Witajcie,
długi mnie tu nie było,
mojego taty nie ma już z nami 5 lat.
Pamietam, że wtedy sporo informacji tu uzyskałam.
Teraz zmagam się z "dziadem" glejakiem.
Moja ciocia w połowie września przeszła mini udar,
w trakcie pobytu w szpitalu okazało się że ma trzy zmiany nowotworowe w głowie.
Wiem, że jest to glejak III stopnia.
Niestety nie mam żadnuych wyników badań.
Stan mojej cioci postępuje z dnia na dzień, jeszcze
na początku listopada była wstanie podjechać pół kilometra samochodem do sklepu, teraz leży w łożku ze strachem czekając na kolejne "trzęsiawki" jak to nazwała pani doktor z jednego szpitala.
Ciocia ma napady padaczkowe kilka razy dziennie, co powoduje że coraz bardziej zaszywa się w łóżku. Moja mama jeździ do niej na weekend, bo ciocia mieszka pod Chojnicami, i wraca coraz bardziej zmartwiona stanem swojej siostry.
Ja staram się mamę wspierać, ale patrząc z boku, z mniejszymi emocjami, choć kocham ciocię jak drugą matkę, to bardzo słabo to widzę. Ciocia jest po konsylium w Bydgoszczy, dziś ma dostać chemię w tabletkach. Zastanawiam się czy to ma coś pomóc czy tylko jest to decyzja zachowawcza. By coś dać. Czytam teraz o terapii protonowej, ale piszą że tylko I i II stopień.
I tak sobie pomyślałam, że napisze do Was może ktoś coś bedzię chciał, miał czas napisać.
Może ktoś ma pomysł gdzie można jeszcze się udać, czy marichuana np. w tym przypadku pomoże.
czekam na każde dobre słowo
pozdrawiam
A |