Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Madzik87
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5668
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2012-10-21, 21:35 Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Dzieki wielkie.
Najnizszy a mimo to mama zmarla...nie rozumiem nic a nic mili panstwo... |
Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Madzik87
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5668
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2012-10-21, 21:06 Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Mam jeszcze pytanie.
Czy "dobrze zroznicowany" to zlosliwy ?
Magda |
Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Madzik87
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5668
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2012-10-19, 16:19 Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Dziekuje,jeszcze sie zastanawiam czy sie w to pchac.
Sama choruje na oponiaka i nie jestem pewna czy bede miala wystarczajaco duzo sily,zeby doprowadzic sprawe do konca.
Magda |
Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Madzik87
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5668
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2012-10-19, 11:20 Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Gazda,psycholog,psychoonkolog? ze smiercia mamy sobie radze,wiec chyba srednio na jeza potrzebuje (ale sie nie zapieram:))
Natomiast jestem ciekawa, czy jest sens walczyc z lekarzami? Czy znacie kogos kto wygral proces o blad w sztuce?
Magda |
Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Madzik87
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 5668
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2012-10-18, 23:30 Temat: Rak płaskonabłonkowy dobrze zróżnicowany |
Witam, 28 lipca 2012 roku zmarła moja mamuszka.
4 lata leczyła sie na (podobno) ostry i przewlekły stan zapalny kości żuchwy.
Co 4 miesiące lekarze pobierali wycinek z rany po resekcji żuchwy (wynik zawsze ten sam - stan zapalny).
Ostatni pobyt w szpitalu zakonczyl sie 6 kwietnia (dzien urodzin mamuski),
podczas tego pobytu tez został pobrany wycinek (wynik i tym razem niebudzacy wielkiego strachu) ---> mama leczyla sie w Bydgoszczy (jestesmy z Sopotu).
Od powrotu z Bydgoszczy z dnia na dzien bylo gorzej.
Rana po lewej stronie twarzy (na wysokosci zuchwy) coraz bardziej ropiala, przetoki i rozne cuda wianki.
W czerwcu nagle z dnia na dzien (nawet z godziny na godzine) rana otworzyla sie tak, ze moglam wlozyc tam cala piesc.
Pojechalysmy do AM w Gdansku, tam zostal pobrany wycinek i 29 czerwca odebralam wynik, ze nowotwor zlosliwy.
Miesiac pozniej nie zyla.
Poczatek leczenia tez mial miejsce w Gdansku, ale lekarze nie bardzo mieli ochote zajmowac sie moja mama stad nasza wyprawa do Bydgoszczy.
Mama do konca byla ze mna w domu, umarla ze mna za reke. Opieke hospicjum przemilcze bo nie chce generalizowac.
Ja cale 4 lata sama opiekowalam sie mama. Ostatni rok byl straszny, ostatni miesiac byl koszmarny a ostatni tydzien jest trudny do opisania.
Mam pytanie,czy to mozliwe, zeby nikt przez te 4 lata nie znalazl nowotworu kiedy bylo widac, ze mama "gnije" za zycia?
Czy ktos slyszal o podobnym przypadku (w dniu smierci mama nie miala lewej strony twarzy - rana od szyi do lewego oka)?
Prosze o jaka kolwiek pomoc.
Magda |
|