1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Tata umiera, a ja nie umiem z nim rozmawiać
Autor Wiadomość
Sybel 


Dołączyła: 25 Kwi 2017
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #1  Wysłany: 2017-08-18, 21:23  Tata umiera, a ja nie umiem z nim rozmawiać


Mój tata ma 60 lat i umiera. Od grudnia wiemy, że to gruczolakorak jelita grubego z przerzutami, gdzie się da. Mama o niego bardzo dba.
A ja? NIe umiem się odnaleźć, mam 33 lata, dwoje dzieci, męża, dom, pracę... Z ojcem przez całe życie kontakt był żaden lub zły. Teraz czuję się jak świnia ostatnia, ale nie umiem z nim porozmawiać o czymkolwiek bardziej zaawansowanym, niż to, co akurat ogląda w TV, nie dłużej, niż kilka - kilkanaście minut. Nigdy nie mieliśmy wspólnych tematów, ale w sumie na początku próbowałam jakoś naprawiać relacje. Teraz... Teraz chcę, zeby to się skończyło. I egoistycznie i z myślą o nim, o mamie.
On już nie siada, nie może przewrócić się na bok, powoli znika. Trzyma się tylko swojego ukochanego przyjaciela - alkoholu.Psychicznie wrak. Na rehabilitanta z hospicjum się nie zgodził, na psychologa też nie. Ja przeszłam okres załamania, włącznie z poczuciem, że mam zawał, kiedy był diagnozowany i okazało się, że nie ma na nic szans. Potem ogromny żal, strach, akceptacja, a teraz... Nie wiem, oziębłość? Nie mam już siły na emocje. No po prostu nie mam. A jednak widać coś tam jest, skoro piszę - może wstyd, że taka zła córka ze mnie, że tyle się mówi o byciu przy chorym, o wsparciu, ale jakkolwiek bym nie próbowała, zawsze słyszę, że on już jest trupem, jego to nie obchodzi, po co mu to, czy tamto mówię. NIe wiem, czy jeszcze próbować. Żal mi mamy, działa wokół niego na każdy gwizdek, całe życie sama o nas i dom dbała, na niego nie mogła liczyć, a teraz staje wspaniale na wysokości zadania i dba o niego, jak tylko potrafi.

Podsumowując: nie radzę sobie, błądzę między "poprawną" postawą, własnym zmęczeniem, rezygnacją. Nieco schizofreniczne i nie wiem, jak postąpić w tej sytuacji...
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #2  Wysłany: 2017-08-18, 21:51  


Odpowiedz sobie na pytanie dlaczego chcesz zmieniać coś co trwało 33 lata. Nie można mieć wszystkiego, TY nie miałaś kochającego ojca i przeżyłaś, przyzwyczaiłaś się, a teraz chcesz to w ciągu kilku dni lub tygodni zmienić? Nie da się. Odpuść. Mama robi to co uważa za swój obowiązek i chwała jej za to, Ty pomagaj na ile możesz i na ile jest to potrzebne, tak wyraźnie zaznaczyłam to słowo bo wsparcie musi być chciane i przyjmowane.
Obraz pogodzonego i otoczonego rodziną umierającego z godnością chorego jest naszym życzeniem, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
_________________
sprzątnięta
 
Thiassi 


Dołączył: 04 Cze 2014
Posty: 4

 #3  Wysłany: 2017-08-19, 07:01  


"Chciałam ci coś powiedzieć tato... Chciałam ci powiedzieć że nigdy cię nie było przy mnie kiedy cię potrzebowałam. Kiedy chciałam poczuć twoją dłoń na mojej głowie, chciałam abyś mnie przytulił. Chciałam abyś porozmawiał ze mną, abyś znalazł po prostu dla mnie czas kiedy czułam się źle. W głębi duszy tęskniłam za tobą bardzo i brakowało mi ciebie przez te wszystkie lata. Chciałam ci powiedzieć że ci przebaczam, bo cię kocham. Dlatego że jesteś moim ojcem. Obojętnie jaki byłeś, jesteś moim ojcem."
Ja bym spróbował. Ojciec nie jest z granitu. Myślę że w głębi duszy cierpi z takiej a nie innej relacji w rodzinie. Myślę że w ten sposób pomógłbym własnemu ojcu uwolnić się od poczucia winy - nawet jak się do niego nie przyznaje. To jest przebaczenie. Nie wiem czy jesteś wierząca, ja - tak. Więc piszę to z perspektywy mojej wiary. Traktuję ją serio. To co jest napisane w Ewangelii. Przebaczyłem mojemu bratu i teściowi. Z bratem nie rozmawiałem 10 lat. Z teściem o mało się nie pobiłem. Dziś z teściem mamy normalne stosunki, nawet życzliwe, podobnie z bratem. Ale zrobić ten krok - to dopiero jest odwaga. Mega.
Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam.
_________________
Thiassi
 
Sybel 


Dołączyła: 25 Kwi 2017
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #4  Wysłany: 2017-08-19, 09:13  


Dzięki gaba, przypuszczam, że coś takiego chciałam przeczytać, ale szukałam tego z cudzej strony...

Thiassi, na myśl o takiej rozmowie mam ochotę zwymiotować - dosłownie. Dzięki ojcu z kimkolwiek związałam się mając 24 lata - wcześniej bałam się mężczyzn i tego, że mogą poniżyć. Nie mam w sobie wybaczenia. Żal mi go, bo na takie cierpienie nikt nie zasłużył, ale tak samo żal mi męża znajomej, który w ostatnim czasie również został zdiagnozowany (również za późno, bo się nie przyznawał). Relacja w rodzinie była jego zasługą - nie było go 20 lat, a jak był, pomiatał nami, a wynosił na piedestał kuzynostwo. Podkreślał, jak nami gardzi, jak nie mamy żadnej wartości, jakimi zerami jesteśmy - jedyne, które skończyły studia, mają dobrą pracę, rodzinę, ale wtedy byłyśmy zerem.Nie wiem, nie mam odwagi teraz tego z nim rozliczać, w ostatnich tygodniach wypuszczać szamba na powierzchnię. Przyprowadzam wnuki, które z nim dużo rozmawiają i daję mu szansę zostać zapamiętanym jako dziadek, który był dla nich fajny nawet, jak już nie móŋł się ruszyć. Czy to dobra droga, czy zła - nie wiem, ale muszę spróbować, żeby miał jedno pokolenie dzieci, których nie skrzywdzil.
 
JaBaba 


Dołączyła: 10 Sty 2016
Posty: 634
Pomogła: 14 razy

 #5  Wysłany: 2017-08-19, 16:31  


Sybel,
Doskonale Cię rozumiem - nie czyń sobie wyrzutów z powodu swoich uczuć, nie da się niczego naprawić na siłę. Mój ojciec nie żyje już 37 lat, a ja na myśl o nim odczuwam strach niemalże taki sam jak ten gdy byłam dzieckiem. Krzywda jaką zrobił mnie i mojemu rodzeństwu położyła się cieniem na naszym życiu. On sprawił, że dla mnie żaden bóg nie istnieje - jestem niewierząca i nie poruszają mnie żadne słowa o wybaczeniu. Nie pozwól, aby skrzywdził Cię choćby odrobinę więcej niż do tej pory, nie zadawaj gwałtu swojej psychice.
_________________
Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna...
 
Ewa52 


Dołączyła: 14 Paź 2015
Posty: 843
Pomogła: 16 razy

 #6  Wysłany: 2017-08-19, 16:33  


Sybel Czytam Twoje mądre słowa.....i wiem , że wybierzesz właściwą drogę, jaka by ona nie była w oczach innych. Serdecznie Cię pozdrawiam i wspieram w myślach w tym jak postąpisz .
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #7  Wysłany: 2017-08-20, 08:12  


Sybel,
Nie rób sobie wyrzutów sumienia, nie nazywają wyrodną córką. Różne są historie życia, nie zawsze właściwe, wręcz takie, które nie powinny mieć nigdy miejsca, które ranią ludzi na całe życie i mają wpływ na nasze dalsze życie czy też odciskają straszne piętno na psychice. Rób to co możesz, rób to co chcesz, co Ci podpowiada władne serce, nic na siłę bo będzie Ci z tym źle. Każdy Twój wybór drogi postępowania jest słuszny i ma być słuszny w Twoim przekonaniu inni nie mają prawa Cię oceniać bo to jest Twoje życie i Ty musisz sama je przeżyć po swojemu.

życzę mądrych i słusznych wyborów, pozdrawiam serdecznie.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group