Witam wszystkich, jestem nowa na forum. Mój tata ma stwierdzonego raka niedrobnokomórkowego płuc, IV stopień, przerzuty są do mózgu i nadnerczy. Lekarze nie dają szans na wyzdrowienie. Zostaje leczenie paliatywne. W tej chwili tata kończy naświetlania. Potem chemia. Lekarze mówią, że mało czasu zostało, a ja jakoś w to uwierzyć nie mogę. Tata w doskonałej formie fizycznej. Nic go nie boli, nie kaszle, jest bardzo czynny, codziennie chodzi na spacery, zaczął nawet przybierać na wadze, dobrze wygląda, nie ma żadnych szmerów w płucach, spironometria doskonała. Czy wasi blisy/Wy czuliście się tak dobrze mimo tego paskudztwa? Już sama nie wiem co myśleć, z jednej strony lekarze ze swoimi diagnozami z drugiej mój tato tryskający zdrowiem...
April_16, poczytaj sobie na forum wątki w płucnym.
Często się zdarza (ale też nie zawsze niestety),że chory bardzo dobrze się czuje praktycznie prawie do samego końca-nie chudnie,ma apetyt,dobrze wygląda,nic go nie boli,wyniki krwi są znakomite itp.
Ta choroba ma to do siebie,że potrafi zwodzić.
Jednak z pewnością jest lepiej patrzeć na chorego w dobrym stanie,niż na osobę cierpiącą.
Więc cieszcie się każdą wspólnie spędzoną chwilą.
Kradnijcie pozostały Wam czas.
Witaj April_16,
wygląda na to, że jusia ma rację, tak przynajmniej wynika z lektury Forum.
Życzę Twojemu Tacie i Tobie, aby stan doskonałego samopoczucia trwał długo, jak najdłużej...
Pozdrawiam ciepło, trzymaj się!
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum