Ciekawy i optymistyczny news o zinstalowaniu nowego skanera PET/CT w Gdansku, ale jednocześnie trochę dziwny:
"W efekcie radioizotop, bez którego PET nie może pracować, dostarczany będzie do Gdańska z Berlina. Codziennie specjalnym samolotem. W razie mgły na berlińskim lotnisku przywiezie go samochód, ale to ostateczność, bo - z uwagi na bardzo krótki czas rozpadu radioizotopu - podróż musi trwać jak najkrócej. Pierwsza dostawa z Berlina spodziewana jest w UCK za ok. dwa tygodnie. "
Zaraz... czy przed zakupem skanera PET/CT za 9,5 miliona i poniesieniem 3,5 milionowych wydatkow związanych z jego zainstalowaniem, żaden z konsultantów nie sięgnął do literatury, w której stoi że skaner PET/CT musi mieć (i nie ma takiej opcji, żeby nie musiał) na miejscu, w szpitalu w którym pracuje, albo gdzieś bardzo, bardzo niedaleko, cyklotron produkujący izotopy medyczne:
C11 (węgiel-11, okres półrozpadu 20,38 minuty)
N13 (azot-13, okres półrozpadu 9,97 minuty)
O15 (tlen-15, okres półrozpadu 122 sekundy)
F18 (fluor-18, okres półrozpadu 109,77 minuty)
oraz opcjonalnie izotopy:
Ga68 (gal-68, okres półrozpadu 68 minut)
Rb82 (rubid-82, okres półrozpadu 75 sekund)
Znaczy, najpierw zakupiono i zainstalowano skaner kosztem 13 milionów złotych, a potem się okazało, że jedyny znacznik jakiego bedzie mogla używać pracownia to fluorodezoskysglukoza znaczona izotopem F18, sprowadzana z Berlina, co automatycznie zawęzi zakres badań, jakie będzie można przeprowadzać na tym sprzęcie?
Poza tym, z Gdańska do Berlina jest 408km - w linii prostej. Interesujące zadanie logistyczne, dostarczyć F18DG samolotem z Berlina z pomieszczenia cyklotronu w Berlinie do pacjenta leżącego pod skanerem w Gdańsku w 110 minut. A w razie mgły na lotnisku - samochodem? Odległość drogowa z Berlina do Gdańska wynosi 501km. Przejazd samochodem w ciągu 110 minut wymagałby utrzymania przeciętnej szybkości 273 km/godz.
Jak to jest rozwiązane w Bydgoszczy?
_________________ KANGUR 2007 (Australia) ur.1954*zero objawow*PSA 6,0*cT2aNxMx Gl.7(3+4)*RRP+PLND 1/11/2007*wia�zki nerwowe oszczedzone*hist-pat pT2aN0Mx Gl. 7(3+4)*PSA nieoznaczalne od 6 tygodni po operacji
Centrum Onkologii w Bydgoszczy jest samowystarczalne w tym względzie, produkuje izotopy i radio-farmaceutyki u siebie.
Dlaczego Bydgoszcz nie jest dostawcą izotopu do Gdańska ? - odpowiedź na to i ew. inne związane pytania poniżej:
Cytat:
Mamy tomografy, nie mamy izotopu
Anna Twardowska, Bydgoszcz
2010-02-08, ostatnia aktualizacja 2010-02-08 17:36
Gdy nad Wiedniem albo Berlinem jest mgła, chorzy na raka w Polsce nie są badani pozytonowym tomografem emisyjnym
Pozytonowy tomograf emisyjny - PET - pozwala wykryć nawet pojedyncze komórki nowotworowe. Lekarz widzi, czy są przerzuty albo czy chemioterapia przynosi efekty. Przed badaniem chory dostaje glukozę i promieniotwórczy izotop. Rak lubi cukier i go przechwytuje, za nim idzie izotop. Na zeskanowanym obrazie ciała widać świecące miejsca. Im są wyraźniejsze i większe, tym groźniejszy jest nowotwór.
Pierwszego PET-a sprowadził do Polski osiem lat temu szef Centrum Onkologii w Bydgoszczy Zbigniew Pawłowicz, wielokrotnie nagradzany za świetne zarządzanie szpitalem. Kupił urządzenie na kredyt, a potem przekonał Ministerstwo Zdrowia, że płacenie za tak nowoczesną diagnostykę ma sens.
Izotopu potrzebnego do badania nikt w Polsce nie produkował. Sprowadzanie go z zagranicy dyrektor CO uznał za nieopłacalne, bo preparat ma jedną, ale kluczowa wadę: krótki termin przydatności. Trzeba go podać choremu w dniu wyprodukowania, inaczej nie zadziała.
Pawłowicz wybudował więc w szpitalu cyklotron i uruchomił linię produkcyjną.
Nowoczesnego sprzętu zazdrościli Bydgoszczy specjaliści z innych ośrodków. Zrobiła się moda na PET-y.
W 2003 r. Ministerstwo Zdrowia zapisało PET-y w Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych. Zaznaczyło, że tworzenie sieci ośrodków z tą aparaturą musi iść w parze z budową linii do produkcji izotopów. Aparatów miało być w całym kraju pięć. Izotopy dostarczać miały ośrodki w Bydgoszczy, Gliwicach i Warszawie, a PET-y działać miały jeszcze w Gdańsku i Kielcach.
Program powstał, gdy ministrem był Marek Balicki, dziś poseł. - Pieniądze były zabezpieczone. Niestety, gdy rządy objął PiS, założenia przestały być realizowane. Zaczął się przetarg polityczny. Każdy szpital chciał mieć PET-a. Aparaty pojawiały się w kolejnych lecznicach, a o produkcji izotopów nikt nie myślał - mówi Balicki.
PET-ów jest już dziesięć. Dwa nadprogramowe działają w Warszawie, dwa w Poznaniu, po jednym ma Wrocław i Olsztyn. Gdańsk, choć był w programie, nie ma tomografu. Wiceminister zdrowia w rządzie PiS Bolesław Piecha przyznaje: - Pieniądze zostały zjedzone przez kupno kolejnych aparatów i nie starczyło na budowę linii produkcyjnych izotopów. Nie wiem, kto zawinił. Nie koordynowałem tego programu.
Pieniędzy nie starczyło na produkcję i dlatego ampułki przylatują do Polski z Wiednia i Berlina. Niemal każdego dnia. Gdy nad tymi miastami szalej burza albo unosi się mgła, badania są odwoływane. W Bydgoszczy, która ma swoje izotopy, w ubiegłym roku wykonano 4657 badań, w Kielcach, które są zależne od transportu - niecałe 1400.
No i jeszcze koszty. Ampułka dla jednego pacjenta kosztuje 450-550 euro. Gdyby szpitale kupowały izotop w Polsce, cena byłaby o 30-proc. niższa. W ciągu roku to oszczędność około 15 mln zł. Wystarczyłoby na pół kolejnego cyklotronu albo półtora PET-a.
Dlaczego Bydgoszcz nie dostarczała izotopu innym szpitalom? Bo nie wolno handlować farmaceutykiem bez rejestracji. - A rejestracja kosztuje około 300 tys. zł. Stać na to firmy farmaceutyczne, ale nie mój szpital. Ministerstwo mogło zadbać o specjalną procedurę, ale tego nie zrobiło - mówi Pawłowicz.
W połowie grudnia swoją produkcję uruchomiły Gliwice. Ale - jak Bydgoszcz - nie mogą zaopatrywać pozostałych ośmiu szpitali. Oba ośrodki chcą zarejestrować izotop. Dyrektor Pawłowicz właśnie wymyślił, jak nie obciążać finansowo szpitala: wynajął do rejestracji pośrednika. To ta sama firma, która teraz sprowadza do Polski izotop z zagranicy. - Rozbudowujemy drugą nitkę laboratorium, a oni zajmą się rejestracją i sprzedażą. Lecznice są zadłużone i nie mogę sobie pozwolić na sprzedawanie izotopu bezpośrednio, bo będę miał kłopot z egzekwowaniem pieniędzy - tłumaczy Pawłowicz.
Dlaczego NFZ tak długo tolerował wyciekanie publicznych pieniędzy? - Za badanie płacimy 4,5 tys. zł. To stawka ustalona kilka lat temu, m.in. z krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny nuklearnej - tyle usłyszeliśmy od Andrzeja Troszyńskiego, rzecznika NFZ.
- Nie wiem, dlaczego ten problem nie był rozwiązany, nie chcę teraz szukać winnych - mówi z kolei Marek Twardowski, wiceminister zdrowia i przewodniczący rady ds. zwalczania chorób nowotworowych. - Pomogliśmy CO w Gliwicach w budowie linii produkcyjnej, teraz oczekujemy, że będzie produkować izotopy dla innych lecznic. Cała Polska jest już "zapetowana". Nie wiem, dlaczego wcześniej nikt w tym gmachu nie myślał o budowie kolejnego cyklotronu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum