Witam wszystkich forumowiczów ;-)
Trafiłem na forum szukając informacji na temat raka piersi C50.8.
Bardzo prosiłbym o jakieś informacje na ten temat
Moja mama dwa lata zachorowała na raka piersi. Amputowano pierś.
Następnie rak zaatakował płuca.
Aktualne rozpoznanie kliniczne wygląda następująco:
Rozpoznanie kliniczne: C50.8
Chora z rozpoznaniem raka piersi.
Aktualnie w fazie rozsiewu do kości, płuc, wątroby.
Leczona paliatywnie chemioterapią od 07.2010 z przejściowymi stabilizacjami.
Aktualnie progresja.
W chwili obecnej do dalszej chemioterapii nie kwalifikuje się.
Proszę o kontynuacje leczenia objawowego.
Cały czas się leczyła chemioterapią, robiła USG a tu coraz gorzej i gorzej.
Czy na tego raka nie ma już ratunku?
Na co się nastawić bardzo proszę o jakieś informacje.
A może mama była źle leczona?
Aktualnie w fazie rozsiewu do kości, płuc, wątroby. Leczona paliatywnie chemioterapią od 07.2010 z przejściowymi stabilizacjami. Aktualnie progresja. W chwili obecnej do dalszej chemioterapii nie kwalifikuje się. Proszę o kontynuacje leczenia objawowego.
To co napisałeś, oznacza IV, najwyższe stadium zaawansowania choroby.
Rozsiew choroby do płuc, wątroby i kości niestety nie daje nadziei na wyleczenie.
Ponieważ dalsza chemioterapia nie jest możliwa (mama nie kwalifikuje się do niej),
oznacza to, że choroba jest bardzo zaawansowana a organizm wyniszczony i dalsze leczenie chemią (która jest terapią bardzo toksyczną)
poczyniłaby więcej szkody niż mogłaby dać pożytku.
W takiej sytuacji leczenie objawowe o którym mówi lekarz to jedyna opcja, jaką może Wam zaoferować medycyna paliatywna.
Cytat:
Czy na tego raka nie ma już ratunku? Na co się nastawić bardzo proszę o jakieś informacje. A może mama była źle leczona?
W tak bardzo zaawansowanym stadium niestety nie ma szans na wyleczenie.
Aktualnie lekarz powinien dobierać leczenie odpowiednio do stanu zdrowia mamy, stosując zabiegi opisane np. w wyżej zalinkownym opracowaniu.
Niestety musisz się liczyć z tym, że stan zdrowia mamy będzie się pogarszał, nawet jeśli czasowo pojawiałyby się okresy poprawy.
Nie wypowiem się na temat dotychczasowego leczenia ani nie podejmę się oceny, czy było prowadzone prawidłowo.
Bardzo mi przykro, że przekazuję Ci takie informacje.
Serdecznie pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mimo wszystko dziękuję za informacje ;-( Liczyłem się z tym że jest tak źle. Jeszcze mam tylko takie pytania. Czy mama będzie bardzo cierpieć, da się tego jakoś uniknąć?
Jak długo żyją ludzie w takim podobnym przypadku?
Myślę, że na szczęście współczesna medycyna potrafi bardzo wiele zaoferować jeśli chodzi o ulżenie w cierpieniu osób terminalnie chorych.
Powinniście w odpowiednim czasie pomyśleć o zasięgnięciu porady i skorzystaniu z pomocy poradni leczenia bólu / opieki hospicyjnej (stacjonarnej albo domowej).
Jednak odradzam odkładanie tego na ostatnią chwilę, kiedy dolegliwości będą zbyt duże. Powinniście też uwzględnić fakt, że nie wszędzie czekają wolne miejsca i niekiedy konieczne jest oczekiwanie na przyjęcie przez pewien czas.
Co do czasu jaki Wam pozostał trudno mi się wypowiedzieć. To zależy od kondycji mamy i od indywidualnego przebiegu choroby.
Ale wydaje mi się, że nie możecie liczyć na to, że jest to długi czas. Przypuszczam, że raczej liczony w miesiącach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
czas liczony w miesiacach , raczej nie, w tygodniach. Moja mama była takim samym przypadkiem rak piersi, potem wątroby, kosci, płuc , mózgu. Została wypisana 8 kwietnia ze szpitala ze skierownaiem do hospicjum stacjonarnego, nie skorzystałyśmy z tej opcji, wybrałyśmy dom i hospicjum domowe. Niestety moja mama 29 umarła.
Proszę powiedz czy Twoja mama danisellu bardzo cierpiała. Czy hospicjum naprawdę może znacznie ulżyć w cierpieniu chorego. Nie wytrzymam patrząc jak moja mama cierpi. A zdecyduje się na hospicjum domowe. Przepraszam z góry za przywoływanie tak smutnych chwil.
Czy hospicjum naprawdę może znacznie ulżyć w cierpieniu chorego.
Tak , może i to bardzo lekarze, którzy tam pracują wiedzą jak ustawić leczenie, żeby nie bolało - poza tym zawsze (w kazdej chwili- jakby cos sie wydarzyło ) możesz na nich liczyć.
Nie bój się hospicjum - oni naprawdę wiedza co robia
Czy hospicjum naprawdę może znacznie ulżyć w cierpieniu chorego.
Tak , może i to bardzo lekarze, którzy tam pracują wiedzą jak ustawić leczenie, żeby nie bolało - poza tym zawsze (w kazdej chwili- jakby cos sie wydarzyło ) możesz na nich liczyć.
Nie bój się hospicjum - oni naprawdę wiedza co robia
Mam jeszcze takie pytanie może głupie
Czy poradnia paliatywna to to samo co opieka hospicyjna?
Wygląda na to że tak. Jeśli tak to może lepiej skorzystać z poradni paliatywnej.
hospicjum domowe to wspaniała sprawa dla osoby chorej i opiekującej sie chorą, pracownicy życzliwi, wyrozumiali. W stacjonarnym tez jest dobrze, lecz nie mam w tym dużego doświadczenia, bo moja mama była tam zaledwie 2 doby nawet niecałe. Ból przy raku kości jest jak obserwowalam u mamy niesamowity. Ja cieszę się, że byłam z mamą do ostatniej chwili, też sądziłam że nie dam rady, lecz jak staje sie w takiej sytuacji nagle okazuje się , że masz tyle siły co Pudzianowski. trzymam za Was kciuki. Pewnie nadejdą cięzkie chwile, ale nie martw się na zapas, bo naprawdę życie przynosi swoje nieoczekiwane rozwiązania. Ja bardzo bałam się co będzie gdy skończą mi się 14 dni opiek na mamę, co wtedy, a okazalo się że mama ostatniego dnia mojego zwolnienia na nią umarła. Żyj dniem dzisiejszym i nie szczędź mamie uwagi oraz czułości myślę, że to najważniejsze! Chciałabym znowu gładzić moją mamę po twarzy.
Przykro mi danisellu z powodu Twojej mamy. Dziękuje Ci za miłe słowa. Zewsząd również otaczają mnie negatywne wypowiedzi na temat chorobo mojej mamy, może faktyczne być źle, lecz nie potrafię przyjąć tego do wiadomości, wciąż mam nadzieję ;-(
Panie Richelieu czy mogę panu wysłać ostanie wyniki badań jakie mama miała robione?
[ Dodano: 2011-05-31, 01:02 ]
Ostatnie wyniki badań mamy:
2011-01-24
rozpoznanie: nowotwór złośliwy (zmiana przekraczająca granice sutka)
teczka rtg nr: RTG 17.245
RTG klip P-A
Badania kontrolne:
Opisywany w badaniu poprzednim słabo wysycony cień w polu środkowym prawego płuca obecnie bardzo słabo się wyodrębnia; ma średnicę 5mm, jest niejednoznaczny.
Potwierdzenie lub wykluczenie zmiany ogniskowej możliwe w TK. Nie widać innych zmian ogniskowych.
Przepona wolna. Wnęki i śródpiersie nieposzerzone. Serce niepowiększone. Aorta wydłużona, silniej wysycona.
2011-02-16
rozpoznanie: nowotwór złośliwy (zmiana przekraczająca granice sutka)
teczka rtg nr: RTG 17.245
TK klaki piersiowej
Tomografia komputerowa klatki piersiowej wykonana w technice spiralnej, przed i po podaniu kontrastu:
Stan po lewostronnej mastektomii.
W segm.6 płuca prawego na poziomie IV międzyżebrza od przodu widoczny nieregularny cień o śr. 8mm. W segm. 9 prawym nadprzeponowo widoczne ognisko o śr. 12mm. W segm. 9 lewym drobne nieregularne ognisko o śr. 11mm. Ponadto w segm. 2/3 lewych przy ścianie klatki piersiowej niewielkie pogrubienie zrębu- zmiany odczynowe po radioterapii.
Śródpiersie i wnęki nie zawiera powiększonych węzłów chłonnych.
Wątroba nie powiększona, z licznymi hypodensynymi ogniskami o charakterze przerzutów.
Pęcherzyk żółciowy zawiera uwapniony złóg.
Słabo wyodrębniające się ognisko osteosklertotyczne w trzonie L1 oraz Th 9- konieczne uzupełnienie diagnostyki o scyntygrafię kości. Ponadto wielopoziomowe zmiany zwyrodnieniowe w postaci przepuklin wewnętrznych i falistych obrysów zewnętrznych blaszek granicznych trzonów.
Wnioski: pojedyncze ogniska przerzutowe na płucach. Podejrzane ogniska Th 9 i L1. Liczne ogniska przerzutowe na wątrobie.
2011-03-29
rozpoznanie: nowotwór złośliwy (zmiana przekraczająca granice sutka)
teczka rtg nr: RTG 17.245
USG jamy brzusznej
Wątroba powiększona, o prawidłowym rysunku naczyniowym i wzmożonym echogramie miąższu. W obu płatach widoczne liczne zmiany przerzutowe śr. 5-17mm.
Drogi żółciowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy zawiera uwapniony złóg o śr. 17mm. Trzustka przesłonięta. Śledziona prawidłowa. Wielkość, obrysy i grubość miąższu nerek w normie, struktura korowo-rdzeniowa zachowana; UKM nieposzerzone, nie uwidoczniono konkrementów. W widocznych przestrzeniach okołoaortalnej nie uwidoczniono powiększonych węzłów chłonnych.
Wzdłuż naczyń krwionośnych widocznych fragmentarycznie nie uwidoczniono powiększonych węzłów chłonnych.
Pęcherz moczowy bardzo słabo wypełniony. Pacjentka ma trudności z oddawaniem moczu w pęcherzu. Ocena narządu rodnego możliwa w USG TV.
2011-05-16
rozpoznanie: nowotwór złośliwy (zmiana przekraczająca granice sutka)
teczka rtg nr: RTG 17.245
RTG klp P-A
Prawa kopuła przepony wysoko ustawiona. Zmniejszenie objętości płuca prawego. W polu dolnym płuca prawego w łączności z dolnym biegunem wnęki i obrysem prawej kopuły przepony zagęszczenia miąższowe o wym. ok. 6x3cm- obraz jest najpewniej wynikiem współistnienia częściowej niedodmy płata dolnego i zmian przerzutowych- dla dokładniejszej oceny wskazane wykonanie KT.
Płuco lewe bez zmian.
Przepona po lewej wolna. Wnęka lewa i śródpiersie nieporzerzone. Serce nie powiększone. Aorta wydłużona, silniej wysycona.
To był ostatni wynik badania mamy.
[ Dodano: 2011-05-31, 01:09 ]
Po czym lekarz onkolog wystawił opinię (napisałem w pierwszym swoim poście) i że należy mamę skierować na dalsze leczenie- objawowe- czyli to nieszczęsne hospicjum, które źle się kojarzy.
Mama teraz czuje się bardzo źle nie może chodzić i ma duszności, straciła również apetyt. Z tego również powodu bardzo schudła. Jednak:
Udało nam się załatwić dla mamy te opiekę hospicyjną-domową. Myślę że mam teraz poczuje się trochę lepiej. Chciałabym przynajmniej żeby chodziła, po mieszkaniu. treaz tylko cały czas leży ;-(.
Była nawet już u nas lekarka. Po zbadaniu mamy i przejrzeniu opinii (rozpoznanie kliniczne C50.8) lekarza onkologa, przepisała mamie lekarstwa:
-Oxycontin 5mg 2x1 co 12 godzin
- większych duszności lub bólu Sevredol ¼ tabletki doraźnie (max 4 razy na dobę)
gdyby nadal bolało lub było duszno
-Oxycontin 5mg 2x2 co 12 godzin
-Sevredol ½ tabl doraźnie
Wyszło również ze mam ma cukrzycę to lekarka przepisała:
-Dieprel MR 1x1 rano
oraz inne:
-Prazol 20 mg 1x1 rano- osłona żołądka
-Theospirex 150mg 2x1- na duszności
-Meloprolol 50mg 2x1/4- jeśli ćiśnienie będzie powyżej 140/100- 2x1/2
Lekarka badała mamie cukier wyszło ze ma cukrzyce i zmierzyła ciśnienie- było bardzo niskie.
I w skrócie zaleciła:
W razie napadu duszności
-usiąść
- tlen (przywieźli nam skrzynie z tlenem)
- dexaren
- sevredol ¼- ½ do ustnie
- lorafen 1mg ½ - 1pod język
Bardzo prosiłbym o wskazówki na temat leczenia mamy, może jest jeszcze jakaś szansa i nie jest tak źle jak wygląda. Niektórzy po takiej opiece paliatywnej wzmacniają swój organizm i dalej się leczą chemią. Jakie lekarstwa można mamie zalecić, nie chce jej nafaszerować wszystkimi lekarstwami czasem to może wyjść szkodliwie dla niej samej i zaszkodzić jeszcze bardziej.
I jeszcze ma takie pytania: Czy podczas takiego leczenia objawowego jest hamowany rozwój nowotwora. Wiem że nie jest likwidowany ani leczony tzn aby go niszczyć wiadomo- to może tylko chemioterapia. Czy takie leczenie paliatywne (hospicyjne) objawowe, zapobiega dalszemu rozwojowi i przerzutom. Czy podczas leczenia objawowego może się pogorszyć bardziej niż jest teraz?
2011-01-24: na zdjęciu RTG stwierdzono zmiany w prawym płucu o niejednoznacznym charakterze, wymagające dalszej diagnostyki.
2011-02-16: w badaniu TK potwierdzono, że są to przerzuty do płuc. Ponadto stwierdzono je w wątrobie.
Podejrzenie przerzutów do kręgosłupa, zalecenie diagnostyki metodą scyntygrafii.
2011-03-29: USG potwierdza przerzuty w wątrobie, w obu płatach.
2011-05-16: kolejne RTG pokazujące przerzuty w płucu prawym.
Tak jak pisałem wyżej w poprzednich postach, stadium choroby Twojej mamy jest bardzo zaawansowane.
Jeżeli lekarz stwierdził, że nie jest możliwe zakwalifikowanie do chemioterapii, to na pewno dlatego, że nie pozwala na to stan zdrowia mamy.
Nowotwory w późnych stadiach charakteryzują się tym, że stopniowo wyczerpują się sposoby skutecznej terapii (porównaj np. ten post).
Leczenie paliatywne / objawowe nie ma na celu redukcji ani nawet hamowania rozwoju nowotworu, ponieważ nie dysponuje takimi możliwościami.
Jego celem jest przede wszystkim możliwe podniesienie komfortu życia osoby chorej poprzez likwidowanie dolegliwości (ból, duszności, itp.),
ewentualnie również przedłużenie życia, o ile jest to możliwe.
Oznacza to niestety, że stan zdrowia mamy pomimo mogących występować okresów poprawy będzie się systematycznie pogarszać.
Współczesna medycyna dla tak bardzo zaawansowanej choroby nie ma już możliwości powstrzymania jej dalszego postępu.
Bardzo mi przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszych informacji.
Pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Rafał,
tak mi przykro,że to tak wszystko wygląda.
ja trzymam kciuki za twoją mamę. mam nadzieję ze lekarze z hospicjum pomogą twojej mamie na tyle ile będzie można.
najważniejsze że ma wsparcie w tobie.
pozdrawiam
kam
Myśli pan że mama powinna wiedzieć co się z nią dzieję, ona się domyśla ale ja neguje jej przeczucia i odwracam kota ogonem...mówiąc żeby miała nadzieję. A potem wychodzę z domu i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Przy mamie staram się nie ukazywać smutnych emocji. Panie Richelieu co pan by zrobił w moim przypadku? ;-(
Czy po tych ostatnich diagnozach i lekach z hospicjum co panu przedstawiłem wyżej, moja mama ma szanse jeszcze odzyskać na tyle siły aby "chodzić" tzn na tyle aby sama mogła się przemieszczać po mieszkaniu, przebrać się, umyć..od dwóch tygodni czuje się w taki właśnie sposób. Zanim się czuła się w ten właśnie sposób brała chemie w tabletkach Xeloda. Przed jej zażyciem czuła się w miarę dobrze, lecz w trakcie jej zażywania było coraz gorzej...a teraz nawet nie może chodzić i pyta mnie czy jeszcze kiedykolwiek będzie chodzić a dziś zapytała mnie czy umrze-oczywiście zaprzeczyłem ;-(
Na pewno nie oszukiwałbym chorej osoby, dając złudną nadzieję.
Uważam, że każdy w obliczu nadchodzącego kresu życia powinien mieć możliwość dobrego wykorzystania czasu, jaki pozostał.
Każdy ma chyba jakieś sprawy, które chce uporządkować, dokończyć, zrobić / powiedzieć coś ważnego, może pozałatwiać jakieś formalności.
Jeśli tego zabraknie, mama może mieć w ostatnich dniach / godzinach życia żal o to, że nie dano jej takiej możliwości.
Ale z drugiej strony są też osoby, które obawiają się znać prawdę w szczegółach, które bardziej potrzebują wsparcia i nadziei aniżeli znajomości dokładnego rokowania.
I to niestety rolą najbliższych osób jest wiedzieć, jakie podejście w danym indywidualnym przypadku jest najbardziej odpowiednie.
Co do jednego raczej panuje powszechna zgoda (przynajmniej na naszym forum) - że nie wolno chorej osoby okłamywać, chociaż wolno nie mówić wszystkiego, jeśli wiadomo, że ona nie wszystko chce wiedzieć (np. nie dopytuje się, w sposób widoczny pewnych kwestii unika).
Nie umiem odpowiedzieć, czy nastąpi i jak znaczna / jak długotrwała poprawa.
Ale nawet jeśli tak, to nie będzie ona stała.
Uważam, że w odpowiednim czasie, niedługo, kiedy będzie odpowiedni nastrój i sposobność, powinieneś z mamą porozmawiać, zapytać czy nie chce o czymś pomyśleć, załatwić jakieś sprawy.
Jeśli uważasz, że mówienie wprost o śmierci nie byłoby dobre (odpowiednie), możesz użyć trybu warunkowego: "Mamo, a na wypadek gdyby Twój stan zdrowia się pogorszył, czy masz jakieś życzenia ... ?", coś w tym rodzaju, zresztą sam najlepiej wiesz, jak ze sobą rozmawiacie, w jaki sposób i o jakich sprawach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Moja mama jak widziała wpadające wiosenne sloneczko do pokoju stale miała nadzieje, że wstanie z łóżka i poczuje się lepiej. Ja do końca ją oszukiwalam i stale prosiłam, żeby nie poddawała się chorobie i walczyła z nią. mama któregoś razu powiedziała mi że się boi , zaptyytałam czego, a ona na to że jej nie będzie. Zawsze takie mysli odsuwałam, odganiałam. Sądzę, że każdy ma prawo wiedzieć co się z nim dzieje, jednak nie każdy jest w stanie przyjąć to na klate. Moja mama była osobą bardzo nieodporną psychicznie i nie chciałam przysparzać jej zmartwień.
Dobrze, że jesteście pod opieką hospicjium domowego. Mama brała niektóre leki te same i też przez motylka podawałam jej leki. Siostra do Was przychodzi często? Domyślam się , że Twoja mama też jest w pampersie, moja też była i na poczatku pomagała mi gdy ją przebierałam, ale później już nie była w stanie współpracować, a nawet krzyczała z bólu gdy ją przewracałam na boki.
3 mam za Was kciuki. Pisz w wolnej chwili. Wasza historia tak bardzo przypomina mi naszą drogę przez chorobę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum