Gdy leżałam w izolatce i przychodził do mnie mój brat, dużo nie rozmawialiśmy (nie miałam za specjalnie siły). On oglądał TV, coś 'działał' na komputerze itp. Mnie to w ogóle nie przeszkadzało. Ja sobie mogłam odpoczywać (nie musiałam wysilać bardzo nadwątlonych) , on przy mnie był. I to mnie bardzo cieszyło, wystarczało. Było bardzo ważne.
Gdy Mama była w izolatce to też u Niej byłam cała "opancerzona" , przynosiłam laptopa, oglądałyśmy tv, tylko się martwiła, żebym się nie udusiła w masce i cały czas chciała, żebym się wyluzowała i ją zdjęła, bo przecież moje bakterie Jej nie zaszkodzą
Zauważyłam, że najbardziej lubiła, gdy po prostu byłam, nie musiałam mówić. Później, gdy mogli przychodzić goście, bywała umęczona ich opowiadaniami. Nie wiem dlaczego, ale niektórzy nie dopuszczają ciszy.
Dobrze pamiętam z okresu w hospicjum, gdy się przebudziła i akurat przyszła moja ciocia, i zaczęła "nawijać" i zmuszać Mamę do odpowiedzi, Mama tak bardzo nie miała siły, że bardzo źle się poczuła, musiałam ciocię wyprosić.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Nie wiem dlaczego, ale niektórzy nie dopuszczają ciszy.
A może dlatego, że cisza może wymóc myślenie, refleksję, zagłębienie się, pobycie ze samym sobą... a może się okazać, że gdy się zagłębimy to zobaczymy pustkę, strach ...
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
A może dlatego, że cisza może wymóc myślenie, refleksję, zagłębienie się, pobycie ze samym sobą... a może się okazać, że gdy się zagłębimy to zobaczymy pustkę, strach ..
zgadzam się z Tobą, ja mowiłam dużo ale jak widziałam ze tata potrzebuje ciszy to tylko byłam,
nie zmuszałam Go do odpowiedzi zresztą do niczego go nie zmuszałam,
po prostu byłam ,
nie wszyscy rozumieją ze cieżko chory człowiek nie ma siły ani na dyskusje ani na skupienie mysli .
Ci stojący trochę z boku nie zawsze zdają sobie sprawę z tego ze ich odwiedziny zamiast cieszyć , mogą męczyć
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
cieżko chory człowiek nie ma siły ani na dyskusje ani na skupienie mysli
- dokładnie tak, tym bardziej, że chory nawet w ramach wdzięczności naprawdę chce słuchać i odpowiadać, tylko czasami już nie może
Moja Mama do mnie i do swojej przyjaciółki, gdy już trochę gorzej się czuła, mówiła "a teraz dziewczyny, wy zajmijcie się sobą, a ja się zdrzemnę. Za kilka minut dalej pogadamy" Dobrze w czasie choroby mieć osoby, którym można tak powiedzieć bez skrępowania.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Znalezione na jakimś forum:
"... pierwszy wrzesień ...
A ja chcę … piórnik życia z wyposażeniem…
Kredkę wielokolorową …aby mieć tęczowe nastroje,
Ołówek by naszkicować swoją przyszłość,
Linijkę by prosto do celu,
Gumkę by wymazać to co niepotrzebne,
Nożyczki by odciąć … to co nieważne ….
Dużo pisaków by malować marzenia……..
Długopis by pisać ... "
[ Dodano: 2011-10-18, 23:51 ]
A to znalezione wśród komentarzy z blogu Chustki:
życie jest szansą, schwyć ją.
życie jest pięknem, podziwiaj je.
życie jest błogosławieństwem, kosztuj go.
życie jest marzeniem, urzeczywistnij je.
życie jest wyzwaniem, zmierz się z nim.
życie jest obowiązkiem, spełnij go.
życie jest grą, zagraj w nią.
życie jest cenne, zatroszcz się o nie.
życie jest bogactwem, zachowaj je.
życie jest miłością, ciesz się nią.
życie jest tajemnicą, odkryj ją.
życie jest obietnicą, spełnij ją.
życie jest smutkiem, pokonaj go
życie jest hymnem, wyśpiewaj go.
życie jest walką, podejmij ją.
życie jest przygodą, idź za nią.
życie jest szczęściem, pomóż mu.
życie jest życiem, broń go.
Matka Teresa z Kalkuty
[ Dodano: 2011-10-18, 23:56 ]
I tak trochę 'smutniej':
- na naszą słabość i biedę, niemotę serc i dusz, że nas nie zabiorą do lepszych gór i mórz
- na ludzką podłość i małość
- na szary mysi strach
- na bliźniego wrogi gest
- na kłamstwo
- na potęgę małych draństw
- na serca ból
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Kiedy w styczniu dowiedziałam się o chorobie mojej mamy ziemia ustapiła mi sie spod stóp.... Szok, niedowierzania. Przerażenie. Skowyczałam zwinięta w kłębek na podłodze. Duzo płakałam. Mało spałam. Piłam dużo drinków i paliłam duzo papierochów - nie ma się czym chwalic - niestety. Tak było przez 5 tygodni. Może miesiąc.
Potem była radośc z każdego kolejnego wspólnego dnia. Nie czytałam nigdy statystyk. Cieszyłam się, że udało sie wspólnie dotrwac do kolejnego, jakiegoś wydarzenia. Urodziny córki nr 2, wielkanoc, moje urodziny, dzień matki, dzień dziecka, wspólny wyjazd na warmię, imieniny mamy. Wszystko to przeżywałam inaczej, pełniej niż przed choroba mojej mamy.
Teraz kiedy jest juz bardzo źle, zastanawiam się jak zostaję odbierana przez np przyjaciółkę mamy, czy przez moją sąsiadkę, która płacze, i mówi do mnie - ale może jest nadzieja?? ja wierzę.
A ja mówie /chyba zimnym tonem, bez dramatyzowania, spokojnie/ - nie ma nadzieji żadnej. Mama odchodzi. Proszę miec nadzieję na godną i łagodną smierc.
Mam wrażenie, myslę, że jestem przygotowana. Serce mi wali na każde kolejne pogorszenie, na każdy kolejny sympton odchodzenia.
I kiedy oni mi tak wszyscy płaczą i łkają, ja nie płaczę. Ja jestem cholernie spokojna i bez gadania robię co do mnie należy.
Ale to chyba dzięki temu forum i Wam wszystkim.
_________________ spontanicznie carpe diem - ale banał, nie???
Ja jestem cholernie spokojna i bez gadania robię co do mnie należy.
Chabrowa, mam nadzieję, że to nie są stłumione emocje. Bardzo bym chciała, abyś miała w sobie prawdziwy wewnętrzny spokój. I mam nadzieję, że tak jest. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mi zależy na tym.
Dziś byłam w knajpce, w której ostatnio byłam przed chorobą, ponad 3 lata temu. Po raz pierwszy od usłyszenia o diagnozie napiłam się wódki. W knajpce leciały stare kawałki. Jakoś tak sentymentalnie. Od koleżanki dostałam soczki owocowe, które zrobiła dla mnie specjalnie Jej Mama i koleżanki Jej Mamy. Takie naturalne, "zdrowotnościowe". I byłam cholernie szczęśliwa. Było prawie jak przed diagnozą. Było trochę mniej beztroski, ale pomimo tego ogromne zadowolenie. Nie mogę przepuszczać takich chwil, teraz nie mogę ich nie łapać. Nie mogę nie doceniać ile ludzie dla mnie robią.
Dziś usłyszałam w TV, Starszy Pan powiedział, że możemy być straceni dla świata, ale ważne jest to co mamy w środku. Ważne jest to jak się czujemy w środku, ważne abyśmy my się nie czuli straceni dla świata. Bo to mamy w środku, to co mamy w naszym umyśle, pomaga nam w życiu codziennym, pozwala odnieść nam małe i duże sukcesy.
I najważniejsze jest to co mamy w środku. I myślę, że to co najważniejsze odbywa się w ciszy wewnętrznej.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witajcie.
Pierwszy raz tu jestem.
Od kilku dni staram sobie radzic z tym. I nie moge. nie umiem nawet teraz napisać więcej. Nie umiem z nikim rozmawiać - mam wrazenie ze będę budziła litość smutek, albo taka.."niezręczność". Nie to nie ja - to Bliska Osoba. Najbliższa. Wpadam w panikę, mam ataki histerii. Praca i zajęcia są koszmarem. Płacze przed snem. Albo kiedy, choćby przez chwilę, jestem sama. Nie umiem się kontrolować - nie che tez nikomu mówic. Mam wrazenie ze to niemalże intymna sfera. SMS. Patrze i zastanawiam sie jak kiedys (kiedy? za miesiąc, dwa? rok?) juz nie przyjdzie żaden od Bliskiej Osoby. Jak bede je czytac kiedyś."Archiwum wiadomości". Jak kiedyś bedzie ostatni od Niej. Albo lista "ostatnie połaczenia". Albo listy. Mam wrażenie, że uczestniczę w koszmarze. Wiem, że się z niego nigdy nie obudzę - że jutro nie będzie lepiej.
Sinusoida emocji. Modlitwa pomaga. A potem przychodzi chwila zwatpienia - jestem smieszna? Naprawde w to wierzyć? Moze to bzdura? Nie wiem czego się trzymać. Skąd wziąć siły na wsparcie. A potrzebne jest moje wsparcie.
Nada, jest ciężko. Lepiej nie będzie. Będzie inaczej, ale nie lepiej.
Dla mnie najgorsze były pierwsze tygodnie od diagnozy taty. Potem miałam jeszcze chwile załamania, gdy badania wykazywały wzrost nowotworu.
Pierwszy lekarz dawał tacie 3 miesiące życia, w niedzielę tata będzie obchodził urodziny, tak bałam się, że nie doczeka. Mija już 7 miesiąc. Choroba się rozwija, ale tata się nie poddaje, a my razem z nim.
Staram się nie myśleć, kiedy mój telefon nie zostanie odebrany... na to przyjdzie czas. Teraz cieszę się z każdego dnia, chociaż nie widujemy się często. Świadomość, że JEST, TU i TERAZ jest najważniejsza. To, co najgorsze nadejdzie...kiedyś.
My tak z Mamą miałyśmy, tylko że to "kiedyś" już mnie dopadło...
Ale można zamartwiać się tym KIEDYŚ, bo wtedy jest stracone to TERAZ. A wtedy może być szkoda, że się tego TERAZ nie wykorzystało.
Ale Zebro chyba to TERAZ wykorzystałaś?
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
No tak tak to teraz to: kilka miesięcy - tak brzmi "werdykt". Już przechodziliśmy przez to wszystko 8 lat temu i bach. Nawrót. Wtedy było zupełnie inaczej - wiedzieliśmy, że damy radę. A teraz po ogłoszeniu wyników.. tych kilku miesięcy, staramy się żyć "normalnie". Rozmawiać, oglądać czytać, gotować. Tylko nic normalnie nie jest niestety.
I martwi mnie ta amplituda emocji: tak jakby żyje się zwyczajnie i na chwile zapomina, a potem: bang! Wszystko w gruzach. I modlitwa: Boże daj nam trochę czasu jeszcze - żeby mama mogła być na moim ślubie, żeby mogla być babcią - ..( a.. a to nie "plany" nie na najbliższe. miesiące .;) Po prostu nie umiem sobie wyobrazić ze może jej tak zwyczajnie NIE BYĆ.I znów złość i chlipanie. I bezsilność.
A przecież najpierw trzeba pracować nad sobą - tak mi się wydaje, żeby wykrzesać siły na wsparcie - bo to przecież nie ja choruję. Ale czasem mam wrażenie , że chorujemy właśnie wszyscy - że to nas w wszystkich w rodzinie, w równym stopniu dotyczy. Tak więc z trudem, ale rzeczywiście należy "pielęgnować" każdy dzień, godzinę. W pełni BYĆ razem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum