Witam
To mój pierwszy post tutaj, jestem po dosyć szczegółowej lekturze forum i dużo już wiem, ale wciąż mam wiele pytań.
Choroba dopadła mojego teścia. Trafił 28 sierpnia do szpitala z objawami neurologicznymi, które narastały od kilkunastu dni - zawroty głowy, kłopoty z utrzymaniem równowagi, potykanie się, zaczął lekko pociągać jedną nogą, lekko zmieniła mu się twarz po jednej stronie. Bardzo długo opierał się przed wizytą do lekarza, nie chciał iść do szpitala. My podejrzewaliśmy lekki udar.
Dosyć szybko padła wstępna diagnoza - guzy w mózgu, zlokalizowano też guza pierwotnego w płucu (na podstawie TK). Jeszcze zanim podjęto pełną diagnostykę guza płuca, przeprowadzono naświetlanie guzów mózgu - 5 naświetlań.
Niestety, bronchoskopia nie dała wyników, ponieważ nie udało się dotrzeć do guza i nie pobrano tkanki. Na piątek zaplanowane jest przyjęcie do szpitala, badania i w poniedziałek biopsja (BPI przy TK).
Wiem, ze teraz popełnię jeden z głównych grzechów forum, ale opiszę wyniki TK z pamięci - w tej chwili nie mam do nich dostępu, ale postaram się uzupełnić informacje jak najszybciej:
- na płucu prawym guz o wymiarze 11 cm
- w mózgu pięć guzów o wymiarach od 1 cm do 2 cm
Z tego co doczytałam na forum to jest to IV stadium, nieoperacyjne :(
Mam pytanie na ten moment: jak rozumiem dopiero po badaniach hist.pat. po biopsji możliwe będzie dobranie ew. leczenia? zdajemy sobie sprawę, że to może być już tylko leczenie paliatywne... Czy na podstawie tych szczątkowych danych można choć w przybliżeniu określić jakie to może być leczenie?
Od kilku dni tata źle się czuje - jest słaby, chwilami ma problemy z chodzeniem, ma silne bóle całego boku ciała - czy to mogą być objawy ucisków od guza na płucu? czy raczej to już kolejne przerzuty. Do tej pory nic go nie bolało, jedyne wcześniejsze objawy to właśnie neurologiczne no i kaszel. Oczywiście wiele lat palił...
Mam też pytanie bardziej organizacyjne: czy już teraz poprosić o skierowanie do onkologa, czy musimy mieć wyniki hist.pat. żeby umówić wizytę? czy jest sens iść do onkologa jeszcze bez wyników hist.pat? bo te mają być do 10 dni po badaniu, więc około 9-10 października. .. A czas ucieka...
Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że tata chyba do końca nie wie o swoim stanie - zresztą nie ma jeszcze pełnej i ostatecznej diagnozy. Nie widział go jeszcze nawet onkolog... Chociaż mamy wrażenie, że też nie chce przyjmować przekazywanych informacji do wiadomości, zaprzecza im. Nie chce podejmować żadnych działań, każdy pobyt w szpitalu, każde badanie było poprzedzone godzinami próśb, nacisków, przekonywać. Każdorazowo zapowiada, że nie wyraża zgody na badanie i dopiero pod wpływem namawiań daje się przekonać. Z góry zapowiada, że on nie będzie się leczył :(
Poza tym jest bardzo rozdrażniony, wszystko go złości i denerwuje, dogaduje swojej żonie i ma do niej pretensje o wszystko albo obrażony się nie odzywa. Rozmawia tylko ze swoim synem - moim mężem. Tylko jemu daje się przekonać do badań. Czy to może być objaw ze strony przerzutów? czy raczej reakcja na całą sytuację?
Może ktoś poradzi, jak go przekonać do leczenia? Jak rozmawiać? Przekazywać wszystkie informacje czy nie? Radiolog, który przeprowadzał naświetlania mózgu powiedział nam, że bez leczenia daje 4-6 miesięcy życia, przy leczeniu jest szansa na wydłużenie do 10-12 miesięcy, może 1,5 roku...
Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi, więcej pytań i niewiadomych, trudno nam się odnaleźć w sytuacji :(
Wydaje mi się, że wizyta onkologa bez wyników niewiele da. Lekarz nic konkretnego nie powie, może tylko gdybać. Pamiętam moją rozmowę z onkolożką zanim przyszły wyniki. Powiedziała mi wtedy, że może zaproponować jakąkolwiek strategię w momencie zobaczenia, jaki to typ nowotworu, bez tego ona nie może nic zrobić, więc myślę że powinniście poczekać.
Wiadomo, ze takie czekanie na wynik wydaje się być bezczynne, ale to nieuniknione. Sprawdzaj dokładnie "drogę" wyniku, bo w naszym przypadku wynik zawieruszył się gdzieś tam w szpitalnym laboratorium a my bez sensu czekaliśmy. W Gliwicach był zrobiony w ciągu 2 dni a my mieliśmy dopiero po tygodniu, bo leżał sobie i czekał na transport. Chociaż myślę że w przypadku tych nowotworów jeden dzień w tę czy inną stronę nie daje większej różnicy, ale rozumiem (pamiętam z własnych doświadczeń) jak to czekanie na wynik stresuje i chorego, i rodzinę.
Pozdrawiam. Magda
Tata właśnie się wypisał ze szpitala na własne żądanie - dziś miał mieć biopsję.
Biopsji nie będzie, nie będzie hist.pat. Nie będzie wiadomo co to za rak. Nie będzie możliwości podania żadnej chemii, prawda?
Nie sądzę, aby ta decyzja była w pełni świadoma i racjonalna - tata ma przerzuty do mózgu (5 guzów), bardzo się zmienił ostatnio. Według mnie nie myśli racjonalnie.
Nie wiem co robić. Gdybym była pewna, że to świadoma i przemyślana decyzja, podjęta po głębokim namyśle, to pewnie łatwiej byłoby mi to uszanować (choć pewnie nie pogodzić).
Kochana to jest tylko i wyłącznie taty decyzja My,czyli rodzina jedynie tak jak napisałas musimy uszanować wybór nie zależnie jaki on jest.
Pogodzic się na pewno bedzie ciężko.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2013-10-02, 15:53 ]
Opowiedz teściowi przypadek mojego meża jest troche podobny.Może teść zmieni zdanie i podda sie leczeniu.
_________________ Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
Nie będzie możliwości podania żadnej chemii, prawda?
Niestety tak. Nie można zaczynać leczenia, jeżeli nie wiadomo jaki jest rodzaj nowotworu.
Pozostanie jedynie leczenie objawowe.
Poczekaj, może tata zmieni zdanie i będzie chciał się poddać leczeniu.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
A czy cokolwiek można na podstawie takiego wyniku stwierdzić?
Tata na razie nie chce się zgodzić na biopsje, mamy tylko wyniki badania TK, a z bronchoskopii tylko badanie popluczyn o skrzelowych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum