1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Moj Tatus ma drobnokomorkowego raka pluc! WALKA! |
motylek1989
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 4201
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2013-02-17, 10:37 Temat: Moj Tatus ma drobnokomorkowego raka pluc! WALKA! |
Magda!
Dziekuje i trzymam mocno kciuki za Twoja Mamusie!
Obie musimy mocno wierzyc ze wszystko bedzie dobrze! Bo bedzie!
Infinity!
Rowniez dziekuje za Twoja odpowiedz.
Mam swiadomosc tego jak sytuacja wyglada i jakie rokowania ma ten nowotowor, ze szybko daje przerzuty... ale ja wierze, ze u mojego Tatusia tak nie bedzie! on jest silnym czlowiekiem i ja wiem ze on przez to przejdzie i wygra z tym.
Przepraszam ze nie dodalam zadnych wynikow badan i innych papierokow ale niestety ich nie posiadam :( Opisalam wszystko to co wiem i staralam sie dodac najwazniejsze informacje.
Pozdrawiam wszystkich! |
Temat: Moj Tatus ma drobnokomorkowego raka pluc! WALKA! |
motylek1989
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 4201
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2013-02-16, 17:28 Temat: Moj Tatus ma drobnokomorkowego raka pluc! WALKA! |
Witajcie!
Znalazlam to forum przez przypadek, szukajac informacji o raku pluc.
Sytuacja wyglada tak: Moj Tatus ma 60 lat, od ponad roku dusil go przeogromny kaszel a ja od ponad roku prosilam go zeby poszedl do lekarza... niestety nie chcial mnie sluchac i ignorowal sytuacje. Dodam ze mieszkam za granica i nie moglam go zaciagnac do lekarza.. Koncem pazdziernika w koncu moje blagania pomogly i wybral sie do pulmonologa, ktory wyslal go na RTG klatki piersiowej. Z wynikiem skanu wybral sie do niego ponownie i lekarz skierowal go do szpitala na po Swietach: 27.12.12.
W szpitalu zrobili mu TK ktore wykazalo gozek na prawym plucu. Zrobili bronchoskopie, pobrali wycinek i wynik przyszedl po 2 tygodniach po lacinie, wiec rodzice nie wiedzieli co to znaczy, mama wyslala mi ta diagnoze smsem a ja sprawdzilam w internecie... niestety bylo to to, czego sie spodziewalam... nie bede opisywac jak fatalnie sie czulam bo nie o to tutaj chodzi...
Zadzwonilam do rodzicow mowiac zeby poszli z tym wynikiem jak najszyciej do lekarza udajac ze nie wiem co to jest i ze w internecie nie znalazlam zadnych informacji.. Tatus powiedzial wtedy: ''nie martw sie corusiu nic mi nie jest bo nic nie pisze na wyniku z bronchoskopi, jestem zdrowy wszystko jest dobrze'' tak bardzo chcialam wtedy zeby to wszystko to byl tylko zly sen! Niestety ja wiedzialam a on biedaczek jeszcze nie... Od razu kupilam najblizszy bilet na samolot do Polski.
Na drugi dzien Tatus i Mamusia poszli do lekarza z wynikiem i lekarz wyjasnil im go ''SMALL CELL CARCINOMA INFILTRANS BRONCHI-FRAGMENTA'', po czym stwierdzil - drobnokomorkowy nowotwor zlosliwy pluca prawego, naciekajacy na tetnice plucna, nie operacyjny wielkosci 6 cm...!
Tatus palil papierosy od ponad 40 lat, paczke dziennie... Przylecialam w niedziele... a w poniedzialek Tatus znalazl sie w szpitalu na pierwszej chemioterapii. Dodam ze trzymal sie naprawde mocno, wiem ze wierzy, ze wszystko bedzie dobrze, jednak widzialam ten strach w jego oczkach, tym bardziej ze w czerwcu wychodze za maz i jestem jedynaczka... na dodatek daleko... Tatus ukrywa w sobie to co czuje ale wiem ze strasznie sie boi, mimo wszystko nastawiony jest bardzo pozytywnie! jestem z niego dumna! Moj BOHATER! Kocham go nad zycie! On i Mama sa dla mnie calym Swiatem!
Ok, wroce do konkretow: Wiec pierwsza chemioterapia: CISPLATYNA 50mg/3 dni, VEPESID 200mg/3 dni. Przyjal ja bardzo dobrze, bez zadnych skutow ubocznych, ok- wypadly mu wszystkie wloski i zaczelo go to lamac, ale razem z Mamusia podnioslysmy go na duchu. Po tej chemi mial zrobione TK klatki piersiowej i jamy brzusznej, aby sprawdzic czy sa przezuty (na wyniki czekalismy w strachu 1.5 tyg). Tatus wyszedl ze szpitala w czwartek a ja wracalam do Anglii w niedziele. Staralam sie spedzac z nim jak najwiecej czasu, wspierac go. Przy nim zachowywalam sie jakby nigdy nic, caly cas powtarzalam ze nic sie nie dzieje, ze z tym wygra, ze wszystko bedzie dobrze zeby sie nie martwil, usmiechalam sie i w ogole nie wiem skad znalazlam w sobie tyle sily... bo gdy bylam sama emocje wychodzily na zewnatrz..
Po otrzymniu wynikow TK okazalo sie DZIEKI BOGU! ze nie ma przezutow! kamien spadl nam z serca, bo nastawilo nas to bardzo pozytywnie! teraz wierzymy ze wszystko bedzie dobrze, ze Tatus TO pokona.. Owszem sa male gozki na nadnerczach ale lekarz stwierdzil, ze to nie jest nowotwor i ze duzo ludzi takie ma.
Po trzech tygodniach Tatus pojechal do Brzozowa na kolejna chemioterapie, ktora dobrze zniosl tak jak pierwsza, 2 dni temu wyszedl do domku i ma lekkie mdlosci, ale nie wymiotuje i nie slabi go. Za kolejne 3 tygodnie nastepna chemia a po dwoch dniach od chemi znowu sie z Nim zobacze, bo lece do DOMU na dwa tygodnie.
Takze czekamy na dobre wiesci ze chemia pomoze i ze Tatus bedzie jeszcze dluuuugo zyl! Ze poprowadzi mnie w czerwcu do oltarza, ze bedzie mial szanse zobaczyc swoje wnuki i widziec jak dorastaja... Tak strasznie sie boje ale tak bardzo wierze ze wszystko bedzie dobrze!
Zdecydowalam sie tutaj napisac, bo wiem ze nie jestesmy sami! wiem, ze duzo ludzi tutaj przechodzi przez to samo co Tatus, co ja... Prosze podzielcie sie ze mna swoimi myslami i prosze powiedzcie ze rak to nie WYROK! ze ludzie z tego wychodza i ze zyja dlugie lata :( Potrzebuje tej nadzieji, wiary i swiadomosci, ze gdzies tam sa ludzie, ktorzy z tym zyja i ktorzy z tego wyszli! |
|
|