Bardzo prosze o pomoc.
Mojej mamie zdiagnostykowano ( jak zrozumialam z wynikow ktore mi przeslano) raka "niedrobnokomorkowego prawdopodobnie plaskonablonkowego".
Cala rodzina opiera sie operacji, stosuja leczenie alternatywne nie konwencjonalne ( energoterapeuta + reishi).
Prosilabym o pomoc w interpretacji badan, chcialabym dowiedziec sie czy schorzenie mamy jest grozne, czy trzeba bezwzlocznie operowac, czy mozna poczekac i jezeli tak to ile czasu mazna jeszcze zwlekac.
Z gory dziekuje.
[ Dodano: 2016-02-18, 09:37 ]
WYNIK BADANIA HISTOLOGICZNEGO
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2016-02-18, 11:36 ] Proszę usuwać dane pacjenta i lekarzy.
elapino,
Rak płuca jest schorzeniem 'groźnym'.
Czy lekarze wspominali teraz o opcji operacyjnej? Rozumiem, że guz był obserwowany od czerwca 2014? Nie było wtedy prób ustalenia jego charakteru?
Obecnie guz nie wygląda na operacyjny z powodu zajęcia węzłów chłonnych we wnęce i, najprawdopodobniej, przytchawiczych.
elapino,
Rak płuca jest schorzeniem 'groźnym'.
Czy lekarze wspominali teraz o opcji operacyjnej? Rozumiem, że guz był obserwowany od czerwca 2014? Nie było wtedy prób ustalenia jego charakteru?
Obecnie guz nie wygląda na operacyjny z powodu zajęcia węzłów chłonnych we wnęce i, najprawdopodobniej, przytchawiczych.
Mama w lutym 2014 roku po laparotomii źle się czuła ( psychicznie i fizycznie).
W lipcu 2015 , w badaniu PET CT stwierdzono aktywnie metaboliczny guz 48x45. W ubiegłym roku mama poddała się czterem biopsjom ponieważ nie można było ocenić rodzaju schorzenia.
Lekarz skierował mamę na operacje ale ponieważ po laparotomii nie czuła się na silach na następny zabieg tak wiec zrezygnowała.
Po ostatniej biopsji ( w pierwszym załączniku biopsja 28/12/2015) lekarz skierował mamę do szpitala na operacje , ale znowu zrezygnowała.
Ja namawiałam mamę na zabieg ale reszta rodziny nie była ze mną zgodna, są przekonani ze medycyna nie konwencjonalna wystarczy. Tak wiec mama dala się przekonać i nie poszła na zabieg. Wymówką było też to ze lekarz prowadzący mamę był na urlopie.
Pomimo moich porad: chirurg wie co ma robić, nie jest konieczna obecność lekarza prowadzącego, lekarz stwierdził chorobę i dlatego skierował na operacje eccc.....) nic nie pomogło.
W przyszłym tygodni mama ma się zgłosić do szpitale na rozmowę z lekarzem.
Ponieważ nie jestem obecna w miejscu zamieszkania mamy chciałabym poznać opinie specjalisty i uzyskać poradę.
Załączam wypis ze szpitala z sierpnia 2015.
Pani zdaniem jest już za późno na leczenie chirurgiczne?
Jakiego stopnia jest ten rak? Jakie są szanse na przeżycie w zależności od stopnia zaawansowania ?
Dziękuję , Elżbieta.
Leczenie niedrobnokomórkowego raka płuca — stopnie I–IIIA
Leczenie chirurgiczne
U chorych na NDRP w stopniach I i II oraz u wybranych chorych w stopniu IIIA (bez cechy N2) leczeniem z wyboru jest pierwotna doszczętna resekcja miąższu płucnego. U chorych w stopniu IIIA z obecnością cechy N2 wyniki pierwotnego leczenia chirurgicznego są złe. Resekcja miąższu płucnego może być rozważana u niektórych chorych w tej grupie, pod warunkiem zastosowania wstępnej CTH i uzyskania odpowiedzi w obrębie węzłów chłonnych.
http://www.onkologia.zale...%20oplucnej.pdf str.81
Poza tym z opisu wynika, że Mama ma dodatkowe problemy zdrowotne ( Pochp, astma) - nie są to okoliczności sprzyjające radykalnemu leczeniu chirurgicznemu.
Czy dobrze rozumiem, że inne opcje terapeutyczne ( chemioterapia, radioterapia) nie będą zaakceptowane przez Mamę?
Dziekuje za odpowiedz!
Zdaje sobie sprawe ze w przypadku stanu zdrowia mamy nie są to okoliczności sprzyjające radykalnemu leczeniu chirurgicznemu.
Trudno mi teraz powiedziec czy zaakceptuje inne opcje terapeltyczne , bede z nia rozmawiala po wizycie ul lekarza ( w przyszlym tygodniu).
Pytanie: z wynikow badan nie moge zrozumiec jakiego stopnia jest ten nowotwor.
Wielkosc guza: cecha T ?
Wezly chlonne : cecha N ?
Przerzuty odlegle: cecha M ?
czytalam wielokrotnie wypisy i badania ale nie moge znalezc danych na temat klasyfikacji TNM.
Klasyfikacji TNM w wynikach nie ma. Sama ją określiłam na podstawie Pet i tk ( rozmiar guza, grupy zajętych węzłów,brak wskazania w Pet przerzutów odległych).
Rozumiem, dziekuje slicznie .
Tak wiec mamy do czynienia z:
Stopień IIIA: guz każdej wielkości z obecnością przerzutów w węzłach chłonnych śródpiersia po stronie guza i/lubw węzłach poniżej rozwidlenia tchawicy bez przerzutów odległych
N2 – obecne przerzuty w węzłach chłonnych śródpiersia po stronie guza (górne śródpiersiowe, górne okołotchawicze, przedtchawicze, pozatchawicze, dolne okołotchawicze, aortalne, podaortalne, okołoaortalne, okołoprzełykowe, okolicy więzadła płucnego) lub/i w węzłach poniżej rozwidlenia tchawicy.
Jezeli dobrze zrozumialam to w III stopniu zawansowania stosuje się chemioterapię jako leczenie indukcyjne przed leczeniem operacyjnym.
Cytuje Pani opinje "Obecnie guz nie wygląda na operacyjny z powodu zajęcia węzłów chłonnych we wnęce i, najprawdopodobniej, przytchawiczych."
Tak wiec u chorych w stopniu IIIA z obecnością cechy N2 operazja usuniecia guza bez chemioterapii nie ma sensu.
Moznaby podjac decyzie na operacje pod warunkiem zastosowania wstępnej CTH i uzyskania odpowiedzi w obrębie węzłów chłonnych.
Biorac pod uwage rowniez stan zdrowia mamy nie wiadomo jaka bedzie reakcja na zabieg.
Przepraszam za te streszczenie ale chcialam cie upewnic czy wszystko dobrze zrozumialam
Jeszcze jedno krotkie pytanie:
Czy moze Pani potwierdzic (oczywiscie tylko pod wzgledem statystycznym) ze w przypadku chorych na raka niedrobnokomorkowego pluc prognoza dlugosci zycia u pacjentow leczonych jest okolo 5-lat i nie przekracza 15% pacjetow.
Biorac pod uwage stan zdrowia mojej mamy i wiek okres lat moze byc o wiele mniejszy.
Jezeli moja mama nie zdecyduje sie ani na chemioterapie ani na operacje?
Pani zdaniem dla chorych nieleczonych ile wynosi srednio czas przezycia? Oczywiscie pod wzgledem statystycznym. ( Czytalam ze u pazientow ze schorzeniem IIIa 2N chorzy nie leczeni – mediana przeżycia wynosi 6 – 8 miesięcy)
Chcialabym poinformowac mame ( w sposub bardzo delikatny) jakie ryzyko wiaze sie z decyzja podjecia leczenie i jakie ryzyko ponosi jezeli nie zdecyduje sie na zadne leczenie.
Nie wiem skad te statystki, ale sa bardzo optymistyczne....
Wszystko zalezy od organizmu Mamy, jej sily walki, woli zycia gdyz to jest warunek podstawowy w tej chorobie, w przypadku niekwalifikacji do leczenia radykalnego (usuniecia ogniska pierwotnego) metoda chirurgiczna konczy sie to niestety zle.
W przypadku odstapienia od leczenia, gdy lekarze kwalifikuja do chemio radio terapi mysle ze 6-8 miesiecy jest rowniez wysoko optymistyczne.
Nie powinno sie lekcewazyc tej groznej i smiertelnej choroby gdyz skutki tego sa i beda oplakane, oczywiscie nalezy uszanowac wole chorego ale nalezy przedstawic twarde fakty, a wiem z doswiadczenia ze niestety ale w zaawansowanym stopniu potrafi byc ona okrutna przysparzajac okropne cierpienie chorego.
Nikt tu na forum nie pokusi sie o nawet statystyczne stwierdzenie ile "zostalo", kazdy przypadek jest inny, byc moze wydarzy sie cud, ewenement w skali swiatowej, zdaje sie ze ktos tu na forum walczy ze swojim bliskim juz czwarty rok, niestety nie wiele jest takich szczesciarzy, z regoly mowa jest o miesiacach.
Porozmawiaj z Mama, postaraj sie przekonac do proby leczenia, ziola niech Mama pije, energoterapeuta tez nie zaszkodzi ale rownolegne z leczeniem konwencjonalnym.
Bardzo dziękuję Marcin J za ten post.
Ja nie lubię pisać o statystykach - tzn. każdy może poszukać źródeł i poczytać o prognozach, rokowaniach, medianach, itd. Natomiast moja ocena statystycznych wyników leczenia albo przeżycia bez leczenia nie ma sensu - bo nie ma podstaw.
elapino, dotarłaś do pewnych opracowań. To bardzo dobrze. Ale jak ja mogę potwierdzić słuszność tez tam zawartych? Przeceniasz ogromnie moje możliwości
A nie ma za co.
Pomagano mi gdy ja walczylem staram sie wesprzec tych ktorzy walcza teraz jk i tych ktorzy te walke przegrali
Jest to dla mnie forma ktora pozwala podziekowac wszystkim na forum za to co dla naszych chorych robia, jak takze forma ucieczki od tych zlych mysli po utracie bliskiej osoby.
Statytystki niech sobie sa bo takowe musza byc w celach medycznych.
Nam, bliskim chorych daja nadzieje i wspomagaja do walki o chorego, lecz twarde stapanie po ziemi winno isc w parze z nadzieja.
Diekuje za ten szczery, cieply i wyczerpujacy post. Nie mozna nigdy tracic nadzieji ale przede wszystkim tak jak Pan napisal " twarde stapanie po ziemi winno isc w parze "
Wlasnie z tego powody zadalam moje ostatie pytanie. Zdaje sobie doskonale sprawe ze kazdy przypadek jest inny i szanse na wylaczenie sa zalezne od wielu faktorow.
Tutej chcialabym napisac w skrocie o moim osobistym doswiadczeniu, moze te moje slowa pomoga komus w trudnej decyzji.
Mojego schorzenia prawdopodobie nie moge poròwnywac do patologii onkologicznych "groznych i smiertelnych" jednagze nieleczone moze spowodowac w niewielkim czasie brzydkie konsekwenje i powiklania ( wliczajac proces prowadzacy do powstania raka).
10 lat temu moja choroba byla uwazana prawie za nieuleczalna – jedyne leczenie interferon + ribavirina dawolo statystycznie 10 % odpowiedzi pozytywnej na terapie.
Lekarz zapoznal mnie ze wszystkimi szczegolami: ryzyko podjecia leczenia lub rezygnacja z podjecia terapii , skutki uboczne , konsekwencje ecc...
(Jestem przekonana ze im wiecej wiemy o naszej charobie tym mniej jej sie boimy.)
Rozwazylam szystkie pro i kontra i zadecydowalam. Leczenie trwalo caly rok i musze szczerze przyznac ze efekty leczenia farmakologicznego byly dewastujace i ciagnely sie za mna jesze prez nastepne 2/3 lata ale warto bylo ryzykowac.
Jestem zdrowa, pod ciagla kontrola ale zdrowa. Tak wiec nie tracmy nigdy nadzieji !!!
Dziekuje rowniez serdecznie za odpowiedz pani Doktor, rozumiem i respektuje punkt widzenia.
W sprawie mamy:
Mamusia czeka na lekarza prowadzacego ktory wroci z urlopu 22/02/2012.
Dzieki forum i waszej pomocy mam teraz jasniejszy obraz sytuacji. Uslyszymy sie po wizycie. Jeszcze raz slicznie dziekuje.
Dziekuje rowniez serdecznie za odpowiedz pani Doktor, rozumiem i respektuje punkt widzenia.
Jeżeli te słowa były skierowane do mnie to czym prędzej uściślam - nie jestem lekarzem ( można się o tym dowiedzieć z mojego profilu).
Pozdrawiam serdecznie.
Tym bardziej dziękuję za pomoc, z pewnością będę jej jeszcze potrzebować.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2016-02-19, 21:05 ] Nie ma potrzeby cytowania całych poprzednich postów. Niepotrzebnie zabiera to miejsce.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum