Witam serdecznie.
Jestem tu nowa, mam nadzieję, że nie powtarzam istniejącego już tematu.
Otóż moja babcia (65 lat) choruje na raka szyjki macicy.
Rak jest zakwalifikowany do III stadium, objął także moczowody.
Niestety doprowadził także do wodonercza (obecnie babcia jest dwa razy w tyg.dializowana), co ogólnie wykluczyło zabieg a także chemioterapię.
Dziś natomiast rozpoczęła radioterapię.
Zagłębiając się w temat nowotworów, trafiłam na zabieg hipotermii. Jest wykonywany m.in w Warszawie oraz (bliżej nas) w Krakowie.
Polega na "potraktowaniu" nowotworu wysoką temperaturą (do 44 stopni), co ma wywołać reakcję organizmu jak w przypadku stanu zapalnego, aby organizm sam zaczął go (w jakimś stopniu) zwalczać - to tak w dużym skrócie .
Chciałam zapytać czy spotkał się ktoś może z tą metodą? Czy poskutkowała? Albo chociaż spowolniła rozwój nowotworu? Jak wygląda czas oczekiwania na taki zabieg?
Będę wdzięczna za każdą informację:(