Mam takie pytanie odnośnie nowotworu, przypadek dotyczy mojej mamy.
Miala jak każda z Pań rutynową kontrolę na której wykazano ze coś nie tak jest,
a na biopsji wyszlo ze ma 3-4mm na lewej piersi.. nowotwór złośliwy birds 4c ? coś takiego...
Wybraliśmy odpowiedni i naszym zdaniem najlepszy szpital, przed operacją tylko udaliśmy się do Warszawy na izotopy..
przyszedl dzień operacji, zapytałem chirurga czy wszystko ok?
odpowiedział mi tak,ze jest zadowolony z operacji wszystko zrobil tak jak powinien,jak zaplanowal.
Owy odcinek ktory wyslal do badania do Histopatologa chyba tak się nazywa to okazało się ze mama jest zdrowa !
Chirurg zdziwiony tym zlecil mamie kolejne badania na których okazało się,że nadal mama ma tego guza!
każdy z lekarzy,którzy badali mame kręcili głową jak to możliwe,że to nie zostało wycięte...
poszliśmy z badaniami do chirurga ktory operowal, zaczal sie tlumaczyc,ze nie z jego winy zostal wyciety kawalek zdrowego ciała,
ze owy rak musial sie przemiescic i kazal mamie zglosic sie jutro czyli dzisiaj do szpitala a nastepnego dnia bedzie ja operowal,
juz bez żadnych badan i tez mama nie musiala jechac do Warszawy po te izotopy...
Chcialbym jeszcze zauwazyc ze moja mama ma tego guzka w piersi przy mostku.. a miala cięcię w innym miejscu pod piersią i pod pachą.
Czy możliwe,że uciekł mu guzek ? przemiescil sie ?
Jak to mozliwe ze przed operacja robi się te izotopy a teraz juz tego nie potrzeba ?
Proszę o odpowiedz bardzo martwie sie a na moj chlopski rozum jest cos nie tak...
Za mało dokładnie to wszystko opisałeś żeby można było stwierdzić winę lekarza. Ale faktycznie nie trafił i wyciął inny fragment. Gadanie o przemieszczeniu guzka to już takie wciskanie kitu żeby poprawić swój wizerunek. Taki mały guzek powinien być przed operacją oznaczony tzw harpunem (drucik który wbija się w guza przed operacją pod kontrolą usg lub mammografii). Bez tego możliwe są nietrafione cięcia. Te izotopy na które chora jeździła to prawdopodobnie oznaczenie tzw węzła wartowniczego i rzeczywiście tego nie trzeba powtarzać bo węzeł jest wycięty (blizna pod pachą). Jest jedno ale - chora musi koniecznie sobie przypomnieć czy izotopy wstrzykiwano jej w pobliżu guza. Jeżeli nie jest tego pewna to niech jedzie do Warszawy (chyba to najbliżej) z całą dokumentacją i niech inny lekarz to wszystko uporządkuje. Sprawa może poczekać 2-3 tyg jeżeli cięcie nie zawadziło o okolicę guzka. Tak czy inaczej przed podpisaniem zgody na operację należy zapytać o ten harpun i niczym się nie krępować po takim przebiegu jak dotychczas chora ma prawo wyjść z sali operacyjnej w każdej chwili.
andorka, wyluzuj. Nie chcę bronić lekarza, który zoperował nie tak, jak trzeba, ale błąd wcale nie musiał być z jego winy. Jeśli np. dostał opis "na lewo od linii środkowoobojczykowej" zamiast "na prawo" to miał prawo zrobić dokładnie tak, ja zrobił. A wtedy wina leży po stronie opisującego, który przecież też jest człowiekiem. Wszędzie tam, gdzie wchodzi w grę czynnik ludzki trzeba się liczyć z popełnieniem błędu, bo po prostu nie jesteśmy nieomylni. Nigdy w życiu nie zdarzyło Ci się pomylić strony prawej z lewą? Jesteśmy tylko ludźmi, pracującymi w dodatku po kilkanaście/kilkadziesiąt godzin bez przerwy. Bardzo łatwo jest zwolnić lekarza - problem w tym, że nie czeka kolejka chętnych do pracy na jego miejsce... Bo lekarze niestety wyjechali w sporej liczbie do miejsc, gdzie pracuje się na jeden etat i da się z tego utrzymać rodzinę.
Ja też pracuję po kilkanaście godzin na dobę, a po przyjściu do domu przez dwie godziny odbieram telefony, ostatnio o 3.15 w nocy. Jako alternatywę mogę mieć wyrąbane, niech się ludzie męczą, ja więcej niż 10 osób nie przyjmę. Na pewno obsłużę tę dziesiątkę profesjonalnie i nie pomylę strony prawej z lewą, co mi się zdarza obecnie przy trzydziestce. I wszystko fajnie, póki to nie Ty lub Twój bliski będziecie czekali w kolejce dwa miesiące np. z przerzutami do kości, bo tak się składa, że na ok. 700 km kwadratowych jestem jedynym lekarzem, pracującym w medycynie paliatywnej. Podobnie moi koledzy w różnych częściach Polski.
Nie sądźmy, nie rzucajmy kamieniami. Nie warto.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madzia70 - w pelni sie z Toba zgadzam ale....Twoj punkt widzenia nie odnosi sie do chirurgii.Niedawno pomylono we Wroclawiu strony...usunieto zdrowa nerke a chora nerka z guzem zostala. Tez wynikalo z przepracowania ale....Chirurg nie operuje dzienie 60 pacjentow...ma dwa,trzy zabiegi dziennie.
Nie jest sam przy stole i ma obowazek sprawdzic dokumentacje,opisy ale i zdjecia,plytki itp. Ma zasady postepowania ktorych nie powinien lamac.I nic go nie usprawiedliwia ze pomyli strony.
Można snuć różne hipotezy, np. że pomylono pacjentki. Nie wiemy kto i gdzie popełnił błąd. Chirurg/oddział powinien niezwłocznie ustalić przyczyny po to żeby skorygować błędy oraz żeby uniknąć ich w przyszłości.
Na pewno pacjentce (a może pacjentkom ?) należy się rzetelne wyjaśnienie tego co się stało.
Konsultacje u innego lekarza (parz wpis Gaby), który to wszystko ogarnie i uporządkuje to bardzo dobra sprawa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum