Emka,
Z tego co piszesz wynika, że
-> chemioterapia uzupełniająca <- faktycznie nie będzie możliwa.
Naciekanie torebki węzłów chłonnych śródpiersia (cecha N2) jest wskazaniem do radioterapii uzupełniającej okolic śródpiersia - w obecnym stanie taty również i to może się nie udać.
Jednak to sprawa do rozważenia - musicie niezwłocznie udać się na konsultację onkologiczną do onkologa prowadzącego (macie takiego w ogóle?.. czy też sprawę pilotowali dotychczas jedynie pulmonolog i/lub torakochirurg?).
Onkolog powinien ocenić stan ogólny taty, w tym zorientować się z czego wynika obecna sytuacja (zadyszka) - czy jest to wyłącznie następstwem zabiegu, czy też wpływają na to inne ewentualne czynniki (np. dodatkowo infekcja). Powinno się również sprawdzić, czy nie doszło do powikłań zakrzepowo-zatorowych (zabieg taki jak lobektomia jest z pewnością -podobnie jak sam nowotwór- czynnikiem ryzyka). To ostatnie również może wpływać na wydolność oddechową.
Rokowanie jest złe.
W stopniu zaawansowania IIIA niedrobnokomórkowego raka płuca 5-letnie przeżycie osiąga ogólnie ok. 15-20% chorych.
W przypadku Twojego taty występują następujące czynniki niekorzystne prognostycznie:
- wiek, poważne schorzenia współistniejące i związany z nimi obniżony stopień sprawności
- liczne przerzuty do węzłów chłonnych śródpiersia
- naciekanie torebki węzłów chłonnych
- obecność zatorów w naczyniach krwionośnych guza i jego podścieliska
- obecność zatorów (z komórek raka) w naczyniach limfatycznych tkanki okołowęzłowej
- niskie zróżnicowanie nowotworu (G3 to w zasadzie najwyższy stopień złośliwości histologicznej NDRP)
Zważywszy na powyższe - choć w obrębie płuca lewego zabieg był radykalny - ze względu na szerokie zajęcie węzłów chłonnych śródpiersia z naciekaniem ich torebki i obecności komórek raka w tkance okołowęzłowej trudno ostatecznie uznać operację za doszczętną. Oznacza to, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo tego, że wykonany zabieg nie pozwolił na usunięcie wszystkich komórek raka.
W tej sytuacji onkologicznie jest wysoce niekorzystnym fakt braku możliwości przeprowadzenia leczenia uzupełniającego.
Jednak jeśli w/w leczenie -ze względu na stan ogólny taty- miałoby być negatywne w skutkach (tj. dodatkowo i nieakceptowalnie pogorszyć jakość życia taty, bądź doprowadzić do powikłań mogących to życie po prostu skrócić) - traci ono sens.
Jest to sytuacja, w której należy w sposób racjonalny wyważyć możliwe korzyści jak i obciążenia, które może nieść za sobą dany rodzaj terapii onkologicznej. Tata ma być leczony tak, by mu pomóc a nie zaszkodzić..
Proponuję jak najszybszą konsultację u onkologa; będą na niej potrzebne wszystkie wyniki oraz sam pacjent - by móc właściwie ocenić sytuację i postanowić co dalej.
pozdrawiam ciepło.