Tata był dziś u lekarza. Wyniki rtg są złe- niestety guz się powiększa i stąd te duszności;( Tata dostał morfinę w tabletkach i jest w domu. Za tydzień zaczyna kolejną chemioterapię.
Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Tata jest załamany i zrezygnowany, a to teraz najgorsze, jak przestanie walczyć:(
[ Dodano: 2012-04-10, 20:38 ]
Co teraz będzie? Co można zrobić?
Anax, tak jak napisała Ewelina najlepszym wyjściem, jest skorzystanie z pomocy hospicjum.
Poczytaj na forum, to naprawde bardzo pomocne rozwiązanie, nie będziesz musiała namawiać tatę aby poszedł do lekarza, bo lekarz sam będzie przychodził do domku, no i w razie gdyby coś się działo zawsze można do nich dzwonić.
Jeżeli chemioterapia nie przynosi efektów, piszesz że guz się powiększa, to najprawdopodobniej lekarz może zdecydować o niepodawaniu chemii.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Anax, tak jak napisała Ci ela1, jeśli chemia nie pomaga to czas zakończyć leczenie. W leczeniu paliatywnym zawsze przychodzi taki moment kiedy pozostaje tylko czekanie.
Moja Mama udawała że walczy do końca. Pisze udawała, bo tak samo jak ja wiedziała, jak to się skończy. Staraliśmy się przy Niej udawać, że jest dobrze.
A Twój Tata widać nie jest w stanie udawać. Pomyśl jak strasznie On musi się bać. Nie wiem jak można zmotywować osobę w Jego sytuacji. Co powiedzieć. Po prostu bądźcie przy Nim. Niech wie, że będziecie walczyć za niego. Musisz pokazać, że jesteś dzielna. Tak żeby mógł się wesprzeć na Twoim ramieniu. On ma prawo się poddać.
Ja mojej Mamie na każdym kroku starałam sie pokazać jaka to jestem "dzielna". Na Wszystkie rozmowy z lekarzami chodziłam z Nią. Wszystko załatwiałam za Nią. Traktowałam jak małe dziecko. Ale widziałam, że Jej to pasuje. Czuła się bezpieczniej wiedząć, że my z siostrami Jej pilnujemy. Bardzo się bała meta do mózgu, co się z Nią będzie działo. Moja siostra powiedziała Jej - nie martw się. Zajmiemy się Tobą, zrobimy wszystko żeby było dobrze.
To będzie ciężki czas dla Was wszystkich. Niestety nikt Wam nie może pomóc go przejść.
Przykro mi.
[ Dodano: 2012-04-10, 22:27 ]
Jeślli nie chemia to pewnie naświetlania. W celu zmniejszenia guza. Zaczyna się już wtedy typowo leczenie objawowe. U nas tak było, że po 4 wlewie lekarz stwierdził progresję i powiedział, że rak stał się chemiooporny - koniec leczenia. Pozostaje czekać. I starać się łagodzić skutki i ułatwiać życie.
Jeśli lekarz faktycznie zakończy leczenie to wtedy jest to czas na kontakt z hospicjum. Sam wyraz brzmi strasznie ale tam macie szansę na pomoc. Pracują lekarze i pielęgniarki, którzy znają pacjenta onkologicznego. Przyjadą do domu -pobiorą krew, podłączą kroplówkę, przepiszą leki ... Ja w rozmowie z Mamą nie używałam wyrazu "hospicjum". Mówiłam tylko, że są tam lekarze,którzy w przeciwieństwi do internisty z rejonu będą wiedzieć jak Jej pomóc. Weź może skierowanie i podjedź tam sama. Oswoisz najpierw siebie a potem Tatę.
Nie ma co wybiegać w przód. Zobaczymy co lekarz powie na rtg. Ale po mału oswajajcie się z myslą, że jest to leczenie paliatywne.
Myślę o Was i modlę się o siły.
Ewelina.
Lekarz podjął decyzję o kolejnej chemioterapii od przyszłego tygodnia.
Ja nawet nie wiem o co mam się modlić:( teraz to chyba o cud... momentami w ogóle nie potrafię się już modlić.
Nie potrafię normalnie pracować. Mam małe dziecko, którym- ostatnio mam takie wrażenie- nie potrafię się nawet dobrze zająć.
Nie umiem się z tym pogodzić, Tata ma dopiero 58 lat. Ciągle pytam- dlaczego? Choć nie ma odpowiedzi na to pytanie. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, dzięki temu wiem,że nie jestem sama.
Mam jeszcze pytanie- słyszeliście coś o terapii Gersona? Szukam różnych rzeczy w Internecie i przypadkowo na to trafiłam. Wiem, ktoś pomyśli,że jestem naiwna,ale czasem w takich sytuacjach człowiek szuka czegokolwiek, co da mu nadzieję.
Jeśli chodzi o modlitwę, to raczej, jak to określiła Ewelina- jestem taką katoliczką od święta do święta. A teraz chyba nawet moja wiara się nie umacnia. Czuję,że tracę kolejną osobę, którą bardzo kocham i to jest niesprawiedliwe dla mnie. Nie potrafię ani zrozumieć ani pogodzić się z ty.
Anax,
nie wierz w "cuda" metody Garsona. to absurd. moją mamę namawiano na takie "leczenie" na korytarzu w centrum onkologii w warszawie. na szczęście byłam obok i poprosiłam panią by przestała moją mamę na to namawiać i dała nam spokój.
moja mama jak zachorowała miała 51 lat, od 4 lat walczymy i się nie poddajemy!
Anax, ja próbowałam vilcacory, soku z Noni, pestek z czegoś tam ... na zasadzie - a co mi szkodzi. Mama wzięła vilcacorę przez kilka, odtawiła na czas naświetleń a po 3 tyg. zmarła. Pani z firmy rozprowadzającej to cudo dzwoniła jakiś miesiąc później - jak się Mama czuje. Mi pozostało "cudo" za prawie 700 zł plus myśl " czy aby nie pogorszyłam sprawy podając Mamie specyfik, którego wpływ na organizm nie jest do końca zbadany." Człowiek łapie sie każdej deski ratunku. Znam chorego, który odsunął chemioterapię aby najpierw "wzmocnić się" u energoterapeuty. Dla mnie obłęd - dla Niego ratunek. Sama oceń.
[ Dodano: 2012-04-13, 13:46 ]
Terapia Gersona jest mocno inwazyjna a żaden lekarz raczej Ci jej nie poleci i nie podejmie się jej monitorowania.
Tata dostał zapalenie żyły w drugiej nodze. Pojechali właśnie do lekarza. Co to może oznaczać? Czy to jakaś niewydolność układu krążenia? Poprzednim razem Tata miał zapalenie żyły w nodze, kiedy przy sercu zebrało się dużo płynu.
Dla mnie, chorego na raka jakoś nie przemawiają cudowne metody leczenia mojego schorzenia.
Może dlatego, że szkoda mi pieniędzy na zioła, witaminy... jestem z okolic Krakowa, więc gorsi ode mnie są tylko z okolic Poznania... oni też są skąpi, będziemy oszczędzać na zdrowiu...
Gdyby był lek, który rzeczywiście zwalczałby raka, byłoby tylu chorych?
Chorują skąpiradła takie jak ja... ale są tacy, którzy nie oszczędzają na zdrowiu...słyszałaś aby któryś wyzdrowiał?
Zaufaj lekarzom, też potrafią niektórzy zdrowo przeczyścić konto, ale ich wiedza ma podstawy w nauce, doświadczeniu.
Jeżeli nie będziesz miała zaufania do jednego lekarza... bez trudu znajdziesz drugiego... szarlatani są nieomylni, wielu powinno zasilić więzienia za swoją działalność... ale widać nikomu nie przeszkadzają
Tata dostał zastrzyki przeciwzakrzepowe- chyba Clexane czy jakoś tak. Dodatkowo maść,ale nie wiem jaką.
Tata jest w domu, dostaje te zastrzyki w brzuch. W środę idzie na chemioterapię. Jaka to będzie chemia- muszę zapytać, jak będę u rodziców.
[ Dodano: 2012-04-16, 09:47 ]
Tata trochę lepiej się czuje, bo mam mniej duszności- zażywa morfinę. Tylko nogi go bolą i momentami ledwo chodzi:(
Niestety z Tatusiem jest źle;(
Okazało się, że najprawdopodobniej czeka Go kolejna operacja serca - jutro idzie do szpitala. W osierdziu zebrał się znowu płyn - stąd zapalenie żyły w drugiej nodze. W związku z tym raczej nie będzie kolejnej chemii. I co teraz? Tata jest tak załamany,że dziś nie chciał już zażywać żadnych leków ;( Ja momentami nie mam już siły. Przy nim bardzo się staram być silna,ale po powrocie do domu już nie mogę ;(
Dziękuję wszystkim, że jesteście. Bardzo dużo to dla mnie znaczy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum