1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Przerzut raka jasnokomórkowego po trzech latach |
kubissimo
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7006
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2011-10-22, 12:46 Temat: Przerzut raka jasnokomórkowego po trzech latach |
dziekuje za podpowiedzi. Do dr Szczylika jestesmy zapisani, niestety dopiero na grudzień.
Onkolog (tez z Szaserów) jednak uznał, że tym razem jeszcze bedzimy operować, więc w przyszłym tygodniu odwożę mamę na Płocką.
Ja oczywiście trzymam sie nadziei, że to nasze ostatnie starcie z jasnokomórkowym, ale też zdaję sobie sprawę, że statystki sa przeciwko nam. Niemniej zostaje w odwodzie opcja z przejściem na sutent i tu mam dwa pytania:
- czy dobrze rozumiem, że zażywa się go dożywotnio?
- czy włączenie tego leku do programu terapeutycznego ma jakieś przełożenie na jego cenę?
Przepraszam, że podchodze do tego tak materialnie, ale jak mowilem wczesniej - jego cena jest dla nas cokolwiek abstrakcyjna i na wszelki wypadek wole zaczac sie przygotowywac juz teraz. |
Temat: Przerzut raka jasnokomórkowego po trzech latach |
kubissimo
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7006
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2011-10-06, 20:39 Temat: Przerzut raka jasnokomórkowego po trzech latach |
Witam,
moja mama trzy lata temu miala usunieta nerke wraz z obrastajacym ja nowotworem jasnokomorkowym.
Potem wszystkie wynik badan kwartalnych byly bardzo dobre.
Niestety tego lata pojawil sie przerzut w srodklatkowym wezle chlonnym.
Jestesmy juz po bronchoskopii i analizie porownawczej wycinka z wezla i preparatow z wycietej nerki
i wiemy, ze to na pewno przerzut, a nie jakas nowa historia.
i tu pojawia sie pytanie - co dalej?
Nefrektomia byla przeprowadzona w warszawskim szpitalu na Szaserow i od tamtej pory mama jest pod opieka tamtejszego onkologa.
Bronchoskopia byla zrobiona w szpitalu na Plockiej i tamtejszy lekarz sugerowal operacyjne usuniecie wezla chlonnego, ale ostateczna decyzje pozostawil onkologowi.
Poniewaz mama nie chciala czekac na termin swojej wizyty na Szaserow, wybrala sie prywatnie do onkologa pracujacego m.in. w Centrum Onkologicznym.
Ten lekarz potwierdzil, ze operacja jest wskazana.
Dzis mama byla w przychodni na Szaserow i prowadzacy onkolog uznal, ze nie ma sensu robic operacji, ze tu swietnym rozwiazaniem bedzie Sutent.
Dwie rozne opinie i nie bardzo wiem komu wierzyc.
Do tego wyczytalem tu, ze szpital na Szaserow bral (moze wciaz bierze) udzial w jakims programie terapeutycznym, ale szpital zapewnia tylko pierwsza partie lekow, a potem trzeba sobie radzic samodzielnie, bo NFZ umywa rece.
(czy tylko ja mam skojarzenia z praca dealerow, ktorzy ponoc pierwsza dzialke narkotykow daja za darmo?).
W kazdym razie troche jestem nieufny wobec tego naglego pojawienia sie Sutentu wlasnie w szpitalu, ktory ma jakies powiazania z Pfizerem.
Byc moze jednak rozsadniejszym rozwiazaniem bylaby ta operacja?
Tak sobie gdybam, bo oczywiscie jestem laikiem i nie wiem nic o takim zabiegu.
Jak na razie przerzut jest tylko jeden, cala reszta badan jest w porzadku, wiec byc moze lepiej byloby usunac zainfekowany wezel? Myslelismy tez o badaniu PET, ale lekarz z Szaserow twierdzi, ze w przypadku tego konkretnego raka badanie nie jest miarodajne.
Jak widac w tym temacie poruszam sie po omacku.
Cala sytuacja kompletnie mnie przerasta, koszt ewentualnej kuracji Sutentem jest dla mnie chora (nomen omen) abstrakcja,
ale wiem, ze zrobie wszystko, zeby pomoc mamie w walce z choroba.
Bede wdzieczny za jakąkolwiek podpowiedz lub sugestie. |
|
|