Rak szyjki i trzonu macicy a hormonalna terapia zastępcza
Witam!
Piszę po raz pierwszy na tym forum, jestem też laikiem w medycynie, dlatego z góry przepraszam, jeżeli moje pytania nie będą odpowiednio precyzyjnie sformułowane.
Piszę w imieniu bliskiej koleżanki, ma na imię Ala. Ona sama nie chce się na razie udzielać na forum, ale bardzo potrzebuje pomocy, przede wszystkim fachowej porady i wsparcia, bo czuje się niedoinformowana przez lekarzy. Leczy się w Warszawie.
Ma 36 lat, w październiku 2010 r. rozpoznano u niej rak szyjki macicy, postać inwazyjną: płaskonablonkowy wielkokomorkowy rak naciekowy typu IIb (w wypisie napisano rak szyjki macicy, natomiast w karcie - rak szyjki i trzonu macicy).
W wypisie brak jest łacińskiej nazwy choroby.
Miała zrobione badanie PET, które na szczęście nie wykazało rozsiania komórek rakowych.
Leczenie rozpoczęła w listopadzie w COI w Warszawie. Nie zalecono histerektomii ze względu na brak marginesu. Zastosowano u niej:
- chemię radiouczulającą cysplatyną 70mg - 4 wlewki.
- teleradioterapię wiązkami zewnętrznymi 46 Gy w 23 frakcjach.
- po kilku dniach po ukończeniu teleradioterapii przepisano brachyterapię, 4 zabiegi po 7,5 Gy (już jest po 2).
Ala bardzo dzielnie znosi leczenie i te wszystkie zabiegi, choć ma skutki uboczne - głównie w postaci problemów z układem moczowym i trawiennym.
Bo zakończeniu brachyterpii, po 3 miesiącach ma stawić się na kontrolę, do tego czasu nie będzie leczona.
Ala pyta, czy jest to postępowanie standardowe przy takim schemacie leczenia?
Czy powinna w międzyczasie wykonać jakieś badania? Co w ogóle powinna wiedzieć, jak dalej postępować?
Natomiast czuje się zdana sama na siebie ze wszystkimi powikłaniami, które ew. mogą wystąpić w późniejszym okresie (np. po brachyterapii - oby nie!), ponieważ lekarz rowadzący z COI generalnie niewiele jej powiedział, jak ma postępować i na co uważać po zakończeniu leczenia, zalecił jedynie wykonanie USG jamy brzusznej po miesiącu, przepisał coś na pęcherz i to wszystko.
Zaś lekarz prowadzący brachyterapię poinformował Alę, że po tej terapii będzie miała uszkodzone jajniki i wystąpią u niej przedwczesne objawy menopauzy, zapisał od razu Ovestin 0,5mg globulki dopochwowe oraz plastry Systen Conti, co 3 dni, ma to zacząć brać już w trakcie brachyterapii.
W ulotkach dołączonych do leków przeczytała, że nie powinny tych środków stosować kobiety chore na raka szyjki macicy...
W związku z tym ma duże wątpiwości, czy hormonalną terapię zastępczą przepisuje się bez żadnych dodatkowych badań, czy taka terapia jest dostosowana do jej wieku i stanu zdrowia, przecież te leki bierze się przez lata?
Czy nie powinna znaleźć lekarza ginekologa ze specjalizacją z endokrynologii, który ją bedzie prowadził w tym zakresie?
Może ktoś poleci dobrego lekarza tej specjalizacji w Warszawie?
Ostatnie moje pytanie dotyczy bardzo nieprzyjemnego, a podobno często występującego skutku ubocznego po brachyterapii w postaci zwężenia pochwy - czy w przypadku braku możliwości współżycia, można zastować expander pochwowy (znalazłam taką niemiecką firmę w necie, która produkuje expandery ze specjalnego silikonu, jest napisane, że "Wskazany u pacjentek [...] ze zwężeniami wywołanymi zrostami po nacięciu krocza lub operacjach pochwowych" - czy ktoś miał do czynienia z takim expanderem i może napisać, czy warto to kupić? Wkłada się na noc. Tani nie jest, ale czy będzie skuteczny i bezpieczny w jej wypadku? Lekarz w ogóle nie wiedział, co to jest, i odradzał...
Ala ma znacznie więcej pytań, ale może ktoś życzliwie pomoże jej rozwiać te wątpliwości, które opisałam.
Mam wielką nadzieję, że na tej brachyterapii u Ali się skończy i już będzie zdrowa.
Jeżeli możecie coś poradzić, będziemy wdzięczne za każdą dobrą radę - jak żyć po takiej terapii, jak dbać o siebie, na co uważać, etc.
Z góry serdecznie dziękuję za odpowiedzi i życzę wszystkim forumowiczom i ich bliskim zdrowia!
Nie zalecono histerektomii ze względu na brak marginesu.
Leczenie operacyjne wykonuje się do stadium IIA, od IIB terapia radykalna polega na chemioradioterapii.
Jednak aż do stadium IIIB istnieje szansa radykalnego wyleczenia - zobacz ten post na naszym forum.
Dodam jeszcze, że w podanych przez Ciebie informacjach nie ma mowy o stopniu złośliwości nowotworu, co może wpływać na rokowanie, choć głównie zależy ono jednak od stopnia zaawansowania - w Waszym przypadku IIB (nie jest to typ nowotworu, jak napisałaś).
Więcej o leczeniu możesz znaleźć w naszej bibliotece, np. w tym artykule.
Na temat HTZ niestety nie umiem pomóc, mam nadzieję, że ktoś tu zajrzy i uzupełni moją wypowiedź.
Maryna napisał/a:
Czy nie powinna znaleźć lekarza ginekologa ze specjalizacją z endokrynologii, który ją bedzie prowadził w tym zakresie?
To z pewnością nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc - gorąco polecam taką konsultację.
Richelieu, ogromnie dziękuję za odpowiedź!
Tak, na temat leczenia stopnia zaawansowania IIb sporo już czytałam, Ala też to zna. Nie jest to wszystko jednak tak do końca pocieszające.. Bo po leczeniu szybko się nie dowiemy, czy odniosło skutek, lub czy będzie potrzebne powtórzenie terapii, zanim nie będzie wyników po kontroli.. Trudne jest takie czekanie..
Stopnia złośliwości nowotworu nie podano, tzn. Ala ma opis badania histopatologicznego i nie ma tam nic ani o typie, ani o stopniu złośliwości (w wątku pomyliłam to ze stopniem zaawansowania, faktycznie). Jest to zastanawiające... Ona w ogóle po raz pierwszy słyszała o czymś takim jak stopień złośliwości, lekarz z nią o tym nie rozmawiał. Rozumiem, że to oznaczenie powinno wyglądać jako jedno z poniższych: [Tak - dop. Richelieu] - dobrze zróżnicowane (Io);
- umiarkowanie zróżnicowane (IIo);
- mało zróżnicowane (IIIo);
- niezróżnicowane lub anaplastyczne, jeżeli występuje utrata identyczności z tkanką, z której pochodzą.
A jeżeli takiego oznaczenia nie ma, to czy potrzebne są dodatkowe badania, by to określić? No, bo chyba nie podejmuje się leczenia bez ustalenia tego kryterium? [Warto to wiedzieć, ale nie jest to bezwzględnie konieczne - R.]
Czytając wątki na tym forum widzę, że warto o wszystko dokładnie dopytywać lekarzy, by broń Boże nie przegapić rzeczy bardzo istotnych, ktore mogą mieć wpływ na wynik leczenia.. [Niestety ... Smutna rzeczywistość - R.]
W sprawie ZTH - bardzo dziękuję, do tego atrykułu już dotarłam, ale są to trochę starsze badania - sprzed 9 lat. Choć rozjaśniają nieco sytuację, w świetle tego artykułu faktycznie warto poszukać dobrego edokrynologa, który się w tym specjalizuje - ponowię prośbę, może ktoś zna takowego w Warszawie?
O ile się nie mylę, przy RSM nie ma ograniczeń w stosowaniu HTZ, natomiast w przypadku raka trzonu macicy opinie są podzielone. Sama jestem po RSM (stadium Ib), stosuję HTZ, która bardzo poprawiła jakość życia. Hormony pozytywnie wpływają też na śluzówkę macicy, więc warto poważnie rozważyć możliwość ich stosowania. Najlepiej faktycznie po wizycie u ginekologa endokrynologa (lub chociaż endokrynologa).
Stosowanie HTZ wymaga poddawania się raz do roku badaniu mammograficznemu.
Przyznam się szczerze, że również nie wiem co to takiego ten ekspander. Niech Ala nie przekreśla od razu możliwości współżycia po leczeniu. W aptece są dostępne różnego rodzaju lubrykanty w żelu, niech popyta o takie bez hormonów.
Jeśli chodzi o schemat leczenia i ocenę jego skuteczności, nie widzę, by lekarze w czymś tutaj uchybili. Faktycznie oceny skuteczności, czyli pierwszą kontrolę, przeprowadza się po jakimś czasie, ponieważ jeszcze przez kilka tygodni po zakończeniu radioterapii utrzymuje się działanie naświetlań.
Skutki uboczne po radiochemioterapii są bardzo nieprzyjemne. Wypróżnianie się i oddawanie moczu jest bolesne, może dochodzić do częstych stanów zapalnych. Wszystko to z czasem mija, niestety żaden lekarz nie powie po jakim czasie, to są wszystko bardzo indywidualne sprawy. Ale mimo, że są to problemy przejściowe, nie należy niczego zaniedbać i w razie nasilenia się dolegliwości skonsultować się w zależności od potrzeby z ginekologiem, urologiem itd. dobrze tez raz na rok zrobić kolonoskopie.
Życzę Ali, żeby skutki uboczne były jak najmniej dokuczliwe i by leczenie było skuteczne. Na pocieszenie dodam, że RSM należy do raków dobrze poddających się leczeniu. Wierzę, że będzie dobrze.
I gratuluję jej tak oddanej przyjaciółki. Zawsze powtarzam, że wsparcie innych kobiet w przypadku "babskich raków" jest bezcenne.
Aniaha, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź! Właśnie takie wątpliwości miałyśmy z tą terapią, czy to tak można przepisywać HTZ bez konsultacji endokrynologa. Teraz już na pewno wiemy, że nie. Zresztą, z tą diagnozą Ali też jest coś niejasnego - w karcie stoi RSM, a w skierowaniu na naświetlania lekarz napisał "rak szyjki i trzonu macicy". Dziwne. Ala będzie to wyjaśniać.
Skutki uboczne odczuwa raz mocniej, raz słabiej - dużo śpi, a to pomaga jej organizmowi się zregenerować. Na szczęście jest przy niej matka i pomaga przy dziecku (kilkuletnim).
Co do współżycia - Ala nie ma partnera, stąd ta sprawa z expanderem. Naszukałam się tego, bo w ogóle w necie nic nie było na to powikłanie, zero porad. Nie wiem, czy mogę tu linka zamieścić, mam nadzieję, że to nie będzie uznane za reklamę (tego nie chcę oczywiście), bo chodzi o sprawę istotną ze zdrowotnego punktu widzenia. Chodzi o ten produkt: http://pessary.info.pl/in...ochwy&Itemid=54 - jeżei moderator uzna że jest niestosowne jego podawanie, proszę o usunięcie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia!
Maryna
[ Dodano: 2011-01-14, 23:38 ]
Aniaha, czytałam Twojego bloga - jeszcze dużo wcześniej, zanim tu napisałam, a teraz skojarzyłam, że to Ty! Podziwiam Cię za walkę w tak dalekim kraju, pozdrawiam Cię serdecznie i na pewno opowiem o Twoją historię Ali ku pokrzepieniu
Dziękujemy za zamieszczenie linka. Bardzo mnie to zaciekawiło, nie spotkałam się dotąd z czymś takim Gdzieś natknęłam się na informacje, że w celu rozciągnięcia zrostów, jakie tworzą się w pochwie po naświetlaniach zaleca się ... częste współżycie. Zakładam, że Ala również przeczytała tę informację, a ponieważ nie ma partnera, stąd pomysł z ekspanderem? Czy dobrze myślę?
Nie wiem doprawdy co poradzić w tej sprawie. Tak na logikę - faktycznie "takie coś" mogłoby być użyteczne. Ciekawa jestem opinii lekarzy na ten temat
Dwa ostatnie tygodnie naświetlań są rzeczywiście nieprzyjemne. Lecz po zakończeniu radioterapii ogólne samopoczucie szybko się poprawia, zobaczysz, Ala szybko stanie na nogi
Napisałaś
Maryna napisał/a:
Właśnie takie wątpliwości miałyśmy z tą terapią, czy to tak można przepisywać HTZ bez konsultacji endokrynologa
mamy tutaj mały niuansik. Zapisać bez konsultacji endokrynologa lekarz jak najbardziej może - to jedna sprawa. Druga - że dla własnego spokoju można się na taka konsultację udać. HTZ wzbudza ciągle sporo emocji, opinie bywają skrajnie różne, także wśród lekarzy. Np w USA kilkanaście lat temu kobiety masowo korzystały z HTZ, teraz masowo od tego odchodzą. Przy czym uprzedzam - to taka wiedza "gazetowa" i informacja jaką uzyskałam od mojego lekarza.
Aniaha, dobrze myślisz, to lekarz zalecił współżycie. A expander to aternatywa. Może ktoś z lekarzy się o tym produkcie wypowie na forum, też jestem ciekawa ich opinii.
W sprawie HTZ - czytałam o kontrowersjach z nią związanych. Ala ma już ją przepisaną, jednak konsultacja z innym lekarzem-specjalistą na pewno nie zaszkodzi, a pomoże ew. zweryfikować i doprecyzować terapię. Poza tym, z onkologiem od brachyterapii, który HTZ przepisał, Ala nie będzie miała stałego kontaktu, a z ginekologiem-endokrynologiem może, nawet musi mieć.
Osobiście jestem zwolenniczką dobrze dobranej HTZ, no bo po co dziewczyna ma się męczyć, przecież jest młoda i chce normalnie żyć, mimo walki z chorobą!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum