, nam wszystkim czy tylko siostrze.
Wczoraj mama umyła włosy i przy wycieraniu ręcznikiem co najmniej połowa już jej wypadła. Minęło 14 dni od pierwszej chemii (Ciplatyna+paklitaksel). Czy to normalne, że właśnie w 14 dniu wypadają i czy te pozostałe też jej wypadną?
Aha, co do wątroby to p. dr powiedziała, że to taka jej uroda, ta niejednorodność i, że wszystko jest w porządku. Nie wiem czy tylko tak powiedziała, żeby nie martwić, czy faktycznie jest ok.
W badaniach wyszło, że mama ma CHEK2 i BRCA1 zmutowany. [...]
Czy nam grożą też nowotwory ze zwiększonym ryzykiem, nam wszystkim czy tylko siostrze.
Zwiększone ryzyko zachorowania dotyczy tylko tej osoby, która ma mutację genu, czyli Waszej mamy.
Natomiast istnieje prawdopodobieństwo odziedziczenia tej mutacji przez Was, dlatego wskazane jest badanie genetyczne.
Jeśli okaże się, że nie odziedziczyliście mutacji genu, wówczas ryzyko zachorowania będzie normalne, a nie podwyższone,
natomiast ci, którzy mutację odziedziczyli mają ryzyko podwyższone.
Dotyczy to także braci, ponieważ rak piersi zdarza się także u mężczyzn, choć znacznie rzadziej (ok. 1 % raków piersi dotyczy mężczyzn),
zatem posiadanie mutacji genu może w ich przypadku zwiększyć ryzyko zachorowania.
frisium napisał/a:
Czy mama będzie też miała raka piersi?
Z faktu posiadania mutacji genu nie wynika wprost pewność zachorowania, natomiast znacznie (kilkakrotnie) zwiększa się jego ryzyko.
Dlatego Wasza mama powinna być pod stałą opieką onkologa przez cały czas nawet po pomyślnym zakończeniu leczenia
i regularnie przeprowadzać badania kontrolne.
Bardzo możliwe, że lekarz zaproponuje w odpowiednim czasie rozważenie profilaktycznej mastektomii i histerektomii z przydatkami jako usunięcie potencjalnych ognisk powstania choroby (w uzupełnieniu na ten temat zobacz ten artykuł).
O wypadaniu włosów oraz ich odzyskaniu po chemioterapii odpowiedziała Absenteeism.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Piszę ponownie.
Moja mama zakończyła aktualnie 5-tą chemioterapię (Paklitaksel + 112 Cisplatyny).
Niestety po dwie godziny po zakończeniu wlewu cisplatyny dostała wstrząsu [miała silne duszności, gorąco i ciemność przed oczami) - ledwo ją odratowali...
Pani Doktor powiedziała, żę w szóstej (ostatniej) chemii za trzy tygodnie otrzyma karboplatynę zamiast cisplatny.
Zdziwiło mnie, że na wypisie ze szpitala co drugą chemię (czyli po 1, 3 i 4 ) były oznaczane markery a po 2 i 5 nie. Pytałem Pani Doktor, która prowadzi moją mamę, dlaczego co drugi cykl są wykonywane markery - ona powiedziała, że tak się robi i tak jest dobrze...
Czy wg WAS forumowiczów w przypadku mojej mamy potrzebne jest PET, TK bądź MR ?
Pytałem Pani Doktor, ona powiedziała, że niekoniecznie i nie będą tego robić.
Faktycznie minęła już piąta chemia i nie zrobili. Dopiero miesiąc po szóstej chemii będzie operacja rozcięcia wzdłuż brzucha (chyba to się nazywa laparotomia) i usunięcie do końca sieci większej.
Nabieram wątpliwości czy to właściwy Szpital (Zachodniopomorskie Centrum Onkologii w Szczecinie).
Być może panikuję... ale to przecież moja mamusia.
Czy na tej operacji to koniec leczenia, i będzie już zdrowa?
Zdziwiło mnie, że na wypisie ze szpitala co drugą chemię (czyli po 1, 3 i 4 ) były oznaczane markery a po 2 i 5 nie. Pytałem Pani Doktor, która prowadzi moją mamę, dlaczego co drugi cykl są wykonywane markery - ona powiedziała, że tak się robi i tak jest dobrze...
Opierając się na wyżej (post #2) linkowanych Zaleceniach PUO (str. 303: Obserwacja po leczeniu),
gdzie jest mowa o badaniach kontrolnych, obejmujących m.in. oznaczenie poziomu CA125,
które powinny być wykonywane co miesiąc przez pierwsze 6 miesięcy od zakończenia leczenia,
uważam, że oznaczenie tego markera powinno być wykonane po każdym cyklu chemioterapii
(który trwa 21 dni - j.w., str. 301 - co jest okresem zbliżonym do 1 miesiąca).
Porównaj także ten wątek, gdzie w pierwszym poście jest streszczenie m.in. historii oznaczenia markera.
frisium napisał/a:
Czy wg WAS forumowiczów w przypadku mojej mamy potrzebne jest PET, TK bądź MR ?
Pytałem Pani Doktor, ona powiedziała, że niekoniecznie i nie będą tego robić.
Wyżej cytowane Zalecenia PUO wprost nie mówią o tych badaniach,
poza przypadkami konieczności weryfikacji wznowy przy wzroście wartości CA125 (str. 303).
Natomiast opracowanie prof. M. Krzakowskiego w rozdziale 15 na temat badań zaleca w pierwszych dwóch latach
co 6 miesięcy badanie USG jamy brzusznej i przezpochwowe, ewentualnie TK, a w późniejszym okresie raz w roku.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witajcie.
Dawno nie pisałem. Pomyślałem, że napiszę jak jest obecnie u mojej mamy.
Ostatnie badania (ponad rok po zakończeniu chemioterapii i operacji) - które były w grudniu 2013 są nadal dobre. Dziękuję za wsparcie Wasze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum