1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Zator serca i udar mózgu jako powikłanie raka płuc |
tomeko
Odpowiedzi: 59
Wyświetleń: 19012
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2012-04-11, 22:24 Temat: Zator serca i udar mózgu jako powikłanie raka płuc |
Tak, zaglądam tu teraz i przypominam sobie tamte niesamowite tygodnie, kiedy jest to już o tę małą odrobinę mniej bolesne.
Jakoś udało mi się przetrwać Wielkanoc, w dużej mierze dzięki przyjaciołom i rodzinie Joli, którzy zapraszali mnie do siebie.
Mija szósty tydzień od śmierci i piąty tydzień od pogrzebu Joli.
Została pochowana zgodnie ze swoim ostatnim życzeniem, jakie wypowiedziała do mnie przez telefon resztkami tchu późnym wieczorem 11 stycznia, na krótko przedtem nim straciła przytomność i - co się później okazało - zdolnośc mówienia.
Chciała zostać spalona i pochowana w grobie rodziców. Zrozumiałem, że moich rodziców, bo tak się składa, że Jej rodzice leżą pochowani oddzielnie. Wiedziała, ze w grobie moich rodziców są jeszcze 2 miejsca, pozostawione dla nas obojga.
Choroby i śmierć dziwnie przeplatają się przez nasze życie. W październiku 2010 r. Jola miała na neurochirurgii operację usunięcia oponiaka. Operacja odbyła się przypadkiem dokładnie w dzień rocznicy naszego ślubu. Teraz msza żałobna i kremacja Joli odbyły sie w moje imieniny, a pogrzeb dzień później, w Dzień Kobiet. Po mszy żałobnej odbyła się w nielicznym gronie trochę dziwna uroczystość - ni to konselacja, ni to moje imieniny. A w dniu pogrzebu Joli ja składałem życzenia jej przyjaciółkom.
Wczoraj byłem na pogrzebie młodego kolegi z pracy. Chłopak miał 26 lat, nie tak dawno zrobił dyplom magistra i zaczynał pracować nad doktoratem. Nowotwór (nie wiem dokładnie, jaki) powalił go w ciągu 4 miesięcy - o ile wiem, diagnozę postawiono mu w grudniu. Wcześniej zdążył się jeszcze ożenić. Gdy pogrzeb się kończył, uścisnąłem dłoń i powiedziałem kilka słów otuchy, tak jak umiałem, do dziewczyny, która była jego żoną, a teraz płakała stojąc obok góry kwiatów, pod którą był jego grób.
Dziękuję wszystkim Forumowiczom za życzliwość i za tyle miłych i ciepłych słów.
Pewnie za jakiś czas wrócę i coś jeszcze napiszę.
Ja się jakimś cudem "trzymam". Nie ma się czym chwalić, ale sam się sobie dziwię, że nie rozleciałem się na kawałki.
Trzymajcie sie i Wy.
Tomek. |
|
|