Witam, jestem pierwszy raz na tym forum dlatego proszę o wyrozumiałość.
W listopadzie 2013 r. moja rodzina dowiedziała się, że mój tato (61 l) ma raka krtani. Lekarze postanowili laserowo usunąć guza. Niestety jakiś czas temu tato zaczął mieć problemy z przełykaniem. Myśląc, że ma refluks zdecydował się na gastroskopię. Niestety wyniki były druzgocące.
Wynik gastroskopii: rak przełyku.
Górna i środkowa część przełyku bez zmian. W dolnej części przełyku w części nadwpustowej egzoficzny owrzodziały naciek npl obejmujący ok 3/4 światła przełyku ciągnący się na długości 6-8 cm i przechodzący na wpust - hist-pat. Ściany żołądka elastyczne. Błona śluzowa żołądka bez zmian. Odźwiernik prawidłowy. Opuszka dwunastnicy i część pozaopuszkowa bez zmian.
Wynik badania histopatologicznego:
Carcinoma plancepitheliale akeratodes (GII exulcerans)
co to znaczy?
Następnie była tomografia:
Badanie wykazuje obecność okrężnego nacieku przełyku w odcinku nadwpustowym, który obejmuje również wpust i ścianę dna żołądka. Światło przełyku odcinkowo niewidoczne. Grubość ściany do 20 mm. Drobne zagęszczenie włóknisto-guzkowe (2 mm) w s. 6 i 9 prawego płuca do obserwacji. Poza tym miąższ płucny mierzalnych zmian guzkowych nie wykazuje. Nawarstwienia opłucnowe w szczytach płuc.
Węzły chłonne okienka aortalno-płucnego w osi krótkiej do 9 mm, przytchawicze do 7 mm. Węzeł wnęki prawej 12 mm.
Trzustka i śledziona w normie. Nerki wydzielniczo sprawne, bez zastojów i złogów, lewa z obecnością torbieli korowych o śr. do 24 mm. Nadnercza niepowiększone.
Węzły chłonne okołoaortalne do 10 mm w osi krótkiej. Węzły chłonne w okolicy krzywizny mniejszej żołądka w osi krótkiej do 10 mm. Kompresyjne złamanie trzonu Th6. Zaznaczone obniżenie wysokości trzonów L4 i L5.
Tata był pod opieką dr. Zymona w Lublinie. Ten natomiast skierował tatę na operację do Instytutu Gruźlicy i chorób płuc w Warszawie. Wiem, że ta operacja jest bardzo rozległa a rekonwalescencja długotrwała. Skonsultowaliśmy się z prof. A. Szawłowskim, który odradził nam operację. Zaproponował radiochemioterapię, której efekty są podobno bardzo podobne do operacyjnych a nie są tak inwazyjne jak operacja.
Tak więc mamy 2 różne opinie na ten temat i nie wiemy co mamy robić. Tata jest w bardzo złym stanie psychicznym. Każdy dzień bez decyzji jest dla niego okropnie frustrujący. Bardzo proszę o podpowiedź co mamy robić. Co będzie dla niego najbezpieczniejsze. Jakie szanse ma tata?
Dziękuję
Agata-córka.
Na forum nikt nie wybierze za chorego, bo nie jest możliwe przekazanie absolutnie wszystkich informacji mających znaczenie dla podjęcia decyzji. Ja mogę tylko napisać że jak dotychczas jedyną radykalną metodą walki z rakiem jest nóż. Teraz operacje nawet rozległe nie są już tak ryzykowne, techniki się zmieniają, narzędzia, opieka anestezjologiczna itp. Mogę jeszcze podpowiedzieć żeby sprawę skonsultować u jakiegoś specjalisty w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym - mają naprawdę bardzo dobrą opinię jeżeli chodzi o chirurgię przewodu pokarmowego. Może uda Ci się nawiązać kontakt z Asia19, przeczytaj koniecznie jej wątek dotyczący jej Taty. Wydaje się że ona zna wszystkie drogi w tym temacie.
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Wiem, że ostateczna decyzja należy do taty. Ale niestety sam nie potrafi podjąć decyzji. Bardzo boi się operacji ale myślę, że również nie ma pojęcia o efektach chemioterapii.
61 lat to nie jest stary nic nie rozumiejący człowiek, nawet zestresowany potrafi myśleć. Naprawdę radzę posadzić go przed komputerem i niech przeczyta wątki raka przełyku. Oswoi się z sytuacją i będzie rozumiał co mówią do niego lekarze. Pozdrawiam
Jednak nie chce żeby tata czytał informacje w internecie ponieważ rokowania by go bardzo zdołowały. A to nie pomaga w walce z chorobą. Tata i tak już się słabo trzyma.
Witaj Agato
Przykro, że widzimy się w takim miejscu. Mój Tato walczył z rakiem przełyku już spory czas temu, jednak wszystko pamiętam dokładnie. Również mieliśmy wątpliwości, mój Tato co prawda był wtedy 6 lat młodszy od Twojego - miał 55 lat.
Co mogę poradzić? Przede wszystkim udajcie się na bezpośrednią konsultację z chirurgiem, który miałby Tatę ew. operować (polecam, mimo wszystko, CO w Warszawie). Tatę możecie wziąć ze sobą, choć jeśli ma problemy z jedzeniem to na taką pierwszą konsultację możecie udać się samodzielnie. Myślę, że lekarz zaproponuje Wam jeszcze min. jedno badanie. Jeśli chodzi o samego chirurga - napiszę Ci w prywatnej wiadomości, kto był operatorem w przypadku mojego Taty, ale nie jestem pewna, czy ta osoba dokonuje nadal takich operacji ze względu na małe zmiany kadrowe, jakie zaobserwowałam w ośrodku.
Napiszę jedno - ważny jest czas. Ponadto u Twojego Taty mamy do czynienia najprawdopodobniej z nowotworem wpustu, tj. połączenia przełykowo-żołądkowego.
Jeśli chodzi o samo podjęcie decyzji - przede wszystkim musicie być pewni, że wszystkie pozostałe narządy są w porządku (niepokoi mnie kwestia wcześniejszego rozpoznania raka krtani i jego ew. powiązania z tą historią). Piszę oczywiście o rozważaniach pod kątem decyzji o operacyjności. W sytuacji, gdy lekarze, mając więcej badań, zrezygnują z leczenia operacyjnego, Tata powinien jak najszybciej rozpocząć naświetlanie i chemioterapię.
Pamiętajcie, by dbać o Tatę i dużo z nim rozmawiać, by nie bał się tej choroby i mimo wszystko był świadomy. Świadomość w tym przypadku absolutnie nie jest równa znajomości statystyk (najgorsze, co człowiek robi zaraz po rozpoznaniu to niestety analiza informacji na Wikipedii - a jakie tam są dane procentowe wszyscy wiemy). Od siebie polecam też chodzić z Tatą na wszelkie konsultacje, choćby nawet decyzje zapadły - dobrze, by chory miał przy sobie zawsze kogoś bliskiego. Przede wszystkim, gdy czeka w długich kolejkach, wśród wielu innych chorych.
Ściskam Was i pozdrawiam,
Asia
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Tata dostał się do CO. Zrobili mu bronchoskopię, która na szczęście nie wykazała żadnych zmian poza przełykiem. Wczoraj miał również badanie PET ale wyniki będą dopiero za tydzień. Dr Z. Guzel, która ma tatę prowadzić w CO powiedziała,że nie wykluczona jest operacja. Także nadzieja jest:) Wszystko zależy teraz od wyniku badania. Tata czuje się dobrze. Ma niewielkie trudności z przełykaniem twardszych posiłków. Niestety nie chce jeść warzyw ponieważ sie nie rozpuszczają a tata musi popijać posiłki. Boję się,że przez to będzie osłabiony. Teraz planujemy go trochę "podtuczyć" ponieważ tata waży 70 kg i z pewnością jeszcze schudnie.
Dziękuję bardzo za odpowiedzi i wsparcie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum