1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
jogi45
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13342
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2010-09-05, 16:48 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Kai - pięknie napisane. Nic dodać nic ująć. |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
jogi45
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13342
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-19, 20:33 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
awilem wspomniał też reakcjię swojej chorej mamy na chorobę i cierpienie. Już pisałam ze to ja jestem chora a nie moja mama. I tu jest problem bo to nie ja mam poczucie krzywdy tylko ona. Nie wiem jak z nia rozmawiać a widziałysmy sie przez rok dwa razy. ostatnio była we wrzesniu, razem z moja córką, w czasie mojej radioterapii. Byłam zmeczona i właściwie wolałabym byc sama ale udawałam że wszystko jest o.k. Mama była przerażona bo dla niej rak to synomim szybkiej smierci i nie wiem czy dotarło do niej że mój "gośc" nie jest bardzo złośliwy i ze mam szanse na wyleczenie. poza tym wciąz mysle o tym ze to ja powinnam zajac sie prawie osiemdziesiecioletnia mama a nie ona mna. to moge nazwać poczuciem krzywdy.
I jeszcze strach że może przekazałam chore geny dzieciom a ze strony ojca tez są obciążone. Czuje że to ja skrzywdziłam a własciwie choroba. |
Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
jogi45
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 13342
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2009-11-19, 12:29 Temat: Poczucie krzywdy w chorobie nowotworowej. |
Czasem bywa tak że to rodzice muszą pochować dziecko i nieważne czy dorosłe czy jeszcze nie jest to dla rodziców tragedia. (moja mama ma 78 lat i jest relatywnie zdrowa, ja mam 48 i raka )
Myśle że tragedią jest nie samo umieranie tylko powód śmierci. Nie chcę tu poruszać trudnego tematu kto i na jaka śmierć i chorobę zasłużył. Takie zdazenia wymagają zdroworozsądkowego podejścia.
Jak już pisałam moja mama jest "dośc zdrowa" Po wielu latach dobrej kondycji trafiła do szpitala bo zemdlała na ulicy. Wtedy dopiero pomyślałam - a jak mamy zabraknie? A przecież mieszkamy daleko od siebie, nie jesteśmy jak papużki nierozłączki, zwykłe układy rodzinne. I to tak jest - niby wiemy że każdy musi umrzeć, że najpierw rodzice, ale rozumiemy czym jest to odejście dla nas indywidualnie dopiero po fakcie. |
|
|