Nie mamy :( W domu wszyscy uznali, że skoro teraz jest dobrze, to zapominamy o temacie. Nie chcę teraz grać tej niedobrej, która psuje wspaniały świąteczny nastrój, ale nie mogę spać mając świadomość tego, że wyniki badań świadczą o czymś bardzo niepokojącym...
Podejrzewam, że babcia nie będzie chciała słyszeć o żadnych kolejnych badaniach. Tata - jej syn - też wydaje się wypierać z myśli jej chorobę. A ja... czytam o tym i łudzę się, że to może nie to, skoro Wera czuje się teraz tak dobrze, ale uczuliłam już brata, który mieszka w pokoju obok babci, żeby obserwował ją i dał mi znać jeśli coś się zmieni w jej zachowaniu i zacznie się źle czuć.
Wigilia w tym roku u nas. Zabieram się do niej z jakąś niechęcią, bo to taki czas kiedy siadamy wszyscy przy jednym stole i życzymy sobie zawsze przede wszystkim zdrowia i żebyśmy za rok spotkali się znów w tym samym gronie. W tym roku te życzenia chyba będą nam ciężko przechodzić przez gardła :( Boję się :(
Musicie mieć świadomość, że jeżeli jest to zaawansowany rozsiew choroby, to sytuacja dobrego samopoczucia babuni może się zmienić - absolutnie nie chcę tutaj straszyć ani nic w tym sensie, ale widzę że Ty jako jedyna osoba w rodzinie ma inne podejście do choroby.
Oczywiście babunia podjęła decyzję i trzeba ją uszanować, jednak na Twoim miejscu podeszłabym po lekarza prowadzącego z wynikami i porozmawiałabym..powiedz lekarzowi, że chcesz być świadoma sytuacji...wszystkich ewentualnych złych ale też i dobrych informacji.
Jeżeli babunia czuje się dobrze, to oby to trwało jak najdłużej, jednka jeśli poczuje się gorzej, to nie wolno lekceważyć takiej sytuacji tylko zasięgnąć porady lekarskiej. Jeżeli miałoby się pogorszyć - oby nie- babci mogą być potrzebne leki przeciwbólowe, zwykly paracetamol czy apap nie wystarczy.
Przepraszam, jeśli odebrałaś to jako straszenie, ale lepiej dla mnie dmuchać na zimne.
Ale z całego serca życzę i mam nadzieję, że baunia bedzie nadal się tak dobrze czuła..
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Ja mam świadomość tego, że badania wskazują na raka. Wiem, że w każdej chwili to dobre samopoczucie może się zmienić. Szukam jakiejś poradni paliatywnej w naszej okolicy żeby szybko zareagować jeśli pojawią się objawy...
Wiem jak wygląda odchodzenie na raka - 8 lat temu byłam świadkiem choroby i śmierci mojego teścia (w 3 miesiące z silnego, potężnego mężczyzny zrobił się wychuzony staruszek, a to co było przed śmiercią - ciągłe odbarczanie płuc z płynu, operacja wszczepienia drenu do otrzewnej, bóle, halucynacje - to zostanie w mojej pamięci na zawsze).
Najgorsze jest to, że jestem z tym sama - reszta mojej rodziny trzyma się kurczowo teorii o tym, że te wszystkie diagnozy były stawiane ze znakiem zapytania i to po prostu niemożliwe żeby babcia miała raka. Próbując rozmawiać z tatą, mamą i bratem o wynikach badań czuję się tak, jakbym uderzała o mur... Do tego jestem taką osobą, która bardzo nakręca się w takich sytuacjach - dużo myślę i rozmawiam o chorobach i śmierci z moim mężem, próbujemy w ten sposób odczarować temat tabu, który w moim rodzinnym domu był zabroniony - nigdy nie rozmawiało się o tym, a wszelkie próby dotknięcia tych kwestii były ucinane. Źle sypiam, ciągle odpływam myślami - czuję na sobie z jednej strony presję rodziny pt. jesteś naszą wyrocznią w kwestiach zdrowia, a z drugiej strony opór do omówienia tego, co może stać się naszą codziennością lada dzień.
Przepraszam, że tak tu jęczę :(
Chciałabym wiedzieć czy jest jakaś metodia diagnostyczna raka płuc, którą można stosować kontrolnie (myślę tu o moim mężu, który jest w grupie podwyższonego ryzyka i o sobie - oboje przez pewien czas paliliśmy). Wiem, że RTG nie jest badaniem wystarczającym (tata męża miał robione RTG rok przed wykryciem choroby - na RTG czysto, a rok później rak miał ponad 7cm średnicy i obejmował żyłę główną). Czytałam o tym, że TK jest o wiele lepszym narzędziem diagnostycznym, ale jak często należy je wykonywać żeby mieć pewność? Są rodzaje nowotworów płuc, które rozwijają się bardzo szybko. Czy są jakiekolwiek badania, które pozwoliłyby żyć w komforcie, że jeżeli będziemy wykonywać je regularnie, złapiemy chorobę na czas?
Najpierw o tych badaniach - oczywiście, mogę tylko napisać ogólnie to co sama przechodziłam ja i moja córka:
- miałyśmy wykonywane badanie krwi na obecność szkodliwej mutacji genowej, która może być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Z tego co nam tłumaczono i czytałam na podstawie wyników można określić, czy badana osoba jest nosicielem danej mutacji i czy w większym jest zagrożona wystąpieniem określonej choroby.
- niestety nie na wszystkie rodzaje nowotworów nie ma możliwości znalezienia mutacji genowych, my mieliśmy w kierunku nowotworu jajników.
Taka cała procedura badania trwała u nas około 5 miesięcy - długo ...
Co do pierwszej częsci Twojego postu :
- nie możesz "nakręcać" się nadmiernie w momencie gdy nic nie będziesz mogła zrobić. Jeśli babcia powie " nie" to nic kochana nie poradzisz. Ja wiem, że ciężko mysleć o chorobie i odejściu bliskiej osoby, ale spójrz na to inaczej : Babunia dobrze się czuje, nic jej póki co nie dolega, ale kiedyś będzie musiała odejść prędzej czy później spotka to każdego z nas.
Piękny wiek, dzieci, wnuki i prawnuki..kochane osoby przy sobie..w tym wieku czego chcieć więcej...chyba własnie spokojnego odejścia..
Więc cieszmy się ,że Babcia Wera super się czuje, cieszcie się Świętami- to piękny, rodzinny czas, a jeśli tak będzie, że dla Babuni czas się skończy szybciej, niż byście chcieli. sprawdżcie żeby te Święta były wyjątkowe, bez popłakiwania i smutaskowania się.
Babcia przecież żyje i jest z Wami.
Izo wnuczko Wery liczę na Ciebie że moja ulubienica babcia Wera będzie widziała szczęśliwą wnuczkę, ale nie zamyślającą się i milczącą .
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Minął miesiąc od kiedy pojawiłam się na tym forum, a prawie 3 miesiące miesiące od pierwszej diagnozy raka u mojej babci. Wera czuje się świetnie. Nie ma żadnych objawów jakiegokolwiek nowotworu. Dopisuje jej apetyt, nie ma żadnych duszności, żadnego kaszlu, żadnej infekcji. W świetnym humorze wróciła nawet do gotowania obiadów dla całej rodziny
Nie wiem czy taki scenariusz jest przewidziany w przebiegu nowotworu złośliwego płuca z przerzutami do obu płuc. Nadzieja na to, że zmiany wykryte w dwóch TK są jednak ogniskami pozapalnymi rośnie w nas z dnia na dzień. Obiecuję pojawiać się tu częściej - mam nadzieję, że za każdym razem będę przynosić dobre wieści ku pokrzepieniu serc tych, których nadzieja w tych ciężkich chwilach opuszcza...
Kolejny miesiąc i Babcia wciąż zaprzecza swoim dobrym samopoczuciem temu, co pokazały 2 TK. Nie ma osłabienia, duszności czy kaszlu, ma dobry humor, świetny apetyt i promienieje rumianą witalnością. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej, jednak każdego dnia czuję strach przed tym co może się jednak rozwinąć.
Mam nadzieję, że takich przypadków jak historia mojej Babcia będzie więcej - sytuacji, w których wyniki badań i lekarze sugerują potrzebę sięgnięcia po chemię paliatywną i hospicjum, a pacjenci wbrew smutnym prognozom pozostają w dobrym zdrowiu.
Witaj.
Tylko pozazdrościć babci tak dobrego samopoczucia.Czytajac takie posty robi sie lżej na duszy.Pozdrawiam.
I życze babci jak najwięcej miesięcy w dobrej formie.
Jesteśmy ponad 7 miesięcy po diagnozie, a Babcia Wera czuje się świetnie! Po dolegliwościach związanych z zapaleniami płuc nie ma śladu, a to co było napisane w interpretacji obydwu tomografii wydaje się być po prostu nierealne.
Na początku bałam się robić sobie złudnych nadziei, ale teraz jestem niemal pewna, że zmiany w płucach zinterpretowane jako nowotwór były ogniskami pozapalnymi. Podejrzewam, że gdyby sytuacja była taka jak ją opisano pod koniec 2010 roku (rozsiana postać nowotworu płuc - przerzuty do obu płuc), Babci prawdopodobnie nie byłoby już z nami. A ona promienieje zdrowiem, ma apetyt, wygląda świetnie i od czasu zapalenia płuc w grudniu nie miała nawet najmniejszego przeziębienia.
Pamiętam, że na forum była już opisana historia mężczyzny, któremu w TK też wyszły guzy ze wzmocnieniem kontrastowym, a potem okazało się, że to zmiany po zapaleniu płuc. Moja Babcia jest chyba kolejnym takim przypadkiem...
Piszę to ku pokrzepieniu tych, którzy są po TK, a jeszcze przed wynikami histopat. - nie traćcie nadziei!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum