1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: życie po wyleczeniu... |
sara
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5713
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-12-08, 11:26 Temat: życie po wyleczeniu... |
izowita napisał/a: | nie wiem czy mnie dobrze zrozumialaś. Nie miałam na mysli, że nie należy pomagac i opiekować się chorym, ale nie można ich traktować jak umierających i zupełnie przejąć ich obowiązki. |
Myślę, że dobrze Cię zrozumiałam tyle tylko, że jedni potrzebują takiego drudzy innego postępowania. Nic polemicznego nie miałam na myśli, chodzi tylko o inny punkt widzenia.
Jest tak, że różni ludzie potrzebują różnego czasu na dojście do siebie. Najpierw szok diagnozy, potem przewlekłość procedur, które nigdy nie idą w takim tempie jak chory oczekiwałby, potem operacja, silne napięcie w oczekiwaniu na wynik, potem leczenie, komplikacje, ból, wycieńczenie organizmu i poczucie bezsilności, poczucie niepewności... Jak w tym się pozbierać? jak udawać, że życie jest piękne? Jednemu uda się to szybciej, drugiemu później a trzeciemu wcale.
Jeśli mąż izkipl1 był przed chorobą normalnie funkcjonującym facetem, który nie migał się więcej niż inni od życiowych problemów to znaczy, że choroba jaka go spotkała jeszcze w nim tkwi, że tego co przeżył jeszcze w sobie nie przerobił.
Rady typu, że trzeba żyć i brać się w garść potrafią mnie zagotować, bo przecież jest to oczywista oczywistość, ale jak to zrobić?! Mam wrażenie, że otoczenie najchętniej zapomniałoby o wszystkim , wrzuciło mi na łeb chomąto i kazało zap.... jakby nigdy nic. Hola, hola. Sorry, ale moja psychika takim życzeniom jeszcze nie sprosta.
Ja wróciłam do pracy i funkcjonuję w społeczeństwie, ale do dobrej kondycji psychicznej jeszcze mi daleko.
Nie chciałabym nikogo w żaden sposób urazić. To jest tylko mój punkt widzenia napisany na podstawie własnych doświadczeń |
Temat: życie po wyleczeniu... |
sara
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5713
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-12-06, 18:08 Temat: życie po wyleczeniu... |
Witaj
To dobrze, że szukasz rozwiązania i to wśród ludzi, którzy mają podobne problemy. Zapewne byłoby bardzo dobrze gdyby udało się go namówić na wizytę u psychologa a szczególnie u psychoonkologa, ale może to być trudne. Mężczyźni uważają taką pomoc jak robienie z nich wariatów. Niemniej spróbuj. Powiem coś co może wydać Ci się dziwne, ale uważam, że taka wizyta byłaby dla Was dwojga potrzebna a nawet tylko potrzebna Tobie jeśli on nie będzie chciał. Ta choroba nie tylko dotyka chorującego jak sama wiesz. Obie strony muszą się nauczyć żyć z rakiem.
Piszesz - "po 1,5 roku walki, mój facet jest wyleczony.. ". Uu takiej pewności ja bym nie miała choć oczywiście chciałabym mieć.
Jestem osobą chorującą i naprawdę po piekle choroby wrócić do pożądanego przez otoczenie stanu jest potwornie trudno. Owszem znam i tu na forum koleżankę, która raka próbuje mieć w nosie i fajnie i super, ale nie każdy tak ma.
Co mogę podpowiedzieć? Spróbuj pomóc jemu a jeśli zrobisz wszystko co jesteś w stanie i nie uda się to pomóż sobie.
Izowita widzisz ja jestem z tych chorujących, którym marzy się opieka. W 95% spraw egzystencjalno-bytowych sama się morduję i powiem Ci, że bardzo chciałabym aby ktoś bez zbędnego zamieszania i rozgłosu mnie wyręczył. Chciałabym mieć zwykły komfort pochorowania, bo czasami czuję się jak muł pociągowy poruszający się w bagnie.
Tak więc różnym ludziom różne sposoby chorowania służą |
|
|