1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 8
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-04-25, 17:09   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz, tak bardzo mi przykro..
ściskam..
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-02-14, 06:14   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz napisał/a:
Dlatego też, tata do czasu radioterapii lub możliwości dalszego leczenia w CO, rozpoczął terapię niekonwencjonalną, o której tu nie napiszę, bo bo jest... niekonwencjonalna.
Uważam jednak, że skoro klasyczna medycyna nie może pomóc (chwilowo, bądź nie chwilowo), to nie należy siedzieć z założonymi rękoma i o tyle ile się da przedłużyć tacie życie, jego komfort, bo...DUM SPIRO SPERO :trtd: |kill| |kill|

:) _itsme_
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-02-05, 04:32   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz napisał/a:
chemia odstawiona, ze względu na to, ze kolejny (4) cykl, mógłby tatę zabić - tak powiedziała lekarka w CO
Szczerze mówiąc też tak uważam.

renbaz napisał/a:
W jakim celu miałyby być naświetlania? Czy to normalne procedury???
renbaz, rozbroiłaś mnie :) ... Cel naświetlań paliatywnych klatki piersiowej w przebiegu raka płuca jest zawsze taki by opóźnić postęp choroby nowotworowej i/lub znieść dolegliwości związane z jej zaawansowaniem.
Zapewniam Cię, że powyższy cel przyświecałby również leczeniu Twojego taty.
Myślę też, że warto z tym nie zwlekać, wygląda bowiem na to, że w opłucnej może zacząć zbierać się płyn - a jeśli jego poziom stanie się znaczący, na naświetlania będzie już za późno.

renbaz napisał/a:
Czy grzybek w plwocinie to coś, co powinno wzbudzić jakiś specjalny niepokój???
Część chorych z zaawansowaną chorobą nowotworową właśnie bezpośrednio przez to umiera.
Jednak spokojnie - jeśli stan taty się poprawił, to znaczy że infekcję grzybiczą opanowano. Warto jednak mieć na uwadze, że grzybica płuc to trudny przeciwnik, przeleczona - potrafi wracać, myślę, że dobrze by było za jakiś czas powtórzyć badanie plwociny.

renbaz napisał/a:
A to dla personelu szpitala w Sanoku :flower: :flower: ::thnx:: ::thnx::
Moje ukłony dla tej placówki.. Spoglądając na wyniki- musieli ciężko i bardzo umiejętnie walczyć o życie pacjenta. Szczere wyrazy szacunku :)

renbaz napisał/a:
Tata jest w bardzo dobrej formie, HB wzrosła do 11,5, RGB do 3,6. PLT do 144, nie ma duszności, ma apetyt, nie chudnie...
renbaz, wykorzystaj te chwile, nie biegnij tak, nie szamocz z własnymi myślami.. Przystań na chwilę i nie trać czasu na myśli, które pochłaniają Twoją uwagę i odciągają Cię od .. taty. Poświęć mu swój czas, pozwólcie sobie na jakąś przyjemność, na coś co oboje lubicie a jakoś rzadko starczało na to czasu - spacer, kino, bilard? ;-))
To, na co macie szansę teraz - zostanie w Twej pamięci i sercu już na zawsze. Te chwile są bezcenne. Doceń je, bo wieczne niestety nie będą...
Chcę Ci przez to powiedzieć, że tak dobry okres jak teraz może się już nie powtórzyć :|
Wykorzystaj to, że jest teraz. Wyłącz komputer i wróć na forum za jakiś czas :) (a przynajmniej spróbuj!). Moja rada płynie prosto z serca - zapewniam Cię :tull:
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-01-22, 00:27   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
Bardzo silna infekcja.. Szpik tak, jak by nie pracował, wyniki fatalne. Dobrze, że przetoczyli krew, powinno się też w zasadzie wykonać transfuzję preparatu z koncentratem płytkowym - bo tu najmniejsze zadrapanie grozi wykrwawieniem się , nie mówiąc o możliwości krwotoku wewnętrznego..
Transfuzja działa natychmiast, w trybie 'ratunkowym', ale na b.krótko, erytropoetyna natomiast, zgodnie z info od pani Dr z Sanoka, nie poprawia wyników od razu - jednak gdy poprawa nastąpi, to zazwyczaj na dłuższy okres.
Oj, oj :| Gdzie ten biedny tata się wybrał w takim stanie .. Dobrze natomiast, że otrzymał profesjonalną pomoc, b.się cieszę.
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-01-20, 06:35   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz,
morfologia jest bardzo kiepska. Zmęczenie, bladość skóry i zażółcenia, brak apetytu itp. są wynikiem niedokrwistości. Przy stężeniu hemoglobiny poniżej 10 g/dl trzeba wdrożyć leczenie erytropoetyną (w Polsce wskazaniem do takiego leczenia jest m.in. niedokrwistość będąca skutkiem leczenia onkologicznego bądź niedokrwistość towarzysząca guzom litym - tak więc bezdyskusyjnie leczenie takie, choć jego koszt jest wysoki, po prostu się Twojemu tacie należy).
Niedokrwistość może być groźna w skutkach i powodować niewydolność wielu narządów (w tym nerek, serca itp.). Tłumacząc w skrócie - następuje patologiczna centralizacja krążenia i tachykardia ; serce pracuje szybciej, co bardzo je obciąża, jednak nie daje efektu - i krew obwodowa nadal nie dostarcza odpowiedniej ilości tlenu innym narządom. Narządy te są więc niedotlenione i przestają funkcjonować prawidłowo.
Pogłębiająca się i nie leczona niedokrwistość może doprowadzić do trwałych zniszczeń narządowych i zgonu.
Pomijając powyższe zagrożenie - niedokrwistość po prostu bardzo obniża jakość życia (patrz stan Twojego taty) oraz w znaczącym stopniu obniża skuteczność leczenia onkologicznego.
Cytostatyki bowiem docierają do guza naczyniami krwionośnymi. Właściwe stężenie hemoglobiny powoduje dobre utlenowanie i unaczynienie guza - i tym samym właściwy 'transport' cytostatyków do tkanki guza. Niedokrwistość zaś łączy się ze zjawiskiem przeciwnym: transport i penetracja leku stają się upośledzone i komórki guza go 'nie chłoną' w należytym stopniu - skutkuje to oczywiście gorszą reakcją guza na leczenie chemiczne i szybkim zyskaniem przezeń chemiooporności.
Tak więc w obecnym stanie tata nie może przyjąć kolejnego wlewu - po pierwsze niedotlenione i i tak już osłabione narządy mogłyby tego dodatkowego obciążenia po prostu nie wytrzymać, po wtóre leczenie chemioterapią i tak byłoby mało skuteczne lub nieskuteczne.
Taty niedokrwistość powinno się jak najszybciej zacząć leczyć.
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-01-03, 05:07   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz ... :tull:
renbaz napisał/a:
mimo wszystko brakuje mi w tym wszystkim większego zaangażowania lekarzy
tak... ten problem poruszaliśmy ostatnio na forum, to problem bardzo dużej wagi i o złożonej etiologii - fatalna jakość komunikacji lekarz-pacjent, tak, wiem.. :|

renbaz napisał/a:
W czerwcu tata miał robione USG barku, okolic obojczyka (tam gdzie pojawił się guz) i...lekarz badający nie stwierdził żadnych specjalnie niepokojących zmian. Powiem więcej, w sierpniu w CO chirurg rzucił okiem i powiedział, to tłuszczak (guz był wtedy miękki), wytniemy go i już...
[__]
Czy któryś z panów dr był zapoznany z historią choroby pacjenta? - tj. wiedział o zdiagnozowanym rok temu guzie płuca z przerzutami do węzłów chłonnych, w tym do węzła w lewym dole nadobojczykowym?

renbaz napisał/a:
Do tej pory mamy problemy z skserowaniem wyników badań robionych w CO, padają pytania typu a po co państwu? a w jakim celu? nie widzę potrzeby itp.
To jest niedopuszczalne.
↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓

Cytat:

Na podstawie art. 18 ust. 3 pkt 1 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej przewiduje obowiązek zakładu udostępniania za pośrednictwem lekarza prowadzącego dokumentacji medycznej pacjentowi, przedstawicielowi ustawowemu, bądź osobie upoważnionej przez pacjenta.
(...)
Zasady udostępniania dokumentacji medycznej

Dokumentacja indywidualna zewnętrzna z natury swej jest wydawana pacjentowi. Dokumentacja zewnętrzna, w postaci zleceń lub skierowań, pozostaje w zakładzie, który zrealizował zlecone świadczenia zdrowotne.

Dokumentacja indywidualna zewnętrzna z natury swej jest wydawana pacjentowi.

Dokumentacja indywidualna wewnętrzna jest przechowywana w zakładzie, w którym została sporządzona. Udostępniana jest na wniosek ustny lub pisemny:
  • pacjentowi lub jego przedstawicielowi ustawowemu albo osobie przez pacjenta upoważnionej,
  • w razie śmierci pacjenta - osobie przez niego upoważnionej do uzyskania dokumentacji w przypadku jego zgonu.
Udostępnienie następuje na miejscu w zakładzie, za pośrednictwem lekarza prowadzącego. Pacjent lub osoby uprawnione, mają prawo przeglądanie dokumentacji oraz mogą wystąpić do zakładu opieki zdrowotnej o sporządzenie wyciągów, odpisów lub kopii dokumentacji dotyczącej pacjenta. Czynności te wykonuje się na koszt wnioskodawcy, za pokwitowaniem.

Dokumentacja zbiorcza jest udostępniana pacjentowi lub osobie upoważnionej na tych samych zasadach jak wyżej, ale jedynie w zakresie wpisów dotyczących danego pacjenta. Odnośnie tego rodzaju dokumentacji, zakład opieki zdrowotnej jest zobowiązany udostępnić ją pacjentowi (przedstawicielowi ustawowemu, czy osobie upoważnionej) także na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych, w terminie 30 dni od złożenia wniosku. Pacjent ma prawo do uzyskania informacji, od kiedy przetwarza się jego dane w dokumentacji zbiorczej oraz jaka jest treść tych danych 2.

Przepisy ustawy o zakładach opieki zdrowotnej nie precyzują, komu pacjent powinien zgłosić chęć wglądu do dokumentacji medycznej. Generalnie podmiotem, do którego kierowany jest wniosek, jest zakład opieki zdrowotnej, a w jego imieniu występuje kierownik zakładu. Rozporządzenie ceduje tę kompetencję na lekarzy prowadzących. Należy podkreślić, że zwrot -za pośrednictwem lekarza prowadzącego- może w praktyce powodować określone komplikacje, szczególnie wówczas, gdy w chwili złożenia wniosku przez pacjenta lekarz prowadzący nie jest już zatrudniony w danym zakładzie. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż udostępnianie indywidualnej dokumentacji wewnętrznej pacjenta na zewnątrz zakładu organom i podmiotom uprawnionym na podstawie odrębnych przepisów (np. policji, sąd, zakład ubezpieczeń społecznych) może odbywać się wyłącznie na podstawie decyzji kierownika zakładu 3. Sytuacja zdrowotna pacjenta może wymagać jego dalszego leczenia na poza danym zakładem. Wówczas wewnętrzna dokumentacja pacjenta, niezbędna do zapewnienia dalszego leczenia, powinna być wydana na podstawie decyzji kierownika zakładu. Jednak, gdy zwłoka w wydaniu decyzji mogłaby narazić pacjenta na szkodę na zdrowiu, decyzję o udostępnieniu dokumentacji na zewnątrz innym zakładom lub lekarzowi, na ich koszt, może podjąć ordynator oddziału, lekarz prowadzący lub inny lekarz sprawujący opiekę nad pacjentem. Dokumentację na zewnątrz, udostępnia się w formie kopii, wyciągów bądź odpisów, ale na żądanie uprawnionego podmiotu także w formie oryginału, za pokwitowaniem odbioru i z zastrzeżeniem zwrotu po wykorzystaniu. W razie wydania oryginałów dokumentacji należy pozostawić kopię lub pełny jej odpis, chyba że zwłoka w jej wydaniu mogłaby narazić pacjenta na szkodę. Udostępnienie dokumentacji musi nastąpić w trybie zapewniającym zachowanie poufności i ochrony danych osobowych.

W praktyce pojawia się pytanie czy w uzasadnionych życiowo sytuacjach pacjent ma prawo żądać oryginalnej dokumentacji? Przepisy ustawy o z.o.z. tego wyraźnie nie przesądzają, podając tylko, że zakład udostępnia dokumentację pacjentowi. Rozporządzenie wykonawcze do ustawy, także nie przewiduje dla pacjenta takiej możliwości. W doktrynie podkreśla się, że przynajmniej odnośnie niektórych składników dokumentacji np. zdjęcie rentgenowskie, rozsądne i umotywowane żądanie pacjenta, powinno uzasadniać wydawanie oryginału 4. Jednak prawnie problem pozostaje nierozstrzygnięty.

Dostęp do dokumentacji medycznej jest prawem pacjenta. W imieniu pacjenta takie prawo przysługuje przedstawicielowi ustawowemu lub osobom upoważnionym. Bardzo ważną tutaj sprawą jest pewność kogo pacjent upoważnił do przeglądania jego dokumentacji. Ustawodawca nie przewiduje żadnej formy upoważnienia. Pacjent zatem może upoważnić zarówno ustnie, jak i pisemnie, ważne aby osoba udostępniająca dokumentację nie miała żadnych wątpliwości co do tego upoważnienia.

Prawo pacjent dostępu do dokumentacji medycznej oznacza nie tylko fizyczny w nią wgląd, ale przede wszystkim możliwość zrozumiałego zapoznania się z jej treścią. Jest to bardzo istotny aspekt realizacji tego prawa, zważywszy na fakt praktyki opisywania jednostek chorobowych za pomocą terminów łacińskich. W dziedzinie medycyny jest to zwyczajowo przyjęta terminologia, ale dla pacjentów nie zrozumiała. Rzeczywista realizacja tego prawa wymaga, aby informacja przekazywana pacjentowi była dla niego zrozumiała. Dokumentacja medyczna sporządzana wyłącznie w języku łacińskim godzi w istotę prawa pacjenta do informacji. Pacjent (lub osoby upoważnione) ma prawo żądać od lekarza zapoznania się lub sporządzenia dokumentacji medyczne, w całości w języku polskim. W przeciwnym wypadku mamy jedynie do czynienia z formalnym respektowaniem tego prawa. Trzeba jednak pamiętać, że pacjent korzystając z prawa do nieinformowania - może zastrzec, iż nie chce poznać określonych informacji zawartych w dokumentacji medycznej (patrz analiza: Prawo pacjenta do informacji o stanie zdrowia).


!!! -> Konkludując, prawo wglądu pacjenta do własnej dokumentacji medycznej łączy się w oczywisty sposób z prawem do informacji. Prawo pacjenta dostępu do dokumentacji medycznej na gruncie przyjętych rozwiązań prawnych jest postrzegane jako uprawnienie autonomiczne, będące wyrazem poszanowania godności, autonomii, a zarazem przesłanką "samookreślania się" każdego człowieka i prawa swobodnego decydowania o sobie samym. Należy podkreślić, że ustawa o zakładach opieki zdrowotnej nie przewiduje żadnych wyjątków ograniczających to uprawnienia. <- !!!

źródło -> TUTAJ <-
Moja rada: na kolejną wizytę zabrać ze sobą kartkę (oraz jej kopię! -dla siebie) z podpisaną przez tatę prośbą o udostępnienie kopii dotychczasowych wyników badań (a najlepiej całej historii diagnostyki i leczenia onkologicznego). Karteczkę wręczyć lekarzowi prowadzącemu a na kopii poprosić o datę i parafkę lekarza (poświadczające, że taką prośbę w takim a nie innym dniu przyjął). A w razie odmowy wydania dokumentacji - zażądać pisemnego uzasadnienia tej odmowy.
PS. Gwarantuję, że odmowy nie będzie.

renbaz napisał/a:
Czy w celu sprawdzenie działania chemii wystarczy zrobienie RTG płuc? Nie ma konieczności wykonania TK?
Niektóre ośrodki wykonują TK dopiero po IV cyklu (a w międzyczasie RTG) - jednak najczęściej praktykuje się wykonanie TK po II cyklu.
W tym przypadku powinno być to TK, a nie RTG. Przyczyną jest chociażby umiejscowienie głównej masy guza w szczycie płuca i naciekanie na żebro I - masz rację - na podobieństwo guza Pancoasta. Te okolice są w RTG słabo widoczne (lub wcale). Skoro dołączył się ból prawego barku (a po prawej stronie również jest obecny przerzut w węźle nadobojczykowym) to TK pomogłoby od razu określić czy i co dzieje się w tej okolicy. Nie byłoby to postępowanie bezcelowe - w przypadkach takich jak guz Pancoasta lub im podobnych najskuteczniejszym leczeniem p/bólowym jest naświetlanie tej okolicy. Być może - gdyby chemioterapia okazała się jednak nie wystarczająco skuteczna - trzeba by było te okolice naświetlić.
Po prostu dlatego, by tata nie cierpiał.
Powinien mieć TK.
RTG dość dobrze obrazuje pola płucne, niespecjalnie za to śródpiersie i okolice szczytu płuca. A u taty najistotniejsze jest to ostatnie - tak w zakresie lewego jak i prawego płuca i pobliskich żeber.

renbaz napisał/a:
Skoro nie ma szans na wyleczenie, na jaki czas może nastąpić poprawa, a przynajmniej zatrzymanie choroby na takim etapie, na jakim jest...są to pytania bez odpowiedzi...tak ważne pytania.
Zależy od reakcji na chemioterapię. Jeśli jest dobra - to można liczyć na ok 6-7 miesięczną najczęściej częściową remisję i ok. 10-12 miesięczne przeżycie (od momentu rozpoczęcia leczenia). Jeśli reakcja na leczenie chemiczne jest zła i guz okazuje się być chemiooporny to przeżycie całkowite może wynieść zaledwie kilka miesięcy/pół roku.. Sporo zależy też od innych czynników, np. od współistnienia/wystąpienia innych przerzutów odległych, od stopnia złośliwości histologicznej nowotworu (tu złośliwość będzie pewnie spora, ze względu na b.wczesne przerzuty do odległych węzłów chłonnych). Tak więc najbliższe badanie obrazowe będzie dość ważne.

renbaz napisał/a:
Czy to, że upłynęły już 4 tyg. od ostatniej dawki chemii jej "lecznicze" działanie jeszcze trwa?
Nie. Powinno się rozpocząć kolejny cykl. Każda 'nie planowana' przerwa jest niekorzystna.

renbaz napisał/a:
Zapytałam o jakieś preparaty zwiększające ilość płytek krwi i poprawiające morfologię - znów nie warto ...pacjent musi sam zmobilizować swój organizm...mam nadzieję, że skutecznie to zrobi.
To zależy od poziomu - leukocytów, granulocytów, hemoglobiny, płytek - przy określonych poziomach potrzebne jest 'wsparcie' farmakologiczne, przy innych nie. Zawsze potrzebne jest leczenie 'odbudowujące' wartości krwi jeśli wyniki morfologii uniemożliwiają rozpoczęcie na czas kolejnego cyklu chemioterapii - tu czas gra ważną rolę, nowotwór bowiem "w przerwie" zyskuje chemiooporność.

renbaz napisał/a:
czasami mam wrażenie, jakby tata był leczony na zasadzie, damy chemię, żeby się nikt nie czepiał, ale czego oni chcą, facet starszy, bez szans na wyleczenie, kilka miesięcy życia pozostało...
To bardzo źle, nie powinno tak być :| Czy tata i jego żona odczuwają podobnie? Nie wiem czy dobrze zrozumiałam - że dotąd to oni głównie kontaktowali się z lekarzami? Jakie oni wynosili wrażenia z tych kontaktów?
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2010-01-03, 01:30   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
renbaz,
wybacz, ale sporo niekonsekwencji w Twoich postach i czytelnicy mogą błędnie odczytać ich przesłanie.
Piszesz:
renbaz napisał/a:
Tata rok temu był początkowo diagnozowany na Płockiej (dokładne badania), skierowano go na Peta-a, ale z tym wynikiem pojechał juz na Ursynów, tam kolejna biopsja i nic nie wykazała...
Wyniki PET-a oglądali lekarze z C.Onkologii i nic ich nie zaniepokoiło, choc mnie laika jednak tak...ale cóż nie jestem lekarzem...

(...)

w maju 2008 na Ursynowie wykonano Tacie kolejną biopsję- w rozmazach widać dość liczne makrofagi. Komórek nowotworowych nie stwierdzono.

Koniec sprawy. Żadnych dalszych wskazówek.

(...)

Już sama nie wiem co o tym myśleć, dlaczego "wypuszczono" Tatę w ubiegłym roku z CO bez dalszych wskazówek???

Wynik PET zaś (przytoczę same wnioski radiologa) brzmiał:
Cytat:
WNIOSKI
Wynik badania PET/CT z F-FDG wykazuje zmianę o charakterze rozrostowym płuca lewego, z zajęciem węzłów chłonnych śródpiersia (poziom 2L,4Ls, 5, 6 i 10 L) oraz węzła chłonnego nadobojczykowego lewego.

We wnioskach jest więc jasno napisane, że mamy tu nowotwór z rozległym rozsiewem do węzłów chłonnych, co wyklucza możliwość biernej postawy lekarzy. Interpretacja bowiem takiego wyniku może być tylko jedna.

I nagle wszystko jasne:
renbaz napisał/a:
Mam opis TK sprzed roku i PET-a. W ubiegłym roku popłuczyny z oskrzeli, bippsje guza płuc nic nie wykazały. Tata miał robione biopsje 2 albo 3 razy i wtedy na kolejną się nie zgodził. Skoro nie wykryto komórek rakowych w poprzednich, to logiczne jest, że nikt z nas na siłę nie szuka sobie choroby.

Nie, nie logiczne. Z jednej bowiem strony mamy pacjenta postępującego wbrew zaleceniom lekarskim (które otrzymał! zaleceniem była bowiem dalsza diagnostyka, zgodnie zresztą ze standardami w onkologii i sztuce lekarskiej w takim przypadku), a z drugiej - w późniejszym okresie - oskarżanie lekarzy o nieprawidłową interpretację wyników badań obrazowych oraz posłanie pacjenta do domu bez dalszych wskazówek.
A prawda jest taka, że pacjent trafił do domu z własnej woli.
"Logika", o której piszesz, mrozi krew w żyłach. Taka "logika" , zgodnie z którą pacjent i jego rodzina 'wiedzą lepiej' od lekarza rodzi całe mnóstwo ofiar. I są nimi... właśnie 'logicznie' myślący pacjenci. Trafiają potem po kilku miesiącach lub roku znów do lekarza i ze zdumieniem dowiadują się, że guz potroił swoją objętość, nacieka na krytyczne struktury, dał przerzuty i jest... wieeelki.
W takiej sytuacji obwinianie o zaistniałą sytuację lekarzy jest po prostu nie fair. Bo tu największym wrogiem pacjenta był on sam. To jego decyzją pozostawiono sprawę w 'niebycie' a nowotwór otrzymał szansę na niekontrolowany rozrost.

Tyle 'morałów'.. :| Wiem, że jesteś zagubiona i bardzo przeżywasz tę sytuację - jednak nalegałaś by pomóc Ci zrozumieć, dlaczego tak a nie inaczej się stało.

Trochę wiedzy merytorycznej:
Na podstawie dokładnych badań obrazowych złośliwy proces nowotworowy można rozpoznać w zasadzie bez większego problemu. Tak też się stało wiosną 2008 w przypadku Twojego taty - wyniki badań nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
Kolejnym krokiem w takiej sytuacji jest uzyskanie potwierdzenia powyższego wynikiem histopatologicznym - standardem bowiem jest to, że nie wolno rozpoczynać toksycznego i agresywnego leczenia onkologicznego bez 100% pewności, że to nowotwór złośliwy; ponadto rodzaj leczenia powinien być dobrany do rodzaju histologicznego nowotworu - inaczej leczy się bowiem niedrobnokomórkowego raka płuca niż drobnokomórkowego lub przerzuty do płuc nowotworu o innym umiejscowieniu guza pierwotnego. Nawet gdy w grę wchodzi jedynie chemioterapia, ponieważ schematy leków są w powyższych przypadkach inne. Każdy rodzaj nowotworu będzie bowiem inaczej reagował na dany schemat. Trzeba więc dobrać najskuteczniejszy dla danego rodzaju raka.
Guz zdiagnozowany wiosną 2008 r. był nieduży i położony obwodowo. Niestety przez to bardzo trudny do diagnostyki. W badaniu bronchoskopowym jest on zazwyczaj niedostępny (bronchoskopię wykonuje się wtedy by po prostu obejrzeć od wewnątrz drzewo oskrzelowe i zobaczyć czy nie dzieje się tam nic, czego mogło nie wykazać badanie obrazowe, ewentualnie próbuje się szczoteczkowania oskrzela obwodowego, co czasem pozwala dostać się do guzka). Następnie po kontrolą USG lub TK wykonuje się biopsję przezskórną celując w guzka - jest to często zadanie dość trudne. Można igłą po prostu nie trafić, a można trafić i również otrzymać wynik negatywny! Guzy nowotworowe są bowiem zazwyczaj zbudowane niejednolicie i składają się tak z żywych komórek nowotworowych jak i np. z obszarów martwicy - można więc wkłuć się w sam środek guza, a nie uzyskać wyniku potwierdzającego nowotwór.
Na naszym forum jest szereg wątków opisujących tego typu sytuacje, w tym wątków w których doszło do pobrania tkanki z dużych guzów położonych wewnątrz światła oskrzeli głównych lub płatowych (a więc bez problemu identyfikowanych podczas bronchofiberoskopii). Zasada jest zawsze jedna: nie wyszło? powtarzamy badanie!
W przypadku guzów obwodowych biopsję przezskórną wykonuje się maksymalnie 2-3 razy i gdy nadal nie ma wyniku potwierdzającego proces nowotworowy - operuje się pacjenta. W wypadku taty do operacji nikomu się nie spieszyło, ponieważ choroba była już nieoperacyjna.
W klasyfikacji TNM , gdzie "N" oznacza węzły chłonne - a 'N3' dalece zaawansowane przerzuty drogą chłonną, owo 'N3' w raku płuca oznacza postać nieoperacyjną tej choroby, ze względu na jej rozsiew poza klatką piersiową.
Dodam jeszcze, że węzły chłonne okolicy nadobojczykowej powiększają się w zasadzie tylko skutkiem przerzutu nowotworowego, więc w takiej sytuacji trudno o pomyłkę co do określenia stopnia rozsiewu choroby drogą limfatyczną. Zresztą w wypadku taty - przerzut ten (stanowiący cechę 'N3') potwierdził również PET.
Tak, czy inaczej oczywistym było, że należy diagnostykę kontynuować, a następnie szybko rozpocząć leczenie. Przypuszczam, że w tamtym okresie zastosowano by radiochemioterapię, może nawet jednoczesną - i nawet gdyby nie doprowadziło to do wyleczenia taty, mogłoby mu znacząco przedłużyć życie. Radioterapia bywa bowiem bardzo skutecznym leczeniem gdy ma miejsce w leczeniu guzów o małej objętości. I - w przeciwieństwie do chemioterapii - daje szansę na całkowite wyleczenie.
W obecnej sytuacji - gdy masa nowotworu jest kilkukrotnie większa - nie ma takiej możliwości.
Tak więc - nikt sobie 'na siłę' choroby nie wymyślał.. Widać ją było jak na dłoni. Brakowało jedynie "kropki nad 'i' " - tj. potwierdzenia w wyniku histopatologicznym, co byłoby jedynie kwestią czasu. Oczywiście jednak nie mogło się to odbyć bez zgody i wbrew woli pacjenta...
Trudno, stało się i się już nie odstanie. Nie dręcz się już tym - bo zmienić już tego nie możesz :| .

renbaz napisał/a:
Nie wiem, czy to możliwe z medycznego punktu widzenia, ale guz (prawdopodobnie przerzut) nad lewym obojczykiem Taty zmniejszył się znacząco, pochowały się wszystkie żyły, które wystawały mu bardzo na klatce piersiowej i pod lewą pachą (podejrzewano zespół żyły głównej)...mam głęboką nadzieję, że ten "skur..." dostał po uszach i, że nie będzie się dalej rozsiewał...
Tak, możliwe. To dobry znak, oznacza bowiem, że guz jest chemiowrażliwy (a w raku niedrobnokomórkowym bywa różnie) i leczenie działa.

renbaz napisał/a:
U Taty nie jest aż tak źle, przynajmniej normalnie jadł. Cholera, generalnie jest pozytywnie nastawiony, na walkę z tym gó****, ale podłamują go te mięśnie, nie nudności i inne skutki uboczne , tylko ten ból mięśni . Bolą go mięśnie barków, ramion, czyli tam, gdzie się raczysko przerzuciło...czy to walką, czy organizm się poddaje????
Nie, to zapewne 'przyjemność' związana z chemioterapią. Poza tym nieco za wcześnie na progresję - jeśli guz jest chemiowrażliwy (a z tego co opisujesz wynika, że przynajmniej częściowo jest) to średnio do progresji dochodzi w 6-7 miesiącu od dnia rozpoczęcia chemioterapii.
Bądź dobrej myśli - obecnie wygląda na to, że leczenie działa. Gorączka może być objawem towarzyszącym rozpadowi i martwicy komórek nowotworowych (za sprawą chemioterapii). Na bóle mięśni tata powinien otrzymać odpowiednie leczenie p/bólowe, jakie obecnie leki bierze? Nie powinien cierpieć z bólu - jeśli tak jest, to leczenie p/bólowe jest źle ustawione i trzeba je zmodyfikować.

Cytostatyki, które wymieniłaś to schemat KN (karboplatyna+winorelbina).
Standardem jest schemat PN (cisplatyna+winorelbina) ; w Waszym przypadku zastosowano karboplatynę zamiast cisplatyny - czyni się tak u pacjentów z nieprawidłową pracą nerek, kłopotami ze zmysłem słuchu, lub ze znaczącym schorzeniem neurologicznym.
Wyniki leczenia schematem KN są nieco gorsze niż PN, ale nieznacznie.
Jest to natomiast leczenie nieco mniej toksyczne.
Niestety nie wobec szpiku (stąd kiepskie wyniki krwi).

Gdybyś miała jakieś konkretne pytania dotyczące obecnego stanu zdrowia taty bądź stosowanego leczenia - byłabym wdzięczna za przytoczenie zapisów w ost. wypisów szpitalnych (tam zawsze są jakieś 'pomocne' dane w postaci bieżących wyników badań itp. :) )
pozdrawiam ciepło.
  Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
DumSpiro-Spero

Odpowiedzi: 136
Wyświetleń: 48706

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2009-11-07, 05:09   Temat: Mnogie cienie okrągłe - meta.
Witaj renbaz,

renbaz napisał/a:
Musze się dowiedzieć czy jest to chemia radykalna, czy raczej już paliatywna...obawiam się tej drugiej możliwości, tatę boli bardzo lewy bark (niszczenie I żebra - przerzut do kości???)

Odpowiedź na pytanie o rolę chemioterapii w niedrobnokomórkowym raku płuca znajdziesz np. -> TUTAJ (w wątku madziorek) <-

Przytoczony opis TK to na pewno IV stadium zaawansowania raka płuca (prawdopodobnie T4N3M1)
O ile to rak płuca ; mnogie cienie okrągłe zdarzają się w przebiegu pierwotnego raka płuca, jednak najczęściej są odzwierciedleniem zmian przerzutowych pochodzących z procesu nowotworowego w innym narządzie.
Od poniedziałku chemioterapia - ok, ale jaki jest wynik badania histopatologicznego?

Co do diagnostyki przeprowadzonej rok temu - jeśli możesz, napisz proszę jakie były wyniki ubiegłorocznych badań ; jakiej wielkości był wtedy guz/guzek? Czy był pojedynczą zmianą (i jedyną stwierdzoną)? Czu był położony w szczycie płuca lewego? Dysponujesz może opisem PET oraz/lub TK wtedy wykonanym?
I czy obecnie wykonano inne badania obrazowe? (np. USG/TK jamy brzusznej)?

Co do nacieku na żebro - jest to albo przerzut, albo bezpośrednie naciekanie przez guz pierwotny - nie ma to znaczenia, ważny jest sam fakt zajęcia żebra przez proces nowotworowy. Najlepsze działanie p/bólowe miałoby obecnie krótkie, paliatywne naświetlenie tego miejsca.
pozdrawiam ciepło.
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group