Witajcie. Od dwóch miesięcy śledzę forum i jestem pełna podziwu i uznania dla Was wszystkich bezinteresownie poświęcających swój czas i wiedzę dla innych. Mam nadzieję, że zechcecie pomóc także i nam.
Choruje mój tatuś, o raku dowiedzieliśmy się dwa miesiące temu. Tata jest po drugim kursie chemii, czuje się świetnie. Ma mnóstwo energii, apetyt dopisuje, duszność zniknęła. Gdyby nie wypadanie włosów nigdy nie pomyślałabym sobie, że coś mu dolega. Prosiłabym, żebyście zechcieli zerknąć na jego wyniki badań. Od początku leczenia aż do tomografu wykonanego niecały tydzień temu.
Powiedzcie mi proszę, o co mam pytać lekarzy? Czy można zrobić cokolwiek ponad to, co oni ordynują? Jaki jest faktyczny stan taty? Kontakt z lekarką prowadzącą jest trudny, odnoszę wrażenie, że wręcz nas zbywa, na każdą wątpliwość reaguje prawie fochem.
Ja otrzymuję jedynie strzępy informacji, a wszystkie rozmowy prowadzą rodzice, bardzo zachowawczo, nie chcąc wiedzieć lub bojąc się urazić panią doktor. Drażni mnie to niesamowicie, bo gra toczy się o najwyższą stawkę i wydaje mi się, że nie należy się bawić w jakieś głupie konwenanse.
Przepraszam za rozmiar skanów, nie potrafię ich zmniejszyć. Ostatni wynik pochodzi z 08.05.13.
Dziękuję za odpowiedź. Dobrze, że chociaż tyle dobrego robią. Czy istnieje możliwość wdrożenia radioterapii? Dostałam informację, że drugi lekarz taty będzie się zastanawiał. Nie wiem, na ile jest to prawda i czy mama po prostu źle zrozumiała/przekręciła, czy mówi mi to na tzw. odczepnego.
Mam też pytanie, które prawdopodobnie jest dyletanckie, ale muszę je zadać. Czy rak nieoperacyjny dzięki leczeniu może stać się operacyjny? Wiem, że istnienie przerzutów odległych dyskwalifikuje w tym względzie.
Moim zdaniem nie, ponieważ u taty stwierdzono, że jest płyn w jamie opłucnowej, co dyskwalifikuje do naświetlań.
Po zakończeniu chemioterapii tata powinien mieć naświetlania głowy WBRT.
trauma napisał/a:
Czy rak nieoperacyjny dzięki leczeniu może stać się operacyjny?
W innym rodzaju nowotworu tak, ale niestety w tym przypadku nie jest to możliwe.
Jak wiesz ten rodzaj nowotworu jest przeważnie wrażliwy na leczenie chmiczne i najważniejsze jest, że taka reakcja jest u taty.
Zmiany cofają się, to bardzo dobra wiadomość
Pamiętaj o badaniu krwii z rozmazen po każdym cyklu chemioterapii, po ok 7-10 dniach, aby w razie zmian w porę zareagować.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję za odpowiedź. Badania przeprowadzamy regularnie, wyniki są dobre. O profilaktycznych naświetlaniach lekarze już mówili, chcemy wykonać prywatnie tomografię głowy w najbliższych tygodniach. Tego płynu w opłucnej praktycznie już nie ma, owszem na początku było go bardzo dużo (4 litry), ale po kolejnych chemiach regularnie zanika. Rozumiem, że gdyby zanikł całkowicie można by rozważyć wprowadzenie radioterapii?
Cały czas mam nadzieję, że dla taty będzie można zrobić cokolwiek więcej. Oprócz standardowego leczenia uczęszcza na zabiegi hipertermii, pije biobran, generalnie naprawdę staramy się sięgać po każdą dostępną metodę. W kółko rozważamy też możliwość leczenia w innym kraju. To wszystko tak niewiele.
Rozumiem, że gdyby zanikł całkowicie można by rozważyć wprowadzenie radioterapii?
Moim zdanie, niestety nie.
Teraz działają cytostatyki, które cofają zmiany i też mają wpływ na płyn w opłucnej.
Zasada jest taka, że ogólnie płyn w opłucnej wyklucza naświetlania.
W drobnokomórkowym raku naświetlania klatki piersiowej stosuje się w postaci ograniczonej LD po 3-cim cyklu chemioterapii. Tutaj mamy postać ED rozległą, w której podaje się 4-6 cykli chemioterapii.
trauma napisał/a:
chcemy wykonać prywatnie tomografię głowy w najbliższych tygodniach
Nie ma potrzeby by płacić prywatnie za to TK, skoro dostaniecie skierowanie na NFZ, dowiedz się jakie są terminy i odpowiednio wcześniej poproś o skierowanie.
WBRT z zasady jest wykonywane po zakończeniu chemioterapii.
trauma napisał/a:
W kółko rozważamy też możliwość leczenia w innym kraju.
Jeżeli szukałaś, to zapewne doszłaś do wniosku, że zaproponowane zostanie Wam takie samo leczenie, chyba, że chodzi o leczenie wirusem onkolitycznym.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Na tego wirusa nie trafiłam, za chwilę poszukam. Co do tomografu, to nie jest to żaden wydatek, a po stwierdzeniu lekarza, że cytuję "oni kierują na TK w momencie, gdy jest podejrzenie przerzutów do mózgu, bo występują objawy" ręce mi opadły. Gratuluję podejścia i dziękuję, postoję. Moim zdaniem czekanie jest bez sensu, gdy można coś załatwić od ręki.
Nie ma żadnych wyników badań mówiących o tym, by ten wirus faktycznie miał być skuteczny.
Co do TK - na prywatne również trzeba mieć skierowanie, pamiętajcie o tym.
Wiem, że trzeba mieć skierowanie, myślę, że nie odmówią. Dzięki za informację o tym wirusie, faktycznie to chyba pieśń przyszłości. Niestety. Tacie przesunęła się chemia ze względu na bakteryjną infekcję nogi, na szczęście wyniki krwi są bardzo dobre i następną dawkę powinien dostać w poniedziałek. Drugi lekarz, który się nim zajmuje wspominał ostatnio o dołączeniu jakiegoś innego cytostatyku, ciekawa jestem co to może być.
Mam jeszcze pytanie odnośnie skurczy. Tata straszliwie cierpi z ich powodu, dopadają go głównie w nocy, dlatego sypia po kilka godzin. Rozmawiałyśmy z lekarzami i farmaceutami, ale prócz magnezu i maści nie potrafią niczego zaordynować. Może ktoś spotkał się z tym cholerstwem i zna jakąś skuteczną metodę?
Tata ma generalnie dużo energii, ale chyba powoli zaczyna się ona wyczerpywać. W końcu ile można nie spać?
czy tata dostaje potas?
może warto zrobić elektrolity wtedy będzie jasność
dobry jest Chelat magnez , lub Chelat potas , sa też chyba potas z magnezem razem .
Chelaty lepiej się wchłaniają , wiec sa bardziej skuteczne
w aptece powinni doradzić to co najlepsze
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Najprostszy Aspargin to magnez z potasem właśnie.
Ale te skurcze mogą być też wynikiem uszkodzenia nerwów po karbolatynie, chociaż ona nie powinna teoretycznie tak silna w tego typu działaniu.
Aspargin tata brał i niestety nie pomógł, nabił tylko wysoki potas. Elektrolity zrobiliśmy, magnez w normie, był niedobór sodu, już jest ok. Niestety na te skurcze nic nie pomaga, a ja przez pół nocy słyszę, jak tatę podrywa.
Kupię jutro te Chelaty i zobaczymy, ale wydaje mi się, że to nie jest jednak kwestia suplementacji, bo tata przed diagnozą regularnie brał magnez i potas (Kalipoz). Problem ze skurczami ma od zawsze, teraz to się po prostu bardzo zaostrzyło.
Tata wrócił z trzeciej chemii. Ja wiem, że do tej pory było po prostu za dobrze, ale to, co się z nim teraz dzieje to dla mnie szok. Jest kompletnie osłabiony, apatyczny, nie chce jeść (chociaż od początku chemioterapii przytył 6 kilogramów), czuje słabość w rękach (bolą go) i w nogach. Uskarżał się też na szum w głowie.
Zdaję sobie sprawę, że to prawdopodobnie skutki uboczne chemii, ale tak bardzo się martwię. Powiedzcie proszę, czy to złe samopoczucie ma szansę ustąpić.
Zdaję sobie sprawę, że to prawdopodobnie skutki uboczne chemii, ale tak bardzo się martwię. Powiedzcie proszę, czy to złe samopoczucie ma szansę ustąpić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum