1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: potrzebuję wsparcia, porady..:( |
mariett
Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3907
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-01-18, 11:01 Temat: potrzebuję wsparcia, porady..:( |
faktycznie nie napisałam o sobie.mam 26 lat tak jak chłopak , ktorego opisałam.... |
Temat: potrzebuję wsparcia, porady..:( |
mariett
Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3907
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-01-18, 10:11 Temat: potrzebuję wsparcia, porady..:( |
Witam..
Natknełam sie na to forum przypadkiem, gdyż szukam inf w internecie na temat tego raka jelita grubego..przyznam
moja historia może wydać się
niesamowita, postaram sie opowiedziec po krótce, mam równiez pytania do
Pana..
Poznałam chłopaka przez internet..ale do tej pory się z nim nie
spotkałam..po 3 miesiacach pisania ze sobą (bylo cudownie) zachorował.
wykryto u niego własnie raka jelita grubego to było w 2007r...miał silne
bóle brzucha chodził ciagle senny i zmęczony i dlatego poszedł do
lekarza.ten po zrobieniu badań stwierdził-rak j.g.
jemu i mi świat sie zawalił.miał operacje (ja nie znam dokladnych
danych, coś o okręznicy tez mówił)i tak wszystko to trwa do teraz.brał
chemie, był długo w szpitalu i przed wakacjami było już
dobrze.mieliśmy sie wkoncu spotkać.ale pojechał na kontrol do szpitala
poza wawe i okazalo sie ze ma przerzuty...(nie wiem do jakich narzadow-nic
nie wiem bo mi nie mowi szczegółów)
znów swiat mi sie zawalił bo już mieliśy sie spotkać i byc razem a tu
znów..trzeba czekać..uznacie ze to dość dziwna sytuacja, że czekam na
niego już ponad 3 lata-nie widzac go na oczy tylko ze zdjęc..ale ja go
kocham..on w pewnym momencie odpuscil i kazał mi zapomniec o nim-tzn
rzucił mnie..przezywalam to znienawidzilam.ale odezwal sie przed
wakacjami-przeprosil bo ta choroba go wykonczyla,ze sie zmienil, ze nie byl
sobą..wybaczyłam bo mnie kocha.i naprawde mielismy sie spotlkac, zyc
razem..a tu znów źle.złe wyniki..
jak znim rozmawiam to tylko zdawkowo-nic nie tłumaczy nie wyjasnia..wiem
ze teraz czeka na kolejną chemię-ale co to znaczy ze np w grudniu brał
jedna?znów kontakt z nim jest minimalny-widocznie źle sie czuje, nie
odzywa się, nie jest w stanie-tak pisze.prosilam go, błagalam by wkońcu
przeniósł sie do wawy (zawsze tłumaczyl mi ze nie chce bym go widziala w
tym stanie-ale kurde ja go kocham, i gdy jestem tu sama to gorzej
cierpie:(..)
czy to jakis problem przenieśc pacjenta np z krakowskiego szpitala do
wawy?jakie są wymogi?
boję się ze znów to potrwa lata-a ja nie bede miec siły już czekać..
jak Pan myśli?on mi mowił ze to trwa 3 miesiące taka chemia (4 dawki
3dniowe co 2 tyg..nie rozumiem tego).uważacie, że bedzie w stanie
wróćić?tutaj dokończyć leczenie?czy to musi byc jakis specjalny
szpital?bo mowie mu co za problem sie przenieść?a on, że nie wszedzie
tak lecza jak jego-nie kumam.co to za leczenie?inne niz wszystkie?mysli Pan
ze skoro mowi ze 3 miesiace to ptrwa to w marcu juz wroci??
boże jestem taka załamana-ale nie pokazuje mu tego bo kocham go nad
życie!!!
chce do niego pojechac-nie pozwala mi.chce by wrocil-narazie nie moze bo
sie leczy....:(:(:(:((:
przepraszam za tak długi mail-musiałam sie komuś wygadać.. |
|
|