1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: po pogrzebie... |
uho
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46537
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-10, 09:15 Temat: po pogrzebie... |
Dokładnie... Tak samo, jak każdy mysli, że choroba nie dotyczy jego najbliższych. Identycznie jest ze śmiercią... Bo przecież nasz Tatuś, Mamusia, tak silni, tak odważni, muszą być nieśmiertelni... Nie mogą nas ot tak tutaj zostawić...
Jednak każdy znajduje w sobie tak niesamowite pokłady siły i energii kiedy przychodzi mu się z tym zmierzyć, że często wydaje się to aż niemożliwe...
Przeżywajcie te chwile, a często nawet miesiące i lata na swój sposób, nie szukajcie porównań, bo tak, jak nie ma dwóch takich samych osób, tak samo nie ma jednego schematu przeżywania tego okropnego czasu od śmierci do pogrzebu i dalej... Nikt nie może Wam zarzucić, że "robicie to źle" |
Temat: po pogrzebie... |
uho
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46537
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-09-08, 17:36 Temat: po pogrzebie... |
Zebra napisał/a: | W jakimś sensie czarny kolor jest "na pokaz". W sensie oświadczenia światu, że jest mi źle, smutno i przeżywam żałobę, żeby ten świat dał mi chwilę na odpoczynek, refleksję, nostalgię, żeby świat nie zawracał mi głowy "bieżącymi pierdołami". W naturalny sposób przeszłam z czerni do szarości, granatu, w końcu wszystkich kolorów, absolutnie nie licząc dni, że rok, czy pół. Wraz ze zmianą koloru chyba dopuszczałam do siebie ludzi i codzienne sprawy. Tak, chciałam, żeby świat wiedział, że teraz lepiej do mnie nie podchodzić i że potrzebuję sporej dozy wyrozumiałości... |
zagubiona1974 napisał/a: | Od śmierci mojego tatusia minęło pół roku. Noszę żałobę , bo chcę. Nie wiem jak mam to wytłumaczyć: po prostu jestem jakby bliżej Ojca. jego siostry już nieraz mówiły, że jestem młoda i nie powinnam się ubierać cała na czarno. Ale to moja decyzja, dla mnie to oznaka żałoby w której wciąż jestem. Kiedy będę mogła pomyśleć o tatusiu bez łez wtedy schowam czarne ciuchy do szafy. na razie to niemożliwe. Po prostu. |
Macie absolutną rację nasze, odmienne zdanie co do żałoby, nie jest zakazem. Ważne, żeby każdy w tym najtrudniejszym dla siebie czasie mógł sam świadomie decydować jak chce go przeżyć... Jeśli chcesz chodzić na czarno, unikać spotkań, imprez - jak najbardziej powinieneś tak robić.
Jeśli robisz to, bo tak wypada, a tak na prawdę chciałbyś wrócić już do w miarę normalnego życia i swoich ulubionych zajęć i ciuchów - to jest to dla mnie wielki bezsens...
Natomiast nie ulega wątpliwości, że żałobę każdy powinien przeżyć na swój sposób. I nikt nie może mu tego zabronić, czy narzucić czegokolwiek...
Sobotnie pozdrowionka dla Was
PS. jesteście niesamowicie dzielne... |
Temat: po pogrzebie... |
uho
Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 46537
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-08-24, 10:19 Temat: po pogrzebie... |
aga.f, to nic dziwnego, nic niestosownego... Przecież tylko Ty wiesz najlepiej, jak bardzo kochałaś (kochasz) Tatę. Dlaczego masz płakać? Bo tak wypada? Bo przecież pogrzeb = łzy? Nie... Masz pełną świadomość sytuacji, wiesz, co się stało, wiesz co to oznacza i przyjmujesz to, może nie do końca akceptujesz, ale wiesz, że Twój ryk, Twój płacz nic nie zmieni...
Ja, w październiku zeszłego roku pożegnałem Wujka, którego też zmogła ta straszna choroba... Wujek był niesamowicie pogodnym człowiekiem, wesołym, dusza towarzystwa, zawsze rozkręcał każdą imprezę, był pierwszy do jakichś wygłupów tak samo na trzeźwo, jak i po paru %%. Niesamowicie pozytywna postać. Byłem blisko Niego przez ostatni tydzień... Wiadomość, że odszedł dotarła do mnie po meczu (jestem sędzią). I co zrobiłem? Poszedłem sędziować kolejny mecz... Nie chciałem tam jechać, nie chciałem widzieć jak Go zabierają, nie chciałem patrzeć na tą całą "szopkę", na wycie Jego sióstr, na to wszystko co się tam wtedy działo... Mogłem tam być przez cały czas, gdy żył, ale tego dnia nie... I też przez kilka ostatnich tygodni bałem się tego, jak to będzie, gdy przyjdzie ten czas, miałem w pamięci moją spazmatyczną wręcz reakcję sprzed kilkunastu lat na śmierć ukochanego Dziadka...
Ani w dzień śmierci, ani później w okresie od śmierci do pogrzebu, ani na samym pogrzebie nie zareagowałem płaczem... Stałem przy trumnie, patrzyłem na Niego, w myślach z Nim rozmawiałem... Wiedziałem, że to było najlepsze, co mogło Go wtedy spotkać... Wiedziałem, że teraz z Dziadkiem grają w ukochanego "tysiąca"... I ta świadomość pozwoliła mi przejść przez to z lekkim nawet uśmiechem...
Poza tym ja kompletnie nie uznaję wszelkiego rodzaju "formułek kondolencyjnych", podchodzenia do najbliższych po pogrzebie... Jest to w mojej opinii moment, który tylko utrudnia przetrwanie tego wszystkiego. Wiadomym jest, że wszystkim dookoła jest przykro, że każdy współczuje, więc po co jeszcze ta "manifestacja"... Dopiero jak już wszyscy się rozeszli, atmosfera się rozrzedziła, każdy wrócił do swojej codzienności, wtedy spokojnie pojechałem sobie na cmentarz, posiedziałem tam chwilę, poopowiadałem Wujkowi i Dziadkowi bieżące sprawy itp...
Także kochana... Niczym się nie przejmuj, mocno się trzymaj i rób to, co uważasz za słuszne... Żałobę nosi się w sercu, bliskich ma się w pamięci, dlatego chodzenie w czarnym kolorze, unikanie wesołych spotkań, śmiania się, nawet jakichś imprezek jest dla mnie nieporozumieniem...
Pozdrawiam
PS. pardonsik, że tak długi post wyszedł :D |
|
|