Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi
Lubię pisać do szuflady, choć czasem zdarza mi się komuś to pokazywać i pisać z kimś. Odkąd wiem o Mamci chorobie, mówiąc dosadnie mam lęki przed myśleniem o tym co piszę, wyobrażaniu sobie jakiś scen czy czymś takim, z obawy, że jeśli oderwę myśli od troski o Mamcię i myśleniu o Niej, to Jej się coś stanie. Są chwilę, że nawet boje się prosić o powodzenie w jakiejś ważnej sprawie - wiecie, trzymacie kciuki żeby się Wam udało, albo się modlicie o powodzenie. Nawet tego nie robię w obawie by nie kusić licha. Czy to normalne, miewacie tak, czy naprawdę popadam w jakąś paranoję albo schizę?
O wychodzeniu gdzieś na spacer, kawę, nawet do księgarni by zobaczyć książki (uwielbiam czytać) nawet nie ma obecnie mowy. Po pierwsze nie znajduję w tym przyjemności, po drugie, mam właśnie potworne wyrzuty sumienia.
Pozdrawiam serdecznie.