Znalezionych wyników: 7

Bardzo dziękuje za pomoc. Będę się pewnie jeszcze odzywać, zobaczymy, co czas pokaże.

Chora od samego początku jest leczona w Brzozowie.

Co dalej? Jak minie miesiąc od PET, wróci do chemii. Jej lekarka już trochę rozkłada ręce. Tak, jak napisałaś - chemioterapia nie do końca działa, a nadal będzie stosowana.
Co można jeszcze zrobić, aby dowiedzieć się, skąd ten nowotwór? Może wtedy można byłoby dopasować odpowiedniejszą chemię. Oczywiście, może być też tak jak piszesz - że choroba jest na nią odporna.

Witam,

Wrzucam wynik badania TK jamy brzusznej oraz miednicy.

A co do badań - głównie to badanie PET było nastawione na znalezienie ogniska, ale nie udało się. Wrzucam więc też inne wyniki -być może to pomoże.

Przepraszam, że tak późno opowiadam, czekałam na wyniki badań. Mam nadzieję, że to o to chodzi.

[ Dodano: 2013-03-20, 21:57 ]
Widzę, że plik troszke ucieło. Na samej górze po prawej ma być: fragment sieci większej, wyrostek robaczkowy

Niżej:
[...] śr 3 cm oraz drugie śr 1,5 cm

Witam serdecznie,

Piszę w imieniu rodziny chorej kobiety w wieku ok. 60 lat.
Kilka miesięcy temu wykryto u niej guza w trzustce. Wtedy sądzono, że jest to ognisko raka, lecz okazało się, że są to przerzuty. Ogniska nie znaleziono do dziś. Przerzuty wykryte zostały przy okazji ataku wyrostka robaczkowego.

Dotychczasowe leczenie: chemioterapia cisplastyna gemzar (od wcześnia - 8 wlewów). Miała 2 miesiące przerwy (miesiąc przed i miesiąc po badaniu PET)

Przesyłam w załączniku wyniki badania PET.

Chciałam zapytać: jak wygląda sytuacja Waszym zdaniem? Czy stosowane leczenie jest dobre (chora ma wrócić do chemii), czy może zwracać się jeszcze do innych lekarzy?
Ciekawa jestem, jak można odnaleźć to ognisko... skoro kolejne badania tego nie wykazują.

[ Dodano: 2013-03-20, 13:16 ]
Plik się nie dodał. Przepraszam za post pod postem.

Agata,

Bardzo Ci współczuję całej tej sytuacji. Pytałaś, czy jest jeszcze taki przypadek.. myślę, że jest ich mnóstwo. W przypadku mojej mamy również tak było - nie dostała żadnej szansy na leczenie, ani jednej chemii.
Takie "czekanie" jest naprawdę straszne :( Trzeba znaleźć w sobie naprawdę dużo siły i umieć ją przekazać osobie chorej.

Hej Kochani!:)

Zarejestrowałam się tu w końcu, lecz czytam Wasze forum niemal codziennie odkąd moja mama zachorowała na raka płuc (gruczolakorak). Niestety, choroba wygrała (a raczej wypadek, który zdarzył się, gdy mama była transportowana karetką do szpitala - okropny pech) i zabrała mamę 9 lutego. Zmarła bardzo młodo, w wieku 47 lat, z czym ciężko się pogodzić. Forum to bardzo pomogło mi w oswojeniu się z chorobą i zbliżającą się śmiercią.

Mam pytanie - mama nigdy nie paliła, w jej otoczeniu również nie było osób palących - więc to nie jest przyczyna choroby. Lekarze przekazali nam dość skromną informację, że rak pojawił się na wskutek mutacji genu.
Czy takie mutacje mogą być dziedziczne w przypadku raka płuc? Czy siostry mamy oraz ja powinnyśmy się badać w celu wykrycia takich mutacji?