Witam wszystkich! Jesteśmy świeżo po diagnozie u taty. Na razie jesteśmy na etapie szoku i nawet nie wiem, na co zwracać uwagę, jak działać.
Zaczęło się od tego, że tata kasłał i bolała go klatka piersiowa przy głębokich wdechach. Prześwietlenie wykazało plamki. W pierwszym szpitalu stwierdzono "guzki w płacie środkowym płuca prawego oraz w płacie górnym płuca lewego - podejrzenie meta; zmiany ogniskowe w wątrobie - podejrzenie meta". Później był kolejny szpital, w którym wykonano kolonoskopię.
Wynik histopatologiczny: "Gruczolak cewkowy. Dysplazja nabłonka gruczołowego mniejszego stopnia. Materiał rozkawałkowany" (to chyba było z wycinków 20 i 35 cm od zwieraczy) oraz "Gruczolakorak jelita grubego G1". Jesteśmy po pierwszej wizycie u chirurga onkologa. Teraz tata czeka na wyniki markerów i ponowną tomografię. Zastanawia mnie jedna rzecz. W pierwszej chwili "ucieszyłam się", że to tylko G1, ale znajomy powiedział mi, że skoro tata ma takie przerzuty, to rokowania są zdecydowanie słabsze. Ja chwytam się tego G1. Ale czy właściwie?
Przede wszystkim - prosimy o przepisanie pełnych wyników wszystkich dotychczas wykonanych badań, nie tylko fragmenty. (pełne = wszystko co jest na kartce, miejsce pobrania wycinka, wynik makro i mikroskopowy w histpacie).
Oczywiście G1 jest dobrą informacją pod kątem złośliwości histologicznej nowotworu, bo jest to najniższy stopień, jednak faktycznie ważniejszą informacją jest (wg wspominanego fragmentu wyniku badania) obecność przerzutów do wątroby, które pogarszać mogą rokowanie. Tym bardziej, iż nie wiadomo czy dodatkowo przerzutów nie ma w płucach.
Witam!
Przede wszystkim, dziękuję za szybką odpowiedź.
We wcześniejszym wpisie napisałam, że niestety, ale te przerzuty w płucach są. Jeśli chodzi o wynik histopatologiczny, to on niewiele więcej zawiera, niż to, co napisałam, ale powtórzę:
Rodzaj materiału: 1: wycinek, 20 cm od zwieraczy
2: wycinek, 35 cm od zwieraczy
3: wycinek, kątnica
Rozpoznanie kliniczne: 1-2/ polip; 3/ ca coeci
Rozpoznanie: 1-2/ Gruczolak cewkowy. Dysplazja nabłonka gruczołowego mniejszego stopnia. Materiał rozkawałkowany,
3/ Gruczolakorak jelita grubego G1.
I to jest wszystko, co znalazło się na wyniku histopatologicznym.
Natomiast na karcie wypisu ze szpitala (odnośnie płuc i wątroby), jest informacja, że:
- guzki w płacie środkowym płuca prawego oraz w płacie górnym płuca lewego - podejrzenie meta ("w płacie środkowym płuca prawego dwa guzki o zrazikowatych obrysach wielkości 0,6 cm i 0,7 cm. W płacie górnym płuca lewego pięć guzków wielkości od 0,6 do 1,1 cm.. W tkance tłuszczowej śródpiersia przedniego, nadprzeponowo widocznych jest kilka węzłów chłonnych wielkości do 1,2x0,6 cm. Poza tym węzły chłonne w obszarze badania nieliczne, drobne. Masywne zwapnienia w tt. wieńcowych. Nadnercza bez zmian ogniskowych. W wątrobie liczne ogniska hipodensyjne wielkości do ok 2,8 cm. Drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe w segm, 7 wątroby poszerzone. Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa (...). Obraz TK przemawia za rozsianym do płuc i wątroby procesem npl - ognisko pierwotne niewidoczne w zakresie badania.
Później tata trafił do szpitala, na oddział wewnętrzny, gdzie wykonano mu kolonoskopię.
Niepokojące są niestety te liczne zmiany meta. Przez to trzeba będzie zastosować inną metodę leczenia niż całkowita ich resekcja. Jeżeli chodzi o wątrobę to polecam szpital na Banacha w Warszawie. Dużo pozytywnych opinii można poczytać o lekarzach i metodach leczenia zmian na wątrobie.
Ja specjalista nie jestem:) ale przez wzglad na chorobe mojej mamy duzo czytam i wczytuje sie w rozne historie. Ludzie zyja z przerzutami...ale ile to zalezy i od raka i od czlowieka i od podjetego leczenia. Najwazniejsze aby konsultowac przypadek z dobrymi lekarzami ale i tez nie zdawac sie calkowicie na lekarzy...szukac...czytac...pytac i przede wszystkim podtrzymywac na duchu tate. Bo jak ktos chce zyc to czasem nic nie jest w stanie przeszkodzic:)
Bardzo dziękuję Ci za odpowiedź. Informacje od "nie specjalistów" też są dla mnie cenne. Jesteśmy w końcu po tej samej stronie. Ja dopiero zaczynam wczytywać się i poszukiwać, więc za każdą sugestię od Ciebie będę wdzięczna. Pozdrawiam ciepło!
Mam kolejny wynik taty - CEA. Patrząc na normy (0,0 - 5,0), a wynik taty, to jestem przerażona. Otóż, wynik CEA (153) wynosi 2293,7! Na innych forach czytałam, że ludzie byli już przerażeni przy markerach w granicach 50, a tu taki przestrzał! Jak mam interpretować taki wynik?
Jest to spowodowane zapewne tym ze tata ma przerzuty nie tylko na jeden organ i sa rozsiane. Zobaczysz jak wskaznik bedzie sie zmniejszal jak tata podejmie lecznie. Nie takie ludzie wskazniki mieli-naprawde. Chemia bedzie dzialac i bedzie sie zmniejszac. Oby tylko tata dobrze chemie znosil:)
uff... Przeraził mnie strasznie ten wynik. Rozmawiałam z nim ostatnio o chemii, uprzedziłam, że może być ciężko, ale damy radę. Ale tak szczerze, to jestem przerażona, ale tego Mu nie powiem. Dziękuję Ci, że odpowiedziałaś.
Doskonale Cie rozumiem, jak dowiedzielismy sie o chorobie mamy to emocje byly wielkie i byl placz i zastanawianie sie jak to dlaczego i co to dalej bedzie. Nie wierzylam ze to moze byc prawda, kazdy nerwowy, mama zaplakana i snujaca czarne wizje. Od tamtej pory sporo sie zmienilo, juz tak nie panikujemy, a i mama sie wyciszyla, wierzymy ze bedzie dobrze i Wy tez wierzcie:)
Jaga75 napisz mi proszę czy Twój tata miał jakieś objawy raka jelita? jakieś problemy z tym związane? Pytam, ponieważ mój tato ma mety w wątrobie i w płucach, mocno rozsiane, nie było badania kolonoskopii, i nikt takiego nie zleca. Jesteśmy pod opieką hospicjum domowego. 2 lekarzy zasugerowało że przerzuty mogą być z jelita, a tata nie ma niepokojących objawów. Dziękuję!
tita10 - do tej pory nie powiedziałabyś, patrząc na mojego tatę, ze coś się dzieje. My znamy go na tyle dobrze, że widzimy, jak ostatnio częściej popada w zadumę. Ostatnio skarżył się na ból brzucha i ból prawej strony (no spa pomogła). A zaczęło się, że w styczniu zaczął kasłać, chrząkać i bolała Go klatka piersiowa przy wciąganiu powietrza na dworze. Dostał skierowanie na RTG płuc. Wtedy też wyszły jakieś cienie na płucach. Trafił do szpitala od chorób płuc. Tam zrobili mu m.in. TK i wtedy też pokazały się zmiany na wątrobie. Na wypisie była informacja, że jest podejrzenie meta. Lekarz prowadząca od razu zapytała, czy tato miał problem z jelitem? Oczywiście nie miał. Dostał skierowanie do szpitala na oddział wewnętrzny. Miał mieć zrobioną gastroskopię i kolonoskopię. W szpitalu zaczęli od razu od kolonoskopii i trafiony, zatopiony. Ognisko pierwotne znalezione. Słyszałam, że skoro tato ma takie przerzuty, jakie ma, to nowotwór ponoć rozwijał się wiele lat. Zastanawiam się (może to i nadinterpretacje moje), ale tato pierwszy raz trafił do szpitala na ostry dyżur 6 lat temu, po sylwestrze z silnymi bólami brzucha. Wtedy lekarz powiedział, "a było się przeżerać tym bigosem?". Dostał tabletki, żeby wymiotować, jakąś kroplówkę i tyle. Później kilkakrotnie (3-4) takie silne bóle (wręcz osuwał się z bólu) zdarzały się, ale tato nie chciał już jechać do szpitala (chyba jeszcze raz był), ale zawsze to tłumaczono tym, co zjadł (chociaż tato pilnował się - kapusty nie je od pamiętnego sylwestra). Ostatnio ponoć gruszka go tak sponiewierała. Zastanawiam się, czy gdyby wtedy ktoś zlecił dodatkowe badania, żeby sprawdzić, dlaczego tak reaguje, to może wcześniej dopatrzono by się tego czorta, ale to jest takie moje gdybanie.
tita, dziwię się, że tata nie miał kolonoskopii zrobionej, ale ja się nie znam. Na chłopski/babski rozum, czuje się potrzebę robienia wszelkich badań, ale doczytałam już też, że jak odkrywa się przerzuty w wątrobie i na płucach, to faktycznie pierwotnego szuka się w jelicie (w pierwszym szpitalu, gdzie wykryto meta - lekarka od razu zapytała o jelito, czyli coś w tym jest).
Życzę tacie siły do walki, bo jest to ważna walka, a Tobie i bliskim umiejętności radzenia sobie w tych, nie oszukujmy się, bardzo trudnych chwilach. Ściskam Was mocno. We wtorek zaczynamy chemię! Będzie się działo. Odezwij się czasami, jak będziesz miała czas i ochotę. Jedziemy na tym samym wózku.
serdecznie dziękuję za odpowiedź! jutro jadę na onkologię po skierowanie na TK głowy, lekarz podejrzewa przerzuty , tata nie ma jakiegoś bólu głowy, tylko od czasu do czasu zawroty i lekkie "ćmienie". Rozmawiałam z nim ostatnio na temat problemów brzuchowych, nie miał takich i też teraz nie ma. Być może dawno temu coś dawało znać a zostało zlekceważone. Gdzieś czytałam że rak jelita może rosnąć sobie przez 10 lat i uaktywnić się gdy jest już za późno. Lekarz powiedział nam także, że badanie tk ciała (jakie tata miał robione w lutym) może nie pokazać guza na jelicie. U nas chemia niestety odpada, konsylium tak zadecydowało :( i ostatnia wizyta u chemioterapeuty dodatkowo mnie oświeciła. Mocno trzymam za Was kciuki! ciężki czas, prawie 15 lat temu walkę z rakiem przegrała moja mama.
Faktycznie czytałam historie osób, które miały robione TK i nic nie wychodziło, a to dlatego, że np chorego obszaru badanie nie objęło. Albo odwrotnie, tylko dlatego, że przez przypadek obszar badania był powiększony - uwidoczniły się zmiany.
Odnośnie tego, że piszesz, że "niestety chemia odpada", to ja miałam odwrotnie, bo po konsylium pomyślałam, że "niestety mojego taty nie chcą operować", zaczynają od chemii, a później zobaczymy.
Widzę, że niestety miałaś już doświadczenia z nowotworem. Ja do marca myślałam, że to dotyczy innych. A jednak
Pewnie masz świadomość naszego obciążenia genetycznego. Trzeba coś zrobić, żeby później nie zdziwić się, zwłaszcza, że tryb mojego życia pozostawia dużo życzenia. Ale póki co, musimy skoncentrować się na naszych tatuśkach i do przodu!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum