Wiesz kochana z jakimi chorobami zmagamy się tutaj wszyscy na forum. Nie są to choroby łatwe, nie są to grypy, czy zapalenia płuc czy inne choroby, które można łatwo lub trochę trudniej ale jednak wyleczyć.
Rak, czy choroba Twojego męża jest niestety czymś co budzi w każdym ogromny strach, bo wiemy, że przeciwnik nie jest łatwy. Wiemy też, że mimo leczenia nie każdego da się wyleczyć, mówię tutaj ogólnie. Niestety są to wciąż choroby, które zbierają swoje żniwo, które są tak wyczerpujące fizycznie i psychicznie całe rodziny, w których choroba występuje.
Betsi, nie załamuj się proszę, teraz wzajemnie musicie się wspierać, wykrzesać siły, żeby żyć ile się da, ile los Wam ześle, czy inny stwórca, zależy kto w co wierzy.
Jest nam wszystkim bardzo przykro, że nie jest dobrze, wszyscy Wam kibicowali na pewno.
Poczekaj co powie lekarz na wizycie czy będzie jeszcze jakaś propozycja dla męża. Na pewno mąż jest w dobrych rękach a lekarze o ile będą mogli pomóc na pewno to zrobią ale wiesz z jaką chorobą mąż się zmaga i musisz mieć świadomość wszystkiego.
Betsi, jeśli chcesz pogadać, wypłakać się, cokolwiek to służę pw
betsi,
Po przeczytaniu tego co napisał Misiek bardzo mi przykro , ale skoro Mąż czuje się dobrze to trzeba walczyć i mieć nadzieje.
Klinikę Hematologii i transplantacji Szpiku w Lublinie na ul. Staszica znam, tam jestem leczona, jeżdziłam na jednodniową chemię, a teraz jeżdżę co trzy miesiące na Mabtherę.
Klinika ta ma wieloletnie doświadczenie, a nawet jak byłam na konsultacji w W-wie to lekarz wypowiadał się bardzo pozytywnie na temat tej kliniki.
Co do Brzozowa to nie wypowiem się bo nie znam.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił i wiary.
Betsi, nie miej mi proszę za złe. Nikt nie chce Wam robić celowo na złość czy Was dołować. Musicie stawić temu czoła, a przede wszystkim zadbać o odpowiednią opiekę nad Mężem. Nie powiedziałem Wam niczego, co byłoby niezgodne z wiedzą medyczną, bo śledzę Wasz przypadek od dawna, znam i kibicuję. Mąż przeszedł wiele linii leczenia, mnóstwo różnych chemioterapii, immunoterapii, dwa przeszczepy, w których nie było odpowiedzi. W tej sytuacji medycyna nir ma już za wiele do zaoferowania, bo nie ma trwałej możliwości wyleczenia. Będzie to leczenie, które może zmniejszyć objawy i nawet wydłużyć życie. Ale po przedyskutowaniu sytuacji w gronie fachowców, z moderatorami, z Justyną, Marzeną, uznaliśmy, ze ktoś musi Wam to powiedzieć. Sytuacja może zmienić się w każdej chwili, a Wy możecie oczywiście udawać, że nic się nie dzieje. Niestety, dzieje się,w przypadku wznowy po alloprzeszczepie po prostu jest to poważna sytuacja. Jak dalej wykorzystacie ten czas, zależy tylko od Was. Mam wrażenie, że masz mi za złe, że mówię prawdę. Ale uważam, że oszukiwanie kogokolwiek i dawanie nadziei, która się nie spełni i nie ma pokrycia, nie ma sensu. Robimy to tylko dla Waszego dobra - dajcie sobie pomóc. Wybór zależy od Was - nikomu nie jest łatwo pisać takie słowa, ja na swój sposób też to przeżywam i współczuję i rozumiem, uwierz. Nie jestem człowiekiem odartym z uczuć. I nie chcę Wam zabierać nadziei, tylko usiłuję uzmysłowić, na co realnie możecie liczyć. Na przedłużenie życia i zapewnienie komfortu i jego jakości przez leczenie, nie na trwałe wyleczenie. Ściskam mocno.
Robię wszystko żeby było ja najlepiej.
Chociaż zamiast mój mąż odpoczywać to musi jeźdźić po cholernych ZUS-ach Nie dość że człowiek chory jeszcze musi zajmować się tym "cholerstwem"
Pozdrawiam
Dziękuję.
Pogrzeb odbył się we wtorek. Był piękny, było bardzo dużo ludzi-na to sobie mój mąż zasłużył!!!
Syn niósł za trumną zdjęcie męża, bardzo płakał. Przezywa, ale są moi bratankowie, także nie myśli.Gorzej będzie póxniej.
Jak będę gotowa opiszę jak mąż umierał.
Na razie mam dużo załatwień- i czas leci. Pomaga mi rodzina. Mam też dużo wsparcia od znajomych. Rodzina męża też proponuje pomoc.
Teraz boje się, że ja mam raka-powinnam pójść do gina,ale nie pójdę, bardzo się boję, boję się nawet morfologii..
Nie wierzę w dalszym ciągu w to co się stało
Idę na cmentarz i tak dziwnie, do kościoła też.
Wczoraj syn wszedł w szafę mąża ,płakał i powiedział abym nie prała ubrañ taty bo czuje jego zapach
Każdy z nas rozumie Twój ból. Oboje z synem znaleźliście się w nowej dla Was sytuacji życiowej, w której oboje musicie na nowo wszystko sobie poukładać. Dla Ciebie i syna to bardzo trudne chwile i oboje potrzebujecie teraz wsparcia, mam nadzieję, że macie je w rodzinie, przyjaciołach, nie zamykaj się na ludzi bo samemu z tym bólem jest bardzo ciężko.
Żałoba u każdego trwa inaczej i trzeba ją przeżyć po swojemu, nie ma na nią jednej recepty, musisz znaleźć swoją, które pozwoli Ci przetrwać ten trudny czas jak najmniej poniewierając Ciebie psychicznie.
Bardzo mocno przytulam Ciebie i synka i życzę Wam dużo sił na przetrwanie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum