Witam serdecznie,
Jestem nowym użytkownikiem forum.
Będę wdzięczna za jakieś wskazówki/rady i dla mnie, choć ja właściwie nie jestem pewna, jak naprawdę wygląda moja sytuacja.
Ale od początku.
W lipcu tego roku, podczas standardowych badań ginekologicznych 1-wsza pani dr wyczuła jakieś niepokojące zmiany i zdecydowała się zrobić USG.
Wydawało jej się (używam tego zwrotu świadomie), że znalazła zmianę 10-cm ("chyba torbiel") i pod nią mniejszą zmianę ("może mięśniak") na lewym jajniku.
Była dosyć przerażona, natychmiast chciała mi dać skierowanie do szpitala, ale po namyśle kazała mi iść na konsultację do swojego kolegi, żeby upewnić się "co to właściwie jest".
Żadnego pisma/świadectwa wizyty nie dała, twierdząc, że "nie chce niczego sugerować koledze" i kazała wrócić z wynikiem konsultacji (od niej nie mam żadnych zaświadczeń, dlatego 1-wszą wizytę mogę opisać tylko z pamięci).
Następnego dnia poszłam na konsultację do innego lekarza, zgodnie z życzeniem pani nr 1.
2-gi lekarz powiedział, że chyba muszę iść do 3-go lekarza, bo on mi da zupełnie inną opinię.
Wykonał USG i napisał, cytuję:
"Macica: [...] echogeniczność niejednorodna, zmiany: 16,8 x 20,5 (śródścienna, mięśniak?) [...]
Jajnik lewy: [...] echogeniczność niejednorodna".
Zlecił wykonanie markera CA-125, który wyszedł 16,90. Zrobił mi jeszcze cytologię - wyszła II.
Zalecił kontrolę za 3 miesiące.
Wróciłam więc do pani nr 1 (chodziłam do niej od 8 lat), która przeczytała konsultację i jednak wysłała mnie do CO, chyba nie będąc pewną, które z nich ma rację.
I teraz mam kolejne USG, z CO, robione już we wrześniu, cytuję:
"[...] W przedniej ścianie macicy widoczna dobrze odgraniczona lita zmiana o śr. 30 mm, najpewniej o charakterze mięśniaka.
W okolicy dna macicy po prawej stronie widoczny obszar hypoechogeniczny, dobrze odgraniczony, śr. 39 mm, przylegający do prawych przydatków, prawdopodobnie o charakterze mięśniaka podsurowicówkowego.
W różnicowaniu należy jednak uwzględnić zmianę wychodzącą z jajników - mniej prawdopodobne. [...]"
(z opisu wycięłam tylko wymiary niewnoszące nic do sprawy).
W CO ponownie oznaczono mi marker CA-125, tym razem na 18,5 (a więc nadal w normie).
Ale...
Lekarz, który wykonywał mi USG w CO mówił, że jego zdaniem przydałyby się dodatkowe badania, bo sytuacja z jajnikiem jest niejasna (wyboldowałam zdanie, którego nie umiem zinterpretować - proszę o pomoc).
Tymczasem wizyta kontrolna w CO po badaniach trwała jakieś 3 minuty i usłyszałam, że mam przyjść do kontroli za rok.
Wypisano mi już zlecenia na badania za rok i mówiąc brutalnie - spławiono.
Jestem tylko człowiekiem - kurczę, boję się, że rok to strasznie długo i zmiany (zwłaszcza ta tajemnicza, wyboldowana) mogą się spaskudzić.
Lekarz w CO przeczytał wynik USG zrobionego przez kolegę, ale nie porównał go z wynikiem USG z lipca (a gołym okiem widać, że zmiany rosną - i że każdy z lekarzy twierdzi co innego).
Do lekarki nr 1 chyba nie ma sensu wracać - tajemniczej 10-cm torbieli nikt poza nią nie znalazł.
Pan dr nr 2 ma obecnie zarzuty prokuratorskie za leczenie "cysty na jajniku" u pacjentki 2 lata hormonami, która to cysta okazała się rakiem jajnika (i obecnie los tej pani jest przesądzony z uwagi na dramatyczny rozsiew choroby). Nie wiem, czy jego opiniom można ufać, skoro raz tak fatalnie się pomylił.
W CO kazali mi przyjść na kontrolę za rok.
A ja nie wiem, na czym stoję... Mięśniaki chyba nie są groźne, ale ta zmiana na jajniku?...
Czy mogę spać spokojnie?...
Nie chcę za rok żałować, że czegoś nie zrobiłam, albo nie daj Boże skończyć jak ta pani od doktora nr 2.
Aha, mam 38 lat, jeśli to ma jakieś znaczenie w ocenie sytuacji.
Będę wdzięczna za ocenę sytuacji, jakieś podpowiedzi.
Dzięki, pozdrawiam.
W różnicowaniu należy jednak uwzględnić zmianę wychodzącą z jajników - mniej prawdopodobne.
Zapis ten rozumiem w ten sposób, że lekarz w odróżnieniu od zmian wywodzących się z macicy (mięśniaków)
bierze także pod uwagę możliwość pochodzenia zmiany z jajnika.
Wydaje mi się, że w takim przypadku trzeba by się liczyć z większym prawdopodobieństwem potencjalnej złośliwości zmiany.
Wartość markera mieści się w normie, ale nastąpił nieznaczny wzrost (o ok. 10 %).
Nie jest to jeszcze coś niepokojącego, ale warto tę wartość za jakiś czas (2-3 m-ce) skontrolować.
Niezależnie od tego - samo oznaczanie markera nie ma decydującego znaczenia diagnostycznego - konieczne jest wyjaśnienie charakteru tych zmian, choćby także ze względu na zauważalny wzrost ich wielkości.
Sugeruję Ci zasięgnięcie porady u onkologa w dobrym (referencyjnym) ośrodku, tj. w CO.
U innego niż ten, który kazał Ci zgłosić się za rok.
Nie zostawiłbym tego tak, gdyby chodziło o zdrowie bliskiej mi osoby, tym bardziej, że:
Jarzębina napisał/a:
Lekarz, który wykonywał mi USG w CO mówił, że jego zdaniem przydałyby się dodatkowe badania, bo sytuacja z jajnikiem jest niejasna
Zgadzam się z tą obawą lekarza.
Pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Jarzębina napisał/a:
W różnicowaniu należy jednak uwzględnić zmianę wychodzącą z jajników - mniej prawdopodobne.
Zapis ten rozumiem w ten sposób, że lekarz w odróżnieniu od zmian wywodzących się z macicy (mięśniaków) bierze także pod uwagę możliwość pochodzenia zmiany z jajnika.
Wydaje mi się, że w takim przypadku trzeba by się liczyć z większym prawdopodobieństwem potencjalnej złośliwości zmiany.
Richelieu, dzięki za interpretację tajemniczego zapisu. Nie byłam do końca pewna znaczenia tego w sumie hermetycznego językowo zwrotu, ale temat rak jajnika kołacze mi po głowie od jakiegoś czasu, niestety.
Richelieu napisał/a:
Wartość markera mieści się w normie, ale nastąpił nieznaczny wzrost (o ok. 10 %).
Nie jest to jeszcze coś niepokojącego, ale warto tę wartość za jakiś czas (2-3 m-ce) skontrolować.
Niezależnie od tego - samo oznaczanie markera nie ma decydującego znaczenia diagnostycznego - konieczne jest wyjaśnienie charakteru tych zmian, choćby także ze względu na zauważalny wzrost ich wielkości.
No właśnie. Czytałam, że marker CA-125 jest miarodajny bardziej w monitorowaniu postępów leczenia raka jajnika niż w wykrywaniu go. Co w takim razie należy zrobić, jeśli gdzieś na horyzoncie pojawiło się ryzyko tego raka? Czy są jakieś badania przesiewowe? Ja oczywiście marker sprawdzę za 2-3 miesiące, ale wszystkie dodatkowe wskazówki są mi bardzo potrzebne. Nie wiem, jakie badania mogą wyjaśnić charakter tych zmian i gdzie się na nie udać?
Richelieu napisał/a:
Sugeruję Ci zasięgnięcie porady u onkologa w dobrym (referencyjnym) ośrodku, tj. w CO.
U innego niż ten, który kazał Ci zgłosić się za rok.
Nie zostawiłbym tego tak, gdyby chodziło o zdrowie bliskiej mi osoby, tym bardziej, że:
Jarzębina napisał/a:
Lekarz, który wykonywał mi USG w CO mówił, że jego zdaniem przydałyby się dodatkowe badania, bo sytuacja z jajnikiem jest niejasna
Zgadzam się z tą obawą lekarza.
Richelieu, poproszę o sugestie miast/ośrodków. Dotychczas badałam się w ŚCO. Ten ośrodek ma chyba niezłą opinię (?) ale obecnie jest bardzo zadłużony (gdzieś czytałam, że na 200 mln). Podejrzewam więc, że dodatkowych badań nie zrobili mi po prostu z oszczędności...
Lekarz, który wykonywał mi USG w ŚCO, pytał, czy miałam robiony tomograf/rezonans na te zmiany. Liczyłam, że jeszcze mi to zlecą na wczorajszej wizycie. Jak rozegrali sprawę, wiadomo. Jeśli uważasz, że powinnam zrobić te badania prywatnie, pisz otwarcie proszę. Jakoś się zorganizuję finansowo (tylko skąd wziąć skierowanie w razie czego?).
Czytałam, że marker CA-125 jest miarodajny bardziej w monitorowaniu postępów leczenia raka jajnika niż w wykrywaniu go. Co w takim razie należy zrobić, jeśli gdzieś na horyzoncie pojawiło się ryzyko tego raka? Czy są jakieś badania przesiewowe?
Słusznie, tak właśnie jest: wartość CA125 (i jego trend spadkowy) na znaczenie przy monitorowaniu skuteczności leczenia.
Trend wzrostowy jest jednak sygnałem wskazującym, że może dziać się coś złego, co trzeba pilnie wyjaśnić.
Rak jajnika jest nowotworem trudnym do skutecznego leczenia z tej przyczyny, że nie daje wczesnych objawów,
nie ma specyficznych badań przesiewowych, które pozwoliłyby wykryć większość przypadków wtedy,
gdy leczenie byłoby jeszcze łatwe i dawało duże szanse na jego powodzenie.
Takie wczesne wykrycia niestety są rzadkie i dokonywane zazwyczaj przypadkowo.
W uzupełnieniu polecam na ten temat np. to opracowanie.
Jarzębina napisał/a:
Richelieu, poproszę o sugestie miast/ośrodków. Dotychczas badałam się w ŚCO. Ten ośrodek ma chyba niezłą opinię (?) ale obecnie jest bardzo zadłużony (gdzieś czytałam, że na 200 mln). Podejrzewam więc, że dodatkowych badań nie zrobili mi po prostu z oszczędności...
Lekarz, który wykonywał mi USG w ŚCO, pytał, czy miałam robiony tomograf/rezonans na te zmiany. Liczyłam, że jeszcze mi to zlecą na wczorajszej wizycie. Jak rozegrali sprawę, wiadomo. Jeśli uważasz, że powinnam zrobić te badania prywatnie, pisz otwarcie proszę.
Tutaj niestety niewiele pomogę, poza ogólną uwagą, że ŚCO ma rzeczywiście dobrą opinię
i powinnaś się tam domagać wykonania dalszych badań diagnostycznych, do których obecne wstępne wyniki jak najbardziej Cię kwalifikują.
Wykonanie ich prywatnie, poza tym, że i tak potrzebne jest skierowanie od lekarza specjalisty
(onkolog prywatnie nie powinien robić problemów z jego wystawieniem)
pociąga za sobą spore koszty, których nie powinnaś ponosić,
skoro są wskazania do wykonania badań w ramach świadczeń NFZ, na które płacisz składkę
(przepraszam, nie mogę sobie darować tej uwagi),
dlatego traktowałbym to rozwiązanie jako ostateczność, jeśli nie byłoby innej możliwości.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Jarzębina napisał/a:
Richelieu, poproszę o sugestie miast/ośrodków. Dotychczas badałam się w ŚCO. Ten ośrodek ma chyba niezłą opinię (?) ale obecnie jest bardzo zadłużony (gdzieś czytałam, że na 200 mln). Podejrzewam więc, że dodatkowych badań nie zrobili mi po prostu z oszczędności...
Lekarz, który wykonywał mi USG w ŚCO, pytał, czy miałam robiony tomograf/rezonans na te zmiany. Liczyłam, że jeszcze mi to zlecą na wczorajszej wizycie. Jak rozegrali sprawę, wiadomo. Jeśli uważasz, że powinnam zrobić te badania prywatnie, pisz otwarcie proszę.
Tutaj niestety niewiele pomogę, poza ogólną uwagą, że ŚCO ma rzeczywiście dobrą opinię
i powinnaś się tam domagać wykonania dalszych badań diagnostycznych, do których obecne wstępne wyniki jak najbardziej Cię kwalifikują.
Richelieu, dziękuję za odpowiedź. Niestety, słabe mam doświadczenie w postępowaniu z polską służbą zdrowia i nie wiem, jak mogłabym sama doprowadzić do zrobienia tych badań w ŚCO. Dla mnie poniedziałkowa uwaga, że mam przyjść na kontrolę za rok de facto zamknęła tam na razie temat.
Pokazywałam wczoraj wynik badania USG chirurgowi onkologowi z ŚCO (bo akurat miałam okazję z nim rozmawiać) i powiedział (tak jak Ty), że z takim wynikiem powinnam iść na wizytę, bo są tu pewne niepokojące znaki zapytania. Kiedy powiedziałam, że byłam w poniedziałek i u kogo byłam, powiedział, że w takim razie mogę iść do któregoś z kolegów prywatnie i wtedy pokierują mnie jakoś dalej.
Oczywiście mam ubezpieczenie i wiem jak powinno być, no ale rzeczywistość... wiadomo. Tzn. miałam wcześniej do czynienia z innymi kieleckimi szpitalami (jestem po zapaleniu mięśnia sercowego i dość długiej hospitalizacji) i wtedy badań mi nie żałowano. Pierwszy raz coś takiego ma miejsce.
Mam nadzieję, że prywatna wizyta rozjaśni temat.
W każdym razie dziękuję Ci za wskazówki. W razie wątpliwości medycznych pozwolę sobie jeszcze tu zajrzeć. Pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2011-09-23, 07:05 ]
Cytat:
W razie wątpliwości medycznych pozwolę sobie jeszcze tu zajrzeć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum