1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
SebastianP
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 30874
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-07-21, 09:29 Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
Z przykrością i smutkiem przeczytałem Twój wczorajszy post. Czułem, że dzieje się coś niedobrego, bo nic nie pisałaś. Dłuższa cisza na tym forum często oznacza jedno - trudny czas pożegnania... Przyjmij proszę moje kondolencje. Jednoczę się z Tobą w smutku i bólu. Mój tata odszedł od nas tydzień wcześniej.
Dużo siły dla Ciebie i Twojej rodziny i jak najwięcej dobrych i miłych wspomnień, bo tych nikt nam nie zabierze.
Sebastian |
Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
SebastianP
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 30874
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-06-27, 20:24 Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
Co u Was? Jak czuje się tato? |
Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
SebastianP
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 30874
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-05-11, 21:28 Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
Spróbujcie może Nutridrinki wysokobiałkowe:
http://nutriciamedyczna.p...nk_protein.html
Dawkowanie:
Jako uzupełnienie diety: 1–3 opakowania dziennie (300–900 kcal; 20–60 g białka)
Mój tata też bardzo mało je po chemioterapii. Od dłuższego czasu stosujemy Nutridrinki jako stały składnik codziennej diety. Mojemu tacie najbardziej smakują czekoladowe i czytałem opinie, że faktycznie chyba są najlepsze, ale może Twój tata polubi inne smaki. Z proteinowych są jeszcze waniliowy i owoce leśne, ale te nie bardzo mu podchodzą.
Trzymam kciuki i nie traćcie nadziei!! My też walczymy dalej, mimo że nie jest dobrze.
Sebastian |
Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
SebastianP
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 30874
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-04-04, 22:01 Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
Powodzenia Aniu w dniu jutrzejszym! Trzymam kciuki, żeby lekarze podjęli właściwe decyzje co do dalszego leczenia Twojego taty. Mój tata za tydzień idzie na drugą serię chemioterapii i też mamy liczne obawy, jak to przyjmie i czy organizm będzie wystarczająco silny. Ale trzeba być mimo wszystko dobrej myśli.
Też cieszę się, że trafiłem na to forum, chociaż jeszcze pół roku temu, nie pomyślałbym, że będzie to miejsce, na którym przyjdzie mi czytać tak wiele różnych historii i nawet coś napisać. Co tylko potwierdza, że życie jest bardziej skomplikowane, niżby się nam mogło wydawać.
Raz jeszcze powodzenia i jak mówią słowa piosenki - poczucia szczęścia, nawet gdy wichura, nawet gdy wichura...
-- Sebastian |
Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
SebastianP
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 30874
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-04-03, 23:33 Temat: Nowotwór złośliwy jelita z rozsiewem do otrzewnej . |
Witaj ADANNA,
śledzę uważnie, co piszesz i postanowiłem się przyłączyć do wątku, bo jestem w podobnej sytuacji, co Ty. Mój tata (67 lat) też ma nowotwór złośliwy jelita grubego z przerzutem do nadnercza - opisuję historię naszej walki z chorbą w osobnym wątku. Ja też miałem liczne dylematy co do tego, w jaki sposób rozmawiać z tatą o chorobie. Konsultowałem to z lekarzami jak okazało się, że mamy do czynienia z gruczolakorakiem G4. Lekarze wzięli to na siebie i powiedzieli, że to oni przekażą tacie informację i poinformują go o wszystkim. Jak się okazało przekazali tacie wersję "light", że jest nowotwór w wyciętym guzie i trzeba podać chemię. Ale nic nie wspomnieli o przerzucie i zaawansowaniu choroby. Niestety w dokumentacji medycznej, którą tata otrzymał, była cała prawda i zaczął ją czytać, to poczuł się oszukany trochę przez lekarzy, że nie powiedzili mu całej prawdy. Wtedy się bardzo załamał. Jak już pojechaliśmy na onkologię, wypełniając kartę przyjęcia, sam poprosił, żeby zaznaczyć w ankiecie, że chce być informowany o wszystkim, co jest związane ze stanem zdrowia, rokowaniami i leczeniem.
Od tamtej chwilii rozmawiamy w rodzinie otwarcie o wszystkim, co się dzieje. Ja jestem zdania, że należy rozmawiać otwarcie, ale mówiąc o postępie choroby, rokowaniach trzeba też dawać nadzieje, chociażby przywołując różne historie osób, które wygrały z nowotworem. Wiem, że to jest strasznie trudne - takie balansowanie pomiędzy prawdą, która bywa czasami brutalna i nie sposób od niej uciec, a nadzieją, która tak potrzebna jest choremy i rodzinie.
Wszystko przede wszystkim zależy od chorego, jak bardzo jest świadomy swojej choroby, jaki jest jego stan psychiczny. Oczywiście w chwilach trudniejszych, kiedy samopoczucie jest naprawdę słabe nie warto na siłę rozmawiać - wtedy lepiej po prostu być, cieszyć się wspólnie i starać się oderwać od choroby, ale w chwilach, gdy jest lepiej warto rozmawiać otwarcie.
Wbrew pozorom, mojemu tacie bardzo pomogła wizyta na onkologii, gdzie zobaczył, że nie jest sam ze swoją chorobą - że są setki ludzi, którzy walczą, nie poddają się i wygrywają. Często niewiedza właśnie bywa zła, bo wszystko sobie demonizujemy. W mojej rodzinie, ale myślę w wielu rodzinach, w których "zagościł rak" to niewiedza często powoduje, że pojawiają się demoniczne myśli - słowo "rak", "przerzut", "chemia" brzmią jak słowa ostateczne, a tak przecież nie jest. Przerzut nie oznacza nic ponad to, że organizm jest chory i trzeba mu pomóc walczyć. Piszę to z perspektywy mojego doświadczenia i tego, jak to wygląda u mojego taty. Gdy się dowiedział o przerzucie odległym odebrał to jako wyrok i żegnał się ze światem - dziś bardziej się już z tym oswoił i mówi częściej o tym w kategoriach czegoś, z czym trzeba walczyć wszystkimi dostępnymi środkami. Podobnie odczuwa to rodzina.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz, ktorą chciałbym napisać, która mnie osobiście wydaje się istotna. Każda ciężka choroba powoduje, że zadajemy sobie pytania, często te najtrudniejsze. Czasami warto od niech nie uciekać, zmierzyć się z nimi - wspólnie. My, synowie, córki, najbliżsi, często nie zdajemy sobie sprawy, że ta najdrożdza nam osoba też zadaje sobie te najtrudniejsze pytania, często o nich nie mówiąc, uciekając, bo pojawia się strach. Wiem, że to jest cholernie trudne, ale taka rozmowa może okazać się bardzo uspokajająca i kojąca dla obu stron.
Trzymam kciuki za Ciebie, tatę i całą rodzinę. Myślę, że podejmiesz właściwą decyzję i będziesz rozmawiała z tatą o chorobie w taki sposób, w jaki uznasz, że będzie najlepszy teraz dla Twojego taty i rodziny. Prawda jest taka, że rodząc się, nikt nas nie przygotował na takie sytuacji, nie ma też uniwersalnego poradnika, ktory dawalby 100% trafione rady i zalatwial za nas wszystko. Dlatego tez wszystko, co robimy w takiej sytuacji, robimy slusznie, bo kierujemy sie miloscia do bliskiej nas osoby i najlepszymi intencjami. |
|
|