1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie? |
DumSpiro-Spero
Odpowiedzi: 487
Wyświetleń: 112378
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2009-12-16, 13:29 Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie? |
kretko,
bardziej szkodliwa od tomografii jest chemioterapia (powoduje czasem powstanie nowotworów wtórnych). Bez tomografii chemioterapia byłaby podawana pacjentom 'w ciemno' - czyli również tym, którym tylko szkodzi a nie pomaga wcale.
Najbardziej jednak 'szkodliwy' jest... rak. Przy nim tomografia to jak zapałka w składzie bali drewna w wielkim tartaku.
Podstawą walki z rakiem jest wiarygodna i zaawansowana technologicznie diagnostyka - bez tego leczenie to jak 'strzelanie na oślep' i to ze śrutu.
Tomografia to nic innego jak pewna dawka promieniowania, którą jednorazowo pochłania ciało pacjenta. Zasadą jest, że nasz organizm radzi sobie z wieloma truciznami - i wiele z nich nie jest nam w stanie zrobić krzywdy, o ile nie nastąpi kumulacja dawki szkodliwego czynnika.
Do kumulacji trzeba by faktycznie, jak ostrzega artykuł, nadużywać poddawania się badaniu tomograficznemu.
Nie dziwi mnie, że może mieć to miejsce w Stanach, gdzie system ubezpieczeń prywatnych pozwala na 'nie oglądanie' się na koszty i na wysokokosztowych badaniach obrazowych po prostu się nie oszczędza.
TK wykonywane w okresie leczenia aktywnej choroby nowotworowej nie jest nadużyciem. Ani w ilości promieniowania jonizującego, ani w kwestii zasadności wykonania tego badania, nawet - w razie potrzeby - wielokrotnego.
Patrząc zdroworozsądkowo na problem - trudno obawiać się w przyszłości, po latach, domniemanego nowotworu który być może indukowany promieniowaniem jonizującym się pojawi, a być może nie - walcząc z rakiem który już jest i bez uleczenia którego tych przyszłych lat po prostu się nie dożyje.
Tak więc wyjątkowość sytuacji pacjenta onkologicznego, skromne środki zabudżetowane na badania w naszym kraju, oraz - co wynika z powyższego - powściągliwość służby zdrowia w kierowaniu pacjenta na wysokokosztowe badania obrazowe składają się na jedną tylko odpowiedź: ten artykuł nas tutaj za bardzo nie dotyczy.
I generalnie - całego naszego społeczeństwa, w którym wyleczalność wielu rodzajów nowotworów jest zazwyczaj kilkadziesiąt procent niższa niż w Stanach (artykuł oparty był na danych z US). Dlaczego? Ponieważ polski pacjent trafia do lekarza ze zbyt zaawansowanym nowotworem. A jest to spowodowane m.in. słabą dostępnością w Polsce... badań obrazowych, m.in. właśnie tomografii |
Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie? |
DumSpiro-Spero
Odpowiedzi: 487
Wyświetleń: 112378
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2009-12-07, 12:23 Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie? |
Droga kretko,
Twój post jest bardzo, bardzo dojrzały - znalazłaś się w szczególnej sytuacji i przeżywasz ją i traktujesz b.świadomie.
Większość osób piszących na tym forum to dzieci chorych rodziców, będące często na tym samym etapie drogi, na której Ty się teraz znalazłaś. Jestem pewna, że znajdziesz tu 'pokrewne dusze', które udzielą Ci wsparcia i z którymi będziesz mogła porozmawiać o wszystkim co czujesz.
Twoje uczucia i rozterki, strach, rozpacz, smutek - są w tej sytuacji zupełnie naturalne. Niczego sobie nie zarzucaj i nie zastanawiaj się czy to co robisz, czy o czym myślisz - jest słuszne czy właściwe. Człowiek jest istotą, którą targają emocje, która buntuje się przeciwko nieszczęściu i krzywdzie. masz więc do tego absolutne prawo. Masz prawo płakać, bać się, masz prawo czuć się zagubiona.
Jednocześnie traktujesz sytuację wysoce dojrzale biorąc pod uwagę, że te Święta mogą być w pewien sposób szczególne. Zaczynasz etap, który w pewnym momencie osiągnie postać uczucia pogodzenia się z myślą o tym, że ta walka nie zakończy się zwycięstwem. Nie zgodą (czyt. wewnętrznym przyzwoleniem) na to co się stanie, ale świadomym zrozumieniem sytuacji i w związku z tym przewartościowaniem wielu spraw.
To samo wyzwanie - by 'przestawić ' swoje myślenie na inne tory - czeka obecnie Twojego ojca; i to jemu będzie najciężej.
Ludziom w takiej sytuacji najczęściej pomaga walka i podejmowanie działań. Jeśli będziesz czuła się na siłach - spróbuj swoje aktualne emocje zamienić w silne postanowienie by pomóc ojcu. Pomóc - to znaczy być z nim, wyczuć czy chce porozmawiać, wysłuchać, przytulić, razem pomilczeć, razem się rozpłakać, powiedzieć mu po prostu 'kocham cię, jestem i będę z tobą, cokolwiek się wydarzy'.
Jeśli uda Ci się to, pomożesz i tacie i sobie.
Nie skupiaj się na tym, czego nie dasz rady pogodzić ze sobą - myślę o dziecku; wykorzystaj czas na bycie z tatą i jemu podaruj swoje myśli, w jego stronę skieruj swoje pragnienia - w najbliższym roku będzie wiele, wiele okazji do tego by mu pomóc i go wesprzeć. Blisko spędzonych ze sobą chwil nigdy nie zapomnisz i nie będziesz żałować. Całe życie będą one za to skarbem, który będziesz pielęgnować w swoim sercu - czymś, czego nikt Ci nie odbierze.
Nie będzie Cię też teraz ani później dręczyć poczucie zmarnowanego czasu czy nie wykorzystanych chwil.
To tyle, ile mogę napisać od siebie - z pewnością możesz liczyć na kolejne odpowiedzi od innych.
pozdrawiam ciepło. |
|
|