krysiax, ja też miałam długie włosy, kręcone i długie tak do połowy pleców.
Nie tak dawno pokazywałam swój dowód recepcjonistce w CO, gdzie mam tam zdjęcie z tymi włosami i bez okularów - nie chciała wierzyć, że to ja!
Jakaś niedoświadczona z chorymi po chemioterapii, czy co? Fakt, młoda była i potem jej już nie widziałam tam.
Mnie mówiono, że włosy wypadną tydzień po pierwszym podaniu chemii (chemia wg schematu MAI). Włosy trzymały się dwa tygodnie, ale nie tak zupełnie, bo już wcześniej zaczęły wychodzić. Pierwsze wychodzenie włosów zauważyłam na... wzgórku łonowym.
Włosów na głowie nie ścięłam na krótko, mimo porad dziewczyn. Zaczęły wychodzić przy czesaniu, przymierzaniu peruk - robiły się często kołtuny wypadających włosów.
Potem mogłam złapać za kępkę włosów i lekko pociągnąć, a wychodziły "z głowy" ;(
Gdy zbliżał się gdzieś dziesiąty dzień od podania pierwszej chemii, to bałam się je umyć, delikatnie je czesałam.
No, ale w końcu trzeba było je już umyć. Poprzednie mycie, jeszcze po tej chemii - nie wyczesałam zbyt wiele.
Natomiast podczas tego mycia, mimo bardzo delikatnego traktowania zauważyłam, że robią się potworne kołtuny włosów.
Jak zaczęłam czesać włosy na mokro, po tym myciu, to zaczęłam też i płakać, bo... wypadły mi prawie wszystkie, tzn. na głowie zostało mi tyle, że nikt normalny nie odważyłby się wyjść z tym do ludzi. Wyglądałam strasznie.
Na drugi dzień poprosiłam mamę, żeby przycięła mnie na zapałkę.
Bardzo to przeżyłam ;(, chociaż wiedziałam, że tak będzie.
To każdy jednak przeżywa, a myślę, że dla kogoś, kto ma długie włosy i np. nosi je od małego, jak ja, będzie to dotkliwym przeżyciem.
Co ciekawe, wypadły mi włosy na nogach, w miejscach intymnych, fajnie, że nie było konieczności depilacji pach, bardzo mocno przerzedziły się rzęsy, większość wypadło, brwi też się przerzedziły, ale zostały całkiem możliwe, ale włosy na rękach - trzymały się dzielnie
Przy drugiej chemii docetakselem z gemcytabiną (gemzar) to w sumie nie pamiętam, ale chyba doszło tylko do przerzedzenia tego, co zdążyło odrosnąć w ciągu jakiegoś pół roku. Ale mniej był wypadania.
Wydaje mi się, że jednak chyba lepiej byłoby, gdybym te długie włosy ścięła od razu na krótko, np. na taką chłopięcą fryzurkę, a gdyby już większość wypadła, to zgoliłabym. Włosy rosną ileś tam mm na miesiąc, a więc od momentu działania chemii musi upłynąć jeszcze kilka dni, aż ten włos wyjdzie z głowy.
Co do odrastania, to u mnie po chemii drugiego rodzaju, branej w maju 2011 - teraz mam włosy odrobinę dłuższe niż na chłopczycę.
Ale nie ma co się martwić, bo naprawdę można chodzić w peruce, przyzwyczaić się do tego.
Na początku ciągle gryzie w głowę, póki trochę nie odrosną włosy.
Chodziłam w niej nawet podczas tych upałów ubiegłego roku. Za to w domu, w taki upał, mogłam sobie zdjąć i co to była za ulga..., jaki przewiew na głowie!
Większość chorych dziwi się, że to nie moje włosy, tylko peruka - może dlatego, że wybrałam taką z trochę dłuższą fryzurą, tzn. do podstawy szyi.
W Warszawie, w COI mieli testować urządzenie ochładzające głowę podczas podawania chemii, co miało powodować mniejsze wypadanie włosów. Ma to powodować obkurczenie naczyń krwionośnych na skórze głowy, a tym samym mniejszy dopływ chemii do tego miejsca.
Z tego, co wiem, to chyba w Niemczech już się to stosuje w większym stopniu. Ale nie robiłam sobie nadziei, bo pewnie nie wszystkim to było dane, skoro próbowali z jednym aparatem.