Witam Was!
Na początku chciałbym się przywitać z Wami wszystkimi bardzo serdecznie!!!
i powiedzieć od razu, że zetknąłem się już w swoim życiu czym z chorobą nowotworową.
Mój ojciec zmagał się z rakiem pęcherza moczowego, niestety jemu nie udało się, choroba późno zdiagnozowana i w ogóle - nie chciałbym teraz do tego wracać, ale to nie znaczy, że z rakiem nie da się wygrać.
Wierzę, że Wam wszystkim to choróbsko uda się pokonać!!!
Niestety życie co dzień przynosi nowe niespodzianki, niekoniecznie te miłe i tak też się stało ponownie w mojej rodzinie.
Tym razem to paskudztwo zaatakowało moją wspaniałą ciocię (63 lata).
Właśnie dzisiaj ma mieć operację (założenia wstępnego oszczędzająca) wycięcia guza (ok. 18mm) z prawej piersi.
Guz wyszedł na mammografii z zaleceniem wykonania biosji.
Z takowym wynikiem ciocia zgłosiła się do ordynatora w Bielskim Centrum Onkologii, który po badaniu palpacyjnym stwierdził, że gdyby nie wynikł mammografii to powiedziałby, że w piersi nic nie ma.
Trochę to dziwne jak dla mnie. Biopsję przeprowadzono, na wyniku napisano (po łacinie) tylko, że stwierdza się komórki nowotworowe, bez określenia typu histopatologicznego, stopnia złośliwości G oraz skali TNM - rozumiem, że zostanie to określone dopiero po badaniu materiału pooperacyjnego.
Nie widziałem również żadnych wynikow badań hormonalnych (receptorowych), czy powinny być one przeprowadzone przed, czy po operacji, bo w ogóle to chyba powinny być zrobione?.
Ciocia powiedziała, też, że podczas biopji (pod kontrolą USG) lekarz "przejechał" sondą po węzłach pachowym i po jamie brzusznej kwitując to : nic niedobrego nie widać.
I w tym miejscu pytanie, czy USG może pokazać powiększone węzły chłonne?
Narazie więc mam mało konkretnych danym, ale za to już kilka pytań:
- jakich dodatkowych badań pod kątem oczywiście wykluczenia przerzutów ciocia bezwzglęnie winna się domagać (RTG płuć , TK, RM, PET, markery, itp., itd), a jakie dobrze byłoby wykonać samemu, jeśli lekarze uznają, że są niepotrzebne, mało wnoszące, itp., itd.
- jakie leczeniu uzupełniajace powinno zostać zastosowane - w tym miejscu chodzi mi o to, nie jakie leczenie może zaproponować ten ośrodek, ale jakie OPTYMALNE leczenie może zaoferować współczesna onkologia, co do dostepności i kosztów to już inna bajka, ważne byśmy wiedzieli o tych możliwościach
- jako, że przy chorobie taty dosyć dogłębnie wniknąłem w tematykę nowotworów, wiem, że rak piersi najczęściej przerzutuje do kości.
I w tym miejsu zasadnicze 2 pytanie. Czy już na tym etapie domagać się skierowania na scyntygrafię kośća lub wykonać ją samemu odpłatnie?
I druga sprawa. Czytałem też dużo, że profilaktyczne zastosowanie już na tym etapie bifosfonianów (klodronianu) znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia tych przerzutów, jednocześnie wydłużając czas wolny od choroby.
Tylko z tego z czym się zetknąłem i poczytałem to bifosfoniany włącza się do leczenia dopiero po zdiagnozaniu przerzutów?
O ile jest to prawdą, to z czego tak naprawdę to wynika? Z oszczędności, czy też jakiś innych powodów?
Czy mógłby ktoś mi to naświetlić z punktu korzyści i ewntualnych skutków ubocznych dla pacjenta?
To chyba narazie tyle. Więcej konkretów będzia znanych po opracji, a najpewniej dopiero po wyniki z histopatologii.
Acha, jeszcze jedno. Bedziemy oczywiście chcieli skonsulutować wyniki i prozycję leczenia w innym ośrodku onkologiocznym.
Czy moglibyście polecić jakiegoś specjalistę? Dużo pozytywnego czytałem o doktorze Bębenku z Wrocławia. Być może u niego?
Proszę więc Was jeszcze raz o wypowiedzi co do nurtującyh mnie wątpliwości i zasad postępowania, w miarę pojawiania się nowych konkretów, postaram się przedstawiać je na bieżąco prosząc oczywiście o pomoc
Pozdrawiam
Mariusz |