Kilka dni temu dowiedzialam sie ze mama ma guza na jelicie grubym, 2 dni temu byla operowana z pozytywnym skutkiem, tzn. 15 cm jelita jak i guz zostaly usuniete, w tej chwili czekamy na wyniki biposji, ponadto lekarze znalezli zmiany na plucach i powiekszona watrobe.
czy to moze oznaczac przerzuty?
Mama miala bardzo powazne zapalenie pluc w mlodosci, nie wiem czy to ma jakies znaczenie ale mam nadzieje ze byc moze sa to pozostalosci po dawnej chorobie. niestety nie mam jeszcze zadnych konkretow .
czy ktos z was moglby mi pomoc dobra rada na ten temat?
pozdrawiam
Witaj. Moja mama też miała zoperowanego i usuniętego złośliwego guza na jelicie. Póki co postaraj się nie zamartwiać - z tego co piszesz to nie ma jeszcze wyników badań histopatologicznych a one wszystko wyjaśnią. Na mój rozum to zmiany na płucach i wątrobie nie muszą koniecznie świadczyć o przerzutach - póki nie będzie wyników badań to nie wiadomo z jakimi zmianami mamy doczynienia. Trzymajcie się i wierzcie, że będzie dobrze. Pozdrowienia dla Twojej Mamy i Ciebie. Trzymam kciuki! Mała rada - nie przeszkadza mi absolutnie, że piszesz w moim temacie - to przede wszystkim! Jednak chyba lepiej żebyś takie pytania zadawał przy swoim temacie - wówczas moderator oraz inne Osoby o dużej wiedzy odpowiedzą dość szybko i fachowo na tego typu pytania.
bardzo dziekuje,naprawde podnioslas mnie na duchu i przepraszam ze napisalam to w twoim watku,jestem tu nowa i troszke sie pogubilam.
posluchalam twojej rady i otworzylam wlasny.
serdecznie pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-12-08, 06:37 ] Wątek wydzielony.
Polecam zapoznać się z tym postem: Krótki poradnik poprawnego pisania na Forum , to ułatwi nam współpracę
Aby móc odpowiedzieć na Twoje pytania potrzebne są nam wyniki badań, w których stwierdzono to, o czym piszesz - zmiany w płucach (RTG / TK klatki), guz na jelicie grubym (TK jamy brzusznej).
Konieczne jest również zaczekanie na wynik histopatologii pooperacyjnej.
pisalam kilka dni temu ale z jakiegos powodu moj post zostal usuniety,jestem tu nowa wiec moze cos zle zrobilam.
pisze w sprawie mojej mamy ktora wlasnie przeszla operacje usuniecia 15 cm jelita grubego wraz z guzem rakowym, ja do tej pory wiem ze znaleziono przerzuty na watrobie ale czesc ta zostal usunieta przy okazji podczas operacji, znaleziono takze pojedyncze ogniska rakowe w plucach, czekamy wciaz na badania kwalifikujace stopien zawansowania raka, ktore przyjda w przyszlym tyg.
wiem rowniez ze mama na pewno dostanie chemie, lekarz mowil jej o jakims leku ktory wszczepia sie pod skore, nie jestem pewna co to moze byc, moze ktos wie cos na ten temat?
chcialabym spytac jakie sa rokowania w takich przypadkach? czy jest szansa na wkurzenie tego cholerstwa z organizmu?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-12-14, 19:13 ] Post nie został usunięty, a wydzielony do oddzielnego wątku, z którym scalono nowy wątek.
Prośba z mojego posta wyżej pozostaje nadal aktualna
wiem rowniez ze mama na pewno dostanie chemie, lekarz mowil jej o jakims leku ktory wszczepia sie pod skore, nie jestem pewna co to moze byc, moze ktos wie cos na ten temat?
Należałoby zapytać lekarza o nazwę tego leku.
Tak jak pisałam w poprzednim poście w tym wątku:
Cytat:
Aby móc odpowiedzieć na Twoje pytania potrzebne są nam wyniki badań, w których stwierdzono to, o czym piszesz - zmiany w płucach (RTG / TK klatki), guz na jelicie grubym (TK jamy brzusznej).
Konieczne jest również zaczekanie na wynik histopatologii pooperacyjnej.
Jeśli masz już wynik histopatologii pooperacyjnej, o niego również prosimy.
Witam serdecznie, mam juz wyniki badan mojej mamy, niestety wszystko po niemiecku, bo mama mieszka i leczy sie w niemczech. Ogolnie na poczatku napisane jest ze zaatakowame sa wszystkie segmety watroby, a potem Adenokarzinom des Colon Sigmoideum pT3, pN2a (5/13), pM1 watroba, R2 klinicznie, G2 (L1,V0), pN1 .
Lekarz powiedzial ze komorki w plucach nie sa zlosliwe i zajma sie tym pozniej, teraz wszczepia mamie aplikator pod skore ktory bedzie doprowadzony bezposrednio do watroby i wylacznie ten organ bedzie atakowany chemia, czy w ogole jest jakas szansa wyleczenia, z jednej strony zdaje sobie ze jak to sie moze skonczyc, ale mam wielka nadziej ze moze cos da sie jeszcze zrobic, ze moze jakims cudem ta chemia pomoze .
ile przezywaja ludzie z takim stadium i czy to mozliwe zeby wyjsc z tego calo. bardzo prosze o obiektywna opinie przyjme wszystko.
pozdrawiam i dziekuje
Nie byłoby problemu, gdybyśmy mieli jakiekolwiek wyniki badań - bez nich naprawdę ciężko wyrokować opierając się tylko na opisach.
Rozumiem, że są po niemiecku - mój niemiecki jest zbyt średni zapewne, by je dobrze zrozumieć - ale może mogłabyś je dać komuś do przetłumaczenia i wówczas wrzucić tutaj.
Postaram sie znalezc tlumacza zaraz po swietach, w tej chwili jestem u mamy i powiem szczerze ona poki co nie chce o tym rozmawaiac, jest jej ciezko. jak tylko bede cos miala natychmiast napisze. pozdrawiam
Bardzo przydałyby się wyniki wszystkich badań jakie Twoja Mamcia miała robione (TK, markery, morfologia, biochemia, USG itd.), bo to na pewno Naszemu Wspaniałemu Merytorycznemu gronu by pomogło w lepszym zapoznaniu się z sytuacją i jaśniejszym nakreśleniem sytuacji.
Od siebie rzec mogę, że nic nie jest z góry przesądzone i stracone. Osoby w IV stadium raka jelita grubego z przerzutami do wątroby, są leczone i żyją długie lata. Najlepszym przykładem jest Pan AndrzejS. Dał mi to http://www.prosalute.info....php?f=6&t=1059 do poczytania, gdy zaczynała się mojej Mamci przeprawa ze skorupiakiem. Daje dużo do myślenia i przede wszystkim bardzo pozytywnego kopa.
Nie wolno się poddawać Pamiętajcie, że nie jesteście w tym same, że ludzie na tym forum są naprawdę super i zawsze wspierają dobrym słowem, albo kopem na rozpęd (czasem taki kop jest potrzebny by postawić do pionu)
Ucałuj Mamcię, wyściskaj i zdrowia dużo życz Ciebie też mocno ściskam
Odnośnie tego przykładu z linka to najbardziej urzekł mnie jeden z opisów:
Cytat:
Uratowałam swoją mamę z zawału serca. Mama dostała ataku, tak że powykręcało jej kończyny. Jak trzymałam jej rękę na głowie, to widziałem jak się odkręcały z powrotem. Trzymanie ręki zadziałało błyskawicznie. Gdy przyjechała karetka, to mama była przytomna i już chodziła.
Paweł Strek Łazy k. Warszawy
Nie mogę przestać się śmiać
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum