Jak przeżyć ten straszny lęk przed oper. raka pęcherza/op.3.02.br/, jak wytrwać nie mając nikogo koło siebie, kto "zająłby się"sprawami poza moim zasiegiem, kogoś, kto czuwałby nad przebiegiem tego procesu, rodziny to nie interesuje, a mąż /wspaniały człowiek/ ale niestety staje się bezbronny i traci głowę w sytuacjach podbramkowych. Nie czuję się bezpieczna bo będę zdana tylko na personel. jakby tego było mało jestem po 2 zawałach serca, do których przyczynił się potworny cios zadany przez rodzinę. Mam troche tabletek, ale do diabła narazie nie oszalałam, ale boję się że je w pewnym momencie połknę. Rada "idż do psychiatry" mnie nie dotyczy. leki tu nie zastąpią wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. sikoreczka
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-01-06, 10:04 ]
Post wydzielony do własnego wątku, zgodnie z Regulaminem Forum.
Jeśli chciałabyś uzyskać pomoc merytoryczną, prosimy o założenie własnego wątku w dziale właściwym, ponieważ obecny wątek dotyczy emocji towarzyszących w chorobie nowotworowej, stąd jego umiejscowienie w dziale Psychoonkologii.