1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: ja, mama i rak |
MonikaMioduszewska
Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 14638
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-15, 11:14 Temat: ja, mama i rak |
Olu może to głupie co napiszę, ale mi taką równowagę daje bieganie. Staram się co drugi dzień wyjść trochę pobiegać, nie tak na zapalenie płuc ( tempo takie żeby dać radę pobiegać z 1h ). To naprawdę pomaga, mówią że bieganie powoduje wydzielanie endorfin i chyba tak jest. Może takiej terapii spróbuj. Tu nie ma ograniczeń czasowych, biegasz kiedy chcesz i ile chcesz - ważne żeby z tego czerpać przyjemność. |
Temat: ja, mama i rak |
MonikaMioduszewska
Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 14638
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-14, 20:21 Temat: ja, mama i rak |
Olu mi też się zawalił świat po diagnozie u taty, chociaż czekaliśmy na nią 3 miesiące - w sumie to tak człowiek zdążył się oswoić (choć nadzieja że jest to coś innego była). Gdybym mogła gwiazdkę z nieba bym zdjęła, żeby mój tato wyzdrowiał. Też przemeblowałam swoje życie - mniej pracy, mniej czasu dla dzieci ( a mam 4-latka), za to pełne zaangażowanie w pomoc mojemu tacie. Miałam wyrzuty sumienia, że wychodzę od rodziców i nie jestem przy tacie, że mu nie pomagam, a przecież on jest chory. Doszło do tego, że pojawiły się lęki nocne że nie podołam, że zawalam na całej linii - źle dbam o tatę, mamę (którą strasznie bolą plecy a nie chce iść do lekarza), zaniedbuję dzieci i męża. Często siedziałam w łóżku i płakałam, że nie kontroluję mojego życia, a co gorsza, tak niewiele mogę pomóc tacie. Taki czarny ponury świat. Pomogła mi "randka" z moim mężem - poszliśmy do kina - i świat się nie zawalił. Tato dał radę beze mnie ten jeden wieczór. Wiesz, wtedy uzmysłowiłam sobie, że mój tato nadal potrafi nalać sobie zupy do talerza, czy przygotować kolację, a ja uparłam się go we wszystkim wyręczać.
Teraz odpuściłam i wiesz co, widzę że mój tato się z tym lepiej czuje. Może nasza nadopiekuńczość nie do końca jest wskazana, poza tym ja mam trochę więcej czasu dla siebie, mojego brzdąca i męża. |
|
|