nowotwór przełyku z przerzutami do węzłów chłonnych
Około 2 miesiące temu moja przyjaciółka zaczęła uskarżać się na częste odbijanie powietrza, pobolewania pod żebrami po prawej stronie brzucha, promieniujące do łopatki, sporadyczne uczucie przeszkody w przełykaniu pokarmów. Na zlecenie lekarza pierwszego kontaktu wykonano EKG, prześwietlenie płuc, badania laboratoryjne krwi oraz USG jamy brzusznej. Wyniki były prawidłowe, poza podwyższonym poziomem OB. Doktor stwierdził refluks i przepisał odpowiednie lekarstwa. Przyjaciółka wyjechała za granicę do pracy, a tam w ciągu miesiąca objawy znacznie się pogorszyły. Przełyka z dużymi trudnościami tylko pokarmy płynne i półpłynne, bóle stały się naprawdę silne.Po przyśpieszonym powrocie do kraju wykonała prywatnie gastroskopię i tomografie komputerową klatki piersiowej i jamy brzusznej ( oczekiwanie na badania finansowane przez NFZ było długie, choć ma kartę DILO). W przyszłym tygodniu czeka ją poszerzenie przełyku w Klinice Chirurgii Przewodu Pokarmowego we Wrocławiu i tam na konsylium lekarze postanowią, co dalej. Jak oceniacie stan pacjentki i jej szansę na operację? Jeden z chirurgów stwierdził po obejrzeniu wyniku gastroskopii - bo tomografii i histopatologii jeszcze nie było -( na prywatnej wizycie, która trwała 5-10 minut), że operacja w tak umiejscowionym nowotworze nie wchodzi w grę.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2016-11-14, 14:55 ] Załączając wyniki badań, proszę usuwać dane lekarzy i pacjenta.
magdas. wynik histopatologiczny potwierdza raka przełyku.
Carcinoma planoepitheliale oznacza nowotwór złośliwy wywodzący się z nabłonka płaskiego - rak płaskonabłonkowy.
Z badania TK wynika, że guz nacieka tkankę tłuszczową i że istnieją już przerzuty do węzłów chłonnych.
Tym samym wyniki nie są dobre, sytuacja jest moim zdaniem poważna. Co do możliwości operacji nie mogę się tu wypowiedzieć, poczekajmy co napiszą bardziej obeznani w temacie moderatorzy.
magdas. napisał/a:
choć ma kartę DILO
Czy przyjaciółka ma za sobą historie onkologiczną?
Pozdrawiam serdecznie i witam na forum
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie, przyjaciółka nie ma za sobą historii onkologicznej. Zastanawia mnie rozbieżność w ocenie wielkości guza w poszczególnych badaniach - w gastroskopii 4 cm., w 6 dni później robionej tomografii prawie 9 cm. No, ale pewnie tomografia jest dokładniejszym badaniem
A gdzie Ty w badaniach doczytałaś się o wielkości guza bo ja wymiarów guza nie znalazłam ani w gastroskopii ani w TK, tylko informacje gdzie on się znajduje wymierzone w centymetrach w której części przełyku? może czegoś nie widzę?
Nie wiem czy dojdzie do operacji wycięcia guza, raczej nie ponieważ przyjaciółka ma już najprawdopodobniej przerzuty do węzłów chłonnych w sródpiersiu i nadobojczykowe stąd ich powiększenie i powiększony jest węzeł przy żołądku co też może być nowotworowe, nie da się tego wszystkie usunąć a usunięcie same guza nic nie da jak proces nowotworowy toczy się dalej.
Koleżanka ma 58 lat. W opisie gastroskopii jest napisane, że ,,między 26 a 31 cm od linii zębów stwierdza się na połowie obwodu podłużny guz" - stąd wnioskuję, że ma on 4 cm, a w opisie tomografii :,,guz widoczny na odcinku 82cm" - więc prawie 9 cm. Może coś źle zrozumiałam, ale nie znam się na tym, a wobec kiepskiego stanu psychicznego przyjaciółki próbuje czegoś się dowiedzieć za nią, żeby ją wesprzeć. Myślicie, że sprawa jest beznadziejna?
magdas. nie wiem czy sytuacja jest beznadziejna ale jest bardzo poważna. Szanse na operację sa raczej małe , raczej trzeba się liczyć z radio- lub radiochemioterapią.
Ogólnie rokowania przy raku przelyku nie są optymistyczne.
Przykro mi.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Myślę, że nie są to wymiary guza tylko określenie pozycji, w którym miejscu dokładnie znajduje się guz, wymiary guza, nie są podane.
magdas. napisał/a:
Myślicie, że sprawa jest beznadziejna?
Na początku leczenia nie będziemy mówić czy beznadziejna czy też nie, bo nie wiemy jak koleżanka zareaguje na leczenie, jak je zniesie i jak będzie postępować choroba. Statystyki to tylko liczby, które raz się sprawdzają a innym razem nie.
Na pewno niekorzystne jest to, że zmiany są najprawdopodobniej w węzłach chłonnych (powiększone - pewnie nowotworowo) i to już jest źle bo rak przerzutuje albo węzłami chłonnymi albo układem krwionośnym i tą drogą rozsiewa się po organizmie. Czasami w wynikach jeszcze nie widać przerzutów a one już mogą się mnożyć gdzie indziej. To jest tylko teoretycznie a co jest i będzie u koleżanki okaże się po leczeniu jak zrobi pierwsze wyniki.
magdas. napisał/a:
a wobec kiepskiego stanu psychicznego przyjaciółki próbuje czegoś się dowiedzieć
Może zaproponuj przyjaciółce wizytę u psychoonkologa, może jakieś antydepresanty od lekarza, zawsze to choć w jakimś stopniu uspokoi te najgorsze negatywne emocje i jak możesz to wspieraj, pomagaj, może nawet pojedź z przyjaciółką do lekarza jeśli tego będzie chciała, wsparcie i pomocna dłoń czy też ramię do wypłakania na pewno Jej się teraz przydadzą.
Dziękuję za wsparcie. Pisząc o beznadziejnej sytuacji, miałam na myśli szansę na operację. Trochę optymizmu daje mi historia wyleczenia z takiego raka Jerzego Stuhra, któremu lekarze początkowo nie dawali żadnych szans. Ale wiadomo, to znany człowiek, ma dużo znajomości, także w świecie medycznym. Basia, moja przyjaciółka, takich koneksji nie ma, jest zwyczajnym ,,szarym człowiekiem". Badania idą bardzo wolno, na wizyty u lekarza trzeba długo czekać, a leczenie wciąż się nie rozpoczyna. Pojutrze będą przyjaciółce poszerzać przełyk w Klinice Chirurgii Przewodu Pokarmowego i konsylium ma orzec, co dalej. W następnym tygodniu ma wizytę u radioterapeuty, ale obawiam się, że nadal do rozpoczęcia leczenia minie dużo czasu, a nowotwór sobie rośnie. Towarzyszę przyjaciółce każdego dnia w jej zmaganiach, bo jestem na emeryturze i mam wolny czas, a przede wszystkim chcę jej pomóc. Na razie przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych nie jest możliwe, bo są duże problemy w przełykaniu ( w chyba te lekarstwa produkowane są tylko w takiej formie). Ile czasu może minąć od diagnozy do rozpoczęcia leczenia?
Pisząc o beznadziejnej sytuacji, miałam na myśli szansę na operację
- jak już pisałem niejednokrotnie, brak możliwości operacyjnego usunięcia guza nowotworowego, nie powoduje od razu zmniejszenie szans na wyleczenie (naciekający guz 5,7cm, nieoperacyjny nasady języka z przerzutami do węzłów chłonnych...).
Ola Olka napisał/a:
Ogólnie rokowania przy raku przelyku nie są optymistyczne.
- skąd takie pesymistyczne wypowiedzi. Statystyki dobre w opracowaniach naukowych, nam zupełnie nie pomagające...
magdas. napisał/a:
obawiam się, że nadal do rozpoczęcia leczenia minie dużo czasu, a nowotwór sobie rośnie.
- z pewnością tak, choć ten rodzaj nowotworu rośnie powoli, jeśli to tak można ująć. Nie stwierdzono do tej pory przerzutów do innych narządów poza węzłami chłonnymi i to jest bardzo dobra wiadomość.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
magdas. historia Jerzego Stuhra napewno napawa optymizmen, którego brak niestety stytystykom jak słusznie zauważył kmis757.
magdas. napisał/a:
moja przyjaciółka, takich koneksji nie ma, jest zwyczajnym ,,szarym człowiekiem"
Wiadomo że aktor jest bardziej rozpoznawalny niż twoja przyjaciółka czy ty albo ja - jednakże nie powinno to mieć dla lekarza żadnego znaczenia. i o to trzeba walczyć. W końcu życie celebryty jest tak samo bezcenne jak życie zwykłego „szarego” obywatela.
magdas. napisał/a:
W następnym tygodniu ma wizytę u radioterapeuty,
To dobrze jest duża szansa że leczenie rozpocznie się niedługo po wizycie.
magdas. napisał/a:
Na razie przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych nie jest możliwe, bo są duże problemy w przełykaniu
Słyszałam że możliwe są injekcje środków antydepresyjnych - ale tu nie jestem pewna - warto zapytać lekarza o taką możliwość.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Zabieg poszerzania przełyku metodą balonikowania okazał się nieskuteczny. Lekarz nie wyjaśnił, dlaczego. Basia dowiedziała się tylko, że w obecnym stadium nowotwór jest nieoperacyjny. Konieczne jest leczenie onkologiczne, pewnie chemioterapią i radioterapią. Zatrzymali ją w klinice, za dwa dni mają zastosować koagulację argonem. Czy to zabieg niebezpieczny, jakie ma skutki uboczne?
[ Dodano: 2016-11-17, 11:25 ]
Dziś okazało się, że ponowny zabieg poszerzania przełyku ma się odbyć za pomocą wosku. Ktoś słyszał o tej metodzie? A może pacjentka coś źle zrozumiała ( lekarze rozmawiali o tym w czasie obchodu, nie było możliwości dowiedzieć się czegoś bliżej)?
Nikt nic nie wie na ten temat? A może ktoś może napisać mi, czy nowotwory przełyku poddają się dobrze chemioterapii i radioterapii? Czy inne leki i naświetlania stosuje się przypadku leczenia paliatywnego, a inne przy założeniu, że leczenie może być radykalne? Przeczytałam w wywiadzie Jerzego Stuhra, że początkowo lekarze zakładali tylko leczenie paliatywne, ale w innym ośrodku podano mu kilka cykli chemii i jedno naświetlanie, a operację wykonano na końcu. Niestety, nie podaje, czy ta chemia i radioterapia była prowadzona innymi lekami i dawkami, niż gdyby było to tylko działanie paliatywne.
Witaj, mogę powiedziec jak było u Mamy - radioterapia i chemioterapia. 24 naświetlenia i 1 wlew. Ostatecznie Mama miała 10 naświetleń. Po pierwszym tygodniu było ciężko z przełykaniem, wymioty ślina itd ( karmiona byla przez jejunostomie) a w drugim tygodniu Mama odczuła poprawę w przełykaniu. Po dwóch tygodniach Mama miała operację usunięcia przełyku w Katowicach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum