Moj teściu trafil do szpitala 14 sierpnia, po tym, jak miał bóle głowy i problemy z mową oraz poruszaniem się (kręcenie się w głowie itp.).
W szpitalu stwierdzono raka płuc z przerzutami do mózgu (4 guzy z czego jeden ma móżdżku). Podano sterydy, środki na zmniejszenie obrzęku i ciśnienia śródczaszkowego. Lekarze wydali wyrok, że już nic nie da się zrobić, bo guza nie dało zbadać się bronchoskopią, komórki rakowe obecne już w przełyku, z chemii i radio został odrzucony przez wielu lekarzy, z którymi były konsultacje.
Tydzień temu został wypisany ze szpitala, a dosłownie na 12 h, bo jego stan uległ gwałtownemu pogorszeniu po paru godzinach (dosłownie oprócz bólu, teść przestał kontaktować, rozmawiać, splątanie, majaki, brak poruszanai się). Wezwaliśmy karetkę, a oni zabrali go do tego samego szpitala, ale załatwili mu miejsce już nie na pulmunologii tylko na oddziale opieki paliatywnej. Wiemy, że już się nic nie da zrobić i ten oddział jest hospicjum dla niego i cieszymy się, że ma opiekę. Jednak jego stan w niecałe 12h po znalezieniu się w szpitalu poprawił się (bo już myśleliśmy...). W tej chwili ma podawane już zastrzyki, żadnych kroplówek. Jest opuchlizna nóg i na twarzy widoczna (zatrzymanie wody), ale dostaje leki na "siusianie".
Teściu (59lat) ledwo chodzi, ale wstaje sam z łóżka, porusza się w więszosci na wózku. Ma ogromny apetyt i dużo pije. Są nieznaczne problemy z mową, drętwieją mu palce u rąk (co lekarz określił atakami padaczki), ale humor mu dopisuje i tak jak pisałam jest kontaktowy. Wiemy, że go już stamtąd nie wypiszą....
Moje pytanie brzmi : czy ktoś jest w stanie mi powiedzieć ile mu zostało życia??? Bo lekarz w szpitalu powiedział, że to indywidualna sprawa (co rozumiem) i on wyroku wydawać nie będzie. Za pierwszym razem jak teściu trafił na pulmunologię to ordynatorka powiedziała, że dziwi się (patrząc na wyniki), że on jeszcze żyje, że nie dostał udaru i że ona mu daje 3 tyg. Teraz minął już ponad miesiąc, a teściu się chyba w miarę dobrze trzyma.
Wraz z mężem musimy wyjechać z kraju za 2 tyg i wrócimy dopiero w listopadzie i nie wiemy po prostu czy będziemy mieli do kogo wracać...Czy ktoś jest w stanie mi przybliżyć bardziej z mojego opisu taty stan? Czy to już jest baaaaardzo źle czy tata ma jeszcze trochę czasu... Z góry dziękuję.
Witaj
Nikt , ale to nikt przy zdrowych zmyslach nie odpowie Ci na to pytanie .
Nowotwor pluc z przerzutami do mozgu - tu nieokreslony jaki , brak badan histopatologicznych , jest choroba smiertelna
W tej chwili jest leczony objawowo w celu poprawy jakosci zycia
Czas jaki zostal niewiadomo , czy do listopada .....moze tak a moze calkiem krocej
Powinnas popatrzec na to tak , ze macie ten czas , zostal wam podarowany przez los i wykozystac go jak najlepiej a nie pytac kiedy .......
pozdrawiam
Tak jak napisała ananav, nikt nie udzieli Ci odpowiedzi na to pytanie, ani nie poradzi. Decyzję musisz podjąć sama.
Stan Taty jest ciężki, ale jak długo to potrwa - wszystko jest zależne od organizmu.Skoro lekarz nie podejmuje się odpowiedzi na Twoje pytanie, trudno, aby zrobił to ktoś z forum, na podstawie opisu objawowego.
I powtarzam za
Cytat:
ananav
: postarajcie się maksymalnie wykorzystać ten czas, niezależnie ile go pozostało. Kontaktu z chorym w zaawansowanym stopniu nie da się odłożyć na potem, gdy już ogarnie się własne sprawy.
Pozdrawiam
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
mój teść choruje od grudnia, ale On był operowany i zagrażające życiu dwa ogniska z głowy zostały usunięte, teraz stan taty sie bardzo pogorszył i nie pytamy ile czasu zostało tylko korzystamy z każdej wspólnej chwili razem, liczy się tu i teraz....
Za błąd w tekście przepraszam. Nie chodziło oczywiście o cytowanie, ale wyróżnienie nicka respondenta
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Dziekuje za szybka odpowiedz, aczkolwiek widze, ze nie do konca zostalam zrozumiana... oczywiscie, ze celebrujemy kazda chwile z nim spedzana(codziennie pokonujemy 2,5 h drogi wjedna strone by byc przy nim, porozmawiac zjesc wspolnie obiad czy kolacje itp), a moje pytanie nie mialo na celu, jak to zostalo wyzej zasugerowane, oszacowania czy zdążę "ogarnać własne sprawy"... myslalam, ze na tym forum po prostu, ktos jest w stanie udzielic troche psychicznego wsparcia, nie jestem lekarzem, nie mam przed soba wynikow badan, to nie ja jestem w kontakcie z lekarzem tylko inni czlonkowie rodziny, a ja choroby nie znam, nie wiem jakie sa dalsze etapy i liczylam troche na to, ze zamiast wmawiac mi ze jestem zla osoba, bo zadalam proste pytanie na ktore kazdy chcialby znac odpowiedz, zamiast mowic mi ze mam celebrowac czas, ktory zostal nam darowany (ciezko na to tak spojrzec skoro wlasnie jest on nam odbierany przez chorobe) ktos powie mi np. ze to co opisalam (moze troche koslawo - przepraszam) to jeszcze nie jest stadium agonalne, albo cokolwiek takiego...zeby sie jeszcze nie martwic...Ale widze, ze sie chyba pomylilam...
Dodatkowo dodam, ze w Polsce nie mieszkamy, a sprawy formalne najszybciej nam do ogarniecia zajma tyle, ze dopiero w listopadzie wrocimy, by przy nim juz byc caly czas, stad moje zapytanie...
Pepsi - na tym forum każdy boryka się jeśli nie osobiście- to bardzo "blisko" z chorobą nowotworową. Nikt nie chciał Cię "zdołować" , czy wmawiać że źle się zachowujesz- uwierz mi
Po prostu myślę,że troszkę mało wiemy od Ciebie odnoście wyników, diagnozy..
Trzymaj się i powodzenia wam życzę
Z mojej strony - powrót w listopadzie to może być powrót dla nikogo. Nikt wyroku nie wyda - to jasne ale trzeba mieć świadomość, że tak poważne rozpoznanie to praktycznie może być chwila, nagłe, niezapowiadające się pogorszenie i wiadomo.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
pepsi,
Rzeczywiście, może to wina przekazu, że źle Cię zrozumieliśmy, ale trzy osoby wyczytały to samo... Przykro mi, że tak się stało.
Ta choroba jest absolutnie nieprzewidywalna.To pierwsze, co musisz o niej wiedzieć i co wbrew przewidywaniom lekarzy sama obserwujesz.
W zakresie przeżywalności dysponujemy jedynie statystykami, ale to tylko statystyki, każdy pacjent jest inny.
Naprawdę nikt nie może Ci powiedzieć na podstawie zamieszczonego opisu ile zostało czasu. Nie mamy szklanej kuli. Na tym akurat forum nikt nie stara się pocieszać w sensie dosłownym tego słowa, czyli umniejszać rangę problemu. Nawet, gdyby stadium było jeszcze z nie tych najgorszych, nie sądzę , aby ktoś napisał " nie martw się", bo tu mówiąc najogólniej jesteśmy dlatego, że się martwimy, a bezzasadnego huraoptymizmu nikt nie kupi, ani nikt go nie chce sprzedawać.
No i właśnie najgorsze jest to, że musimy borykać się z chorobą, jej nieprzewidywalnością, własnymi decyzjami i brakiem wiedzy odnośnie perspektyw.
Pozdrawiam
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Nikt wyroku nie wyda - to jasne ale trzeba mieć świadomość, że tak poważne rozpoznanie to praktycznie może być chwila, nagłe, niezapowiadające się pogorszenie i wiadomo.
Zresztą, sama piszesz:
Pepsi napisał/a:
Za pierwszym razem jak teściu trafił na pulmunologię to ordynatorka powiedziała, że dziwi się (patrząc na wyniki), że on jeszcze żyje, że nie dostał udaru i że ona mu daje 3 tyg. Teraz minął już ponad miesiąc, a teściu się chyba w miarę dobrze trzyma.
Widać więc, że dawanie przedziałów czasowych jest bardzo orientacyjne i każdy pacjent chorobę przechodzi inaczej.
Skoro lekarz na oddziale, widzący pacjenta, znający szczegóły choroby, nie feruje datami, to tym bardziej my na Forum - tylko via internet - nie powiemy ile komu zostało czasu.
Jeśli szukasz wsparcia psychicznego, polecam nasz dział psychoonkologiczny, tam z pewnością uzyskasz dużo wsparcia od naszych Forumowiczów, którzy chętnie służą pomocą
Dziekuje vioom i absenteeism za "ludzka" odpowiedz, a nie osadzanie, jak to widac ze strony innych. Co do "a bezzasadnego huraoptymizmu nikt nie kupi, ani nikt go nie chce sprzedawać" jak napisala nasturcja powiem tylko jedno : ale banaly typu celebruj kazda chwle, czy ciesz sie kazda chwila, korzystaj z darowanego czasu, nie mamy szklanej kuli itp, co tylko wkurza ludzi to wciskac mozna...
Guzia bardzo Ci wspolczuje i niestety wiem co przezywasz;( Straszne to jest, bo wciagu ostatnich 2 lat stracilam z powodu raka juz 2 bliskie mi osoby, a teraz jeszcze tesciu...Tylko z tesciem wyglada to troche inaczej, bo tamte osoby "nie dotrwały" do stadium, w ktorym on jest teraz, bo wczesniej dopadl je zawal i wylew... no coz, nie zawracam wam juz glowy.
Reszcie dziękuję za chęci i wpisy.
Bez odbioru;(
Moje pytanie brzmi : czy ktoś jest w stanie mi powiedzieć ile mu zostało życia??? Bo lekarz w szpitalu powiedział, że to indywidualna sprawa (co rozumiem) i on wyroku wydawać nie będzie.
Wyrok wydaje choroba a nie lekarz.
Lekarz natomiast, na podstawie aktualnej wiedzy medycznej może powiedzieć jakie jest rokowanie i powinien to uczynić jeśli pada takie pytanie.
Rokowanie oparte jest o statystyki - tj. pokazuje przeciętny czas przeżycia u osóób w takim a nie innym stadium choroby nowotworowej, przy uwzględnieniu innych czynników (np. sposobu zastosowanego leczenia).
Pepsi napisał/a:
Moj teściu trafil do szpitala 14 sierpnia, po tym, jak miał bóle głowy i problemy z mową oraz poruszaniem się (kręcenie się w głowie itp.).
W szpitalu stwierdzono raka płuc z przerzutami do mózgu (4 guzy z czego jeden ma móżdżku). Podano sterydy, środki na zmniejszenie obrzęku i ciśnienia śródczaszkowego.
Przeciętny czas przeżycia u chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca, u których zdiagnozowano przerzuty do mózgu to:
1 miesiąc (u chorych nieleczonych);
2,5 miesiąca (u chorych, u których zastosowano leczenie kortykosteroidami);
5 miesięcy (u chorych, u których zastosowano leczenie kortykosteroidami oraz WBRT, tj. radioterapię mózgowia).
Znając w/w dane trzeba pamiętać, że w indywidualnych przypadkach czas ten może się różnić, jednak u wielu chorych jedynie nieznacznie.
pozdrawiam ciepło.
Pepsi,
Madzia DSS podała Ci statystyczne rokowania, więc możesz "mniej więcej" zobaczyć ile minęłu casu od Waszej diagnozy. Skoro teśc nie miał naświetlań glowy - WBRT, tylko dostaje sterydy, to ten czas diametralnie się u Niego skrócił...
Mój tato mial raka płuc (operowany), z przerzutami do mózgu. Były też cztery ogniska. Pierwsze zawroty pojawiły się we pod koniec sierpnia. Diagnoza i sterydy zostały podane w październiku. W styczniu onkolog powiedział nam, że czasu mamy niewiele. Udało się nam Guzy jeszcze raz naświetlić (Gamma Knife) i tym samym przedłuzylismy Tacie praktycznie życie o kolejnych kilka miesięcy. Tatko umarł 3 sierpnia. W zasadzie rok od pierwszych objawów, ale u Was zapewne będzie inaczej i czasu macie niewiele, ponieważ teść nie kwalifikuje się na radioterapię.
Mój Tata normalnie kontaktował, tylko słabo chodził. Pod koniec lipca jednego dnia poczuł sie dziwnie - byl oszolomiony, zdezorientowany i nie mógl iść i pogotowie wzięło Go do szpitala. Po 10 dniach już nie żył...Wszystko potoczyło sie bardzo szybko i Tata dzień przed śmiercią jadł i pił...
Tak więc Pepsi, to wszytsko może się potoczyć bardzo, bardzo szybko.
Jeśli sterydy zmniejszają obrzęk to może macie jeszcze miesiąc - dwa, trzy miesiące czasu, jeśli nie, to może być kwestia 2 tygodni. Niestety:( Statystyki pokazują, że zbliżacie się do ...tej daty... Ale każdy organizm jest inny i statystyki też bywają mylące.
Vioom ma rację. W listopadzie możecie nie mieć do Kogo wracać...
Pepsi, bardzo Ci współczuję z powodu Twojego teścia, z powodu jego stanu...
Jednak bardzo mnie nurtuje...jak można pokładać 'coś', co jest ważniejsze od Taty, teścia? Jak można zadawać takie pytania, typu...ile czasu zostało? czy zdążymy???....
Moim zdaniem...chociaż nie wiem co by się działo...jestem z osobą, która mnie potrzebuje, te ostatni dni spędzam z nią.
Odniosłam w Twoim przypadku, zupełnie inne wrażenie...
Jesteś, wyjeżdżasz, i swój wyjazd jest ważniejszy niż Wasz Ojciec... Nie rozumiem takich ludzi?...
[ Dodano: 2012-09-25, 00:45 ]
Co może być ważniejszego, od 'odejścia' bliskiej osoby? Czyżby wyjazd? A może ważniejsze jest bycie przy niej? Jak myślisz? Brak mi słów...
pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez Administratora: DumSpiro-Spero: 2012-09-25, 11:19 ] Ten post odbieram jako niesprawiedliwy i naganny. Komentarz » tutaj «
Administrator.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Anulinko 12, latwo jest oceniac ludzi, bardzo latwo. Wiem, ze mnie nie rozumiesz, bo w mojej sytuacji nie jestes. Wraz z mezem mieszkamy za granica, konczy nam sie czas przewidziany wiza za 2 tyg. Zeby wrocic do kraju, ogranac formalnosci i bilety i powrocic do Polski jest to minimum 1,5tyg. Wiec to nie jest tak jak sobie piszesz, ze wyjazd jest wazniejszy... my nie mamy innej mozliwosci.
Ale jak widac potwierdzasz Polska nature, zamiast starac sie zrozumiec - oceniasz i osadzasz... Nie pomyslalas czasem, ze to sa pytania, ktore psychicznie mecza mojego meza, ktory zmuszony jest opuscic swojego tate i chcialby wiedziec czy zdazy jeszcze wrocic i spedzic z nim chwile? Mnie sie wlasnie taki brak zrozumienia i latwosc w osadzaniu ludzi nie miesci w glowie...
Dziekuje Madziu DSS i Katarzynko za odpowiedzi i statystyki.Oto mi wlasnie chodzilo, ale rozumiem, ze ta choroba jest tak podstepna i pokretna, ze moze byc roznie. Tak tesciu nie mial robionej radiografii bo lekarze sie o serduszko obawiali. Byly konsulatcje z neurochirurgami, ale oni tez sie nie podejmuja. W tej chwili jestesmy pogodzeni z tym co nastapi, tata ma swietna opieke za co dziekujemy Bogu, nie cierpi co bylo dla nas priorytetem...
Szkoda tylko, ze czlowiek szuka pomocy na forum poswieconym takim sprawom i jestem pewna, ze nie ja jedyna zadalam to pytanie.... a tu jednak potwierdza sie stare dobre powiedzenie "Polak Polakowi wilkiem". I wlasnie dlatego ciesze sie, ze tu nie mieszkam...
[ Dodano: 2012-09-25, 08:50 ]
Żałuję, że w ogóle tu zajrzałam...;(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum