1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
cellulae neoplasmaticae malignae adenocarcinoma mesothelioma
Autor Wiadomość
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2012-10-03, 11:46  cellulae neoplasmaticae malignae adenocarcinoma mesothelioma


Witam Kochani, czy mógłby mi ktoś przetłumaczyć co to dokładnie oznacza?
cellulae neoplasmaticae maliguae epithelioides adenocarcinoma? mesothelioma?
Jakiś czas temu byłam na forum, ponieważ mój tato chorował, niestety już go nie ma...
A teraz mój kolega dostał taki wynik..od dzisiaj dostaje chemię guza ma w płucu i jakąś zmianę ogniskową w tym samym płacie i zmiany ogniskowe w węzłach chłonnych po tej samej stronie i mówi, że zostało tylko troszkę czasu, bo tego nowotworu nie da się wyleczyć, ale mi się nie chce wierzyć...
Pobrano mu 1,5 litra płynu z opłucnej.... i stąd te wyniki...
Proszę pomóżcie Kochani, czy jest tak, jak on mówi, czy po prostu on nastawia się na najgorsze...
Proszę
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2012-10-03, 12:25  


cellulae neoplasmaticae maligNae epithelioides adenocarcinoma? mesothelioma? = komórki nowotworowe złośliwe śródbłonka gruczolakorak? mezotelioma?

Halinka75 napisał/a:
Proszę pomóżcie Kochani, czy jest tak, jak on mówi, czy po prostu on nastawia się na najgorsze...

Aby móc to stwierdzić potrzebne byłyby wyniki badań.

Wiesz może jaki schemat chemii kolega otrzymuje? Bo z cytologii płynu z opłucnej nie uzyskano jednoznacznej diagnozy z jakim nowotworem mamy do czynienia, gruczolakorakiem czy też mezoteliomą, ciekawa jestem więc na jakiej podstawie wdrożono leczenie i jakie.
_________________
 
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2012-10-03, 12:42  


Dziękuję za odpis, właśnie dostałam informację, że jest to rak niedrobnoziarnisty rak płuc - gruczolakorak (adenocarcinoma). Ma mieć 4 cykle chemii, jest przerzut do węzłów chłonnych i nie ma mowy o operacji...
Nie bardzo można się z nim dogadać jak się pyta o coś, mówi, nie wiem... jakby wszystko wypierał...
Ale jest dzielny...
A pytam czy to jest aż tak źle, czy jest szansa na wyzdrowienie czy raczej to jest chemia paliatywna, bo chciałabym pomóc im (żonie), ... jakoś z nimi rozmawiać... on ma świadomość, że to kwestia czasu...ale będzie walczył ale żona nie dopuszcza do świadomości, że jest aż tak źle...
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #4  Wysłany: 2012-10-03, 12:46  


Halinka75 napisał/a:
właśnie dostałam informację, że jest to rak niedrobnoziarnisty rak płuc - gruczolakorak (adenocarcinoma).

Pobrano wycinek z guza do badania, że uzyskano jednoznaczną diagnozę?

Halinka75 napisał/a:
czy jest szansa na wyzdrowienie czy raczej to jest chemia paliatywna

W przypadku raka płuca samodzielna chemioterapia w zasadzie zawsze oznacza leczenie paliatywne. Tutaj, przy wysięku do opłucnej będącym wysiękiem nowotworowym, jest to niestety IV, najwyższe st. zaawansowania choroby, przykro mi.
_________________
 
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2012-10-03, 12:59  


Pobrano jakiś bloczek i badano płyn... miał i tomografy i biopsję i bronchoskopię. .... Nie myślałam, że aż IV stopień... że aż tak źle.... Mój tato miał właśnie IV stopień, ale miał płaskonabłonkowy i dużo guzów i przerzutów do wątroby, nadnerczy, głowy..., że mogłam jakoś poszukać w necie i znalazłam, że to IV stopień, ale tutaj aż mi się nie chce wierzyć... chłopak nigdy nie palił.... i tylko jeden guz i jakieś zmiany ogniskowe w tych węzłach.... reszta jest czysta... Jeju... dziękuję w każdym razie... A jak jest średnia przeżycia w tym typie nowotworu? Bo u taty miało być ok. pół roku i niestety tak było od i chemii do śmierci było 6 miesięcy... z czego ostatni miesiąc to praktycznie w łóźku....
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #6  Wysłany: 2012-10-03, 13:01  


Halinka75 napisał/a:
i tylko jeden guz i jakieś zmiany ogniskowe w tych węzłach....

... oraz płyn w opłucnej będący wysiękiem nowotworowym (stwierdzono w nim kom. nowotworu złośliwego), co niestety wg TNM oznacza cechę M1a, a więc najwyższe stadium zaawansowania choroby.

Halinka75 napisał/a:
A jak jest średnia przeżycia w tym typie nowotworu?

Wszystko zależy od reakcji na podjęte leczenie, czy zadziała chemioterapia, czy nie będzie powikłań.
_________________
 
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #7  Wysłany: 2012-10-03, 13:02  


A mam jeszcze jedno pytanie, czy pozytywne myślenie i nadzieja pomagają w dłuższym przeżyciu, czy nie ma różnicy? Bo mój tata poddał się na starcie, miał schorzenie psychiatryczne wcześniej i nawet o nic nie pytał... tylko co lekarz kazał, to robił... ale nigdy nie pytał...ile mu zostało albo czy będzie bolało albo czy zmiany się cofają po chemii - zero zainteresowania... a mówią, że wiara czyni cuda, że jak sie myśli pozytywnie, to można pokonać chorobę...
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #8  Wysłany: 2012-10-03, 13:04  


Halinka75 napisał/a:
czy pozytywne myślenie i nadzieja pomagają w dłuższym przeżyciu, czy nie ma różnicy?

Badań udowadniających pozytywny wpływ nadziei raczej nie ma (choć może trzeba poszukać), ale nie bez powodu psychologowie zawsze starają się wzbudzić w pacjentach siłę do walki i wiarę w wygraną. Nadzieja zawsze pomaga :)
_________________
 
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #9  Wysłany: 2012-10-03, 13:07  


...hmmm.. rozumiem, czyli jednak jest jakaś szansa, że będzie długo żył... bo mój tata chemię jako taką znosił bardzo dobrze, nawet guzy się zmniejszyły... z 8 cm na 2 cm... z 5 cm na 1,5 cm... ale jednak inne narządy siadały... jednak ten guz pierwotny rozsiewał ... na końcu było nawet w kręgosłupie, prostacie... po prostu wszędzie... ale mimo to chcieli stosować radioterapię - tylko nie wiedzieli od czego zacząć...

[ Dodano: 2012-10-03, 14:11 ]
No właśnie... nadzieja na pewno nie zaszkodzi.... strasznie się czuję, bo jest to bliski znajomy... i ma dziecko 4 letnie... sama kiedyś straciłam męża - ale to był wypadek, to jest szok... a później człowiek uczy się z tym żyć... ale jeśli ktoś jest chory i trzeba patrzeć na śmierć i nie można pomóc... to jest straszne... poza tym, jakoś nie mogę przestać o tym myśleć... a jak sobie przypomnę co mój tato przeszedł i jak na końcu cierpiał, to aż mi się robi słabo...
W każdym razie bardzo dziękuję za odpisy...
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #10  Wysłany: 2012-10-03, 13:16  


Halinka75 napisał/a:
czyli jednak jest jakaś szansa, że będzie długo żył...

Tak jak pisałam wyżej - chemioterapia będąca jedynym leczeniem pacjenta z rakiem płuca jest leczeniem paliatywnym - wydłuża ona życie, ale nie wyleczy pacjenta na zawsze. Czasem udaje się wydłużyć czas przeżycia o miesiące, czasem o lata, należy jednak pamiętać, że tutaj mamy do czynienia z najwyższym zaawansowaniem nowotworu (przynajmniej na podstawie powyższych opisów, nie mamy wyników badań).
To, o ile chemioterapia przedłuży życie pacjenta, zależy przede wszystkim od tego, czy nowotwór jest wrażliwy na chemioterapię. Raki niedrobnokomórkowe są w max. 40% chemiowrażliwe. Należy więc poczekać na kontrolne TK w trakcie leczenia i wówczas będzie wiadomo jaka jest reakcja na chemię.
_________________
 
Halinka75 


Dołączyła: 15 Lis 2011
Posty: 13
Pomogła: 1 raz

 #11  Wysłany: 2012-10-03, 13:18  


najgorsze jest to, że może on podchodzi tak jak ja z moim tatą... lekarz mi mówił, że tata dostaje chemię paliatywną - po prostu, żeby mniej bolało i żeby przedłużyć życie o kilka miesięcy zamiast kilka tygodni, że ich obowiązkiem jest leczenie do końca... mimo, że nie ma szans w ogóle w tym IV stadium- ale ja chciałam być mądrzejsza od lekarza i mówiłam że pewnie się pomylili albo , że zły lekarz i tylko tak mówią... zawsze mówią źle, że w razie czego nikt im nie zarzuci, że się pomylili... No ale cóż...

[ Dodano: 2012-10-03, 14:20 ]
No tak, rzeczywiście.... dziękuję i przepraszam, ze marudzę... Pozdrawiam serdecznie...
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group