Witam serdecznie.
W czerwcu 2013 roku wykryto guza jajnika prawego. 6 miesięcy wcześniej, na poprzedniej kontroli go jeszcze nie było.
- Osiągał wtedy wielkość: 1,6 x 1,2cm
- Wynik Ca-125: 50U/ml (norma 30,2)
Guz był obserwowany w odstępach co 4 miesiące. Odstawiłam antykoncepcję hormonalną i miałam podawany duphaston i estrofem mite. Guz jak był tak pozostał. Powróciłam do antykoncepcji hormonalnej.
W lutym 2014 roku lekarz podjął decyzję o skierowaniu mnie na wycięcie guza.
Termin został ustalony na początek lipca br.
W międzyczasie został wykonane kolejne badania:
- CA125 (marzec 2014r.) - 7,6 U/ml (norma do 30,2)
- Cytologia (kwiecień 2014r.) - Nie stwierdzono zmian śródnabłonkowych i procesu złośliwego.
W kwietniu 2014 r. (załączone zdjęcie) został wykryty po raz pierwszy guz w jajniku lewym (od ostatniego usg minęło zaledwie 2 miesiące).
Na izbę przyjęć miałam zgłosić się ponownie również w maju, żeby potwierdzić istnienie guza i lipcowy termin zabiegu. Lekarz na izbie oglądający usg zaczął głośno myśleć i stwierdził m.in. że może być to przerzut do drugiego jajnika.
Moje pytanie brzmi, czy to możliwe, żeby żaden z 3 lekarzy (mój ginekolog, lekarz nr 1 na izbie z lekarzem nr 2) nie potrafili stwierdzić co to za forma guza a lekarz nr 4 spekuluje przerzut? Bez badania histopatologicznego nie można chyba stwierdzić co to jest?