Oczekiwanie na wynik biopsji trzustki, brak leczenia
Kochani, powiedzcie mi proszę czy to jest standard w naszej służbie zdrowia. Mój wujek (lat 59.) po TK (w opisie nowotwór trzustki, guzy na wątrobie) został skierowany pilnie na biopsję trzustki. Przeprowadzona została kilka dni po TK. Ale teraz... Na wynik czekamy już 4 tygodnie, wujek marnieje w oczach, trzustka zaczęła go boleć, chudnie strasznie, psychicznie wysiada. Nie jest w żaden sposób leczony, bo nie ma tego wyniku. Czy tak może być? Czy to jest standard? Czy my, rodzina, możemy coś zrobić?
Aby wdrążyć leczenie trzeba dokładnie wiedzieć z czym walczymy.
Dopiero po wynikach zostanie pod dany nowotwor zalecana odpowiednia chemia. Ciężko całować na oko i podać cokolwiek co mogło by osłabić pacjenta A nie pomoże.
Z tego co można wywnioskować z Twojego opisu ( najlepiej dodać całe opisy np: TK) wynika, że choroba jest w IV stadium - ogniska w wątrobie.
Mam nadzieję że zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji. Leczenie wdrożone zapewne będzie leczeniem paliatywnym tak aby poprawić komfort życia wujka. Może je też przedłużyć, niestety szans na wyleczenie raczej nie ma 😥
Nowotwor trzustki jest straszny i praktycznie nieuleczalny.
Jest jednym z najgorzej promujących...
Oczywiście to wszystko to tylko przypuszczenia puki biopsja potwierdzi raczysko.
Co do bólu powinniście się udać do lekarza, jeżeli już macie to onkologa aby zabezpieczył wujka w odpowiednie leki.
To co wy możecie teraz zrobić to starać się wspierać wujka no i oczywiście dieta. Zero smazonego, tłustego oraz wzdymajacego jedzenia. Cukru też jak najmniej. Z tego co się orientuję to spokojnie można przyjmować nospę.
My niestety też walczymy z tym przeciwnikiem od listopada zeszłego roku, niestety choroba postępuje...
Dziękuję za odpowiedź. Z powagi sytuacji zdajemy sobie sprawę, choć nie ukrywam, że jeszcze tli się w nas iskierka nadziei. Najgorsze jest to czekanie i bezradność... :(
Czekanie jest straszne, wiadomo że chcielibyśmy zrobić JUŻ co tylko można aby leczyć, aby dac nadzieję choremu.
Wiadomo przecież że czas bez leczenia dla samego pacjenta jest bardzo ciężki, dodatkowo jak dochodzą kolejne objawy...samo rozpoczęcie leczenia zazwyczaj poprawia formę psychiczną, ponieważ wiemy że coś się dzieje.
Miejmy nadzieję że wyniki lada moment będą.
Jeżeli możesz przedstaw dokumentację jaka posiadacie, w razie pytań będzie łatwiej się do nich ustosunkować.
Co do bezradności to niestety w jakiś sposób musimy się z nią oswoić.
Towarzyszy Wam teraz w czasie czekania na wyniki ale będzie też towarzyszyć przez całą chorobę....
4 tyg, to moim zdaniem granica ja poszłam do pracowni, powiedziałam że właśnie skończył się czwarty tydzień i następnego dnie miałam telefon że wynik już jest. W pracowniach są kolejki, czasami ktoś pójdzie na urlop, zachoruje, odłożą preparaty na półkę i tak leżą. Zwykle takie przypomnienie wystarcza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum