dziękuję DSS
chcę jutro zawieźć tatę do szpitala rejonowego na echo serca pod kątem możliwości wystąpienia tamponady i rtg
załączam badania ekg z 5 sierpnia
Rytm komór: 100 BPM
Czas PR: 0 ms
Czas QRS: 110 ms
QT/QTc: 316/373 ms
Osie P-R-T : 999 – 32 108
Śr. RR: 599 ms
QTcB: 408 ms
QTcF: 374 ms
Częstoskurcz nadkomorowy
Patologiczny lewogram ( ś QRS < - 30)
Mała amplituda odprowadzeń kończynowych ( QRS < 0.5 MV) w odprowadzeniach kończynowych
Zawał przegrody ( 40+ MS Q W V!/V2 ), prawdopodobnie przebyty
Minimalne obniżenie ST (0.025+ MV obniżenie ST)
Nieprawidłowe EKG
Nie wiem na co jest bardziej chory mój kochany, biedny tata: na raka czy na serce?
Co można zrobić z tym płynem? Drenaż płynu? Czy to mój tata przeżyje?
Jaka kolejność działań mam podjąć: zawieźć do szpitala i szukać hospicjum?
[ Dodano: 2011-08-12, 15:11 ]
dziś miałam straszne przedpołudnie
pół nocy nie mogłam spać próbując podjąć decyzję co dalej z tym płynem w worku osierdziowym, kto to zrobi, dokąd mamy się udać .......
a dzień przyniósł swoje rozwiązania
Zadzwoniłam do kardiologa, który tatę leczył, aby pokierował nami; powiedział, że nic się właściwie już nie da zrobić, oni zabiegu nakłucia worka jeszcze nie robili, ale wskazał mi 3 odległe miasta w województwie, gdzie mogliby zrobić, ale zastrzegł, że płyn do worka może napłynąć znów za dzień, i napłynie. Wobec tego wyjaśniłam tacie jaka jest sytuacja i niech podejmie decyzję. Tata powiedział, że wszystko mu jedno czy pożyje tydzień dłużej, czy krócej i żeby nie męczyć go już żadnymi wyjazdami bo nie ma siły. Jaki czas jeszcze Pan Bóg da - tyle będzie.
Zawiozłyśmy go z mamą do kościoła, do umówionego wczoraj księdza, tata wyspowiadał się, przyjął oleje - sakrament namaszczenia chorych, komunię i wrócił do domu. Prosił mnie tylko o załatwienie tlenu.
Pojechałam do hospicjum domowego do miasta odległego o 40 km. Lekarz nawet nie chciał ze mną rozmawiać, ale kiedy się rozpłakałam - poprosił do gabinetu. Z NFZ ma umowę jedynie na 11 pacjentów bo NFZ nie dał więcej. Zatem ma tylko 1 karetkę, 1 pielęgniarkę i jest 2 lekarzy na zmianę. Swoją opieką objęli nie 11 a 21 pacjentów. Nikt im nie daje pieniędzy na tą nadwyżkę. Nawet gdyby przyjął tatę jako 22, to i tak nie byliby w stanie sprostać czasowo.
Koncentratora tlenu nie mają. Dał mi telefon do firmy, która wypożycza za odpłatnością rzędu 200 zł miesięcznie, jedynie trzeba od lekarza rodzinnego zaświadczenie, że pacjent wymaga tlenoterapii w warunkach domowych.
Doradził, aby też kupić mały wiatraczek, który skierowany na nos i usta ułatwia oddychanie. Kupiłam, może troszkę za duży, ale taki był najmniejszy w sklepie. Jeszcze kupię mniejszy.
To tyle. Dodam, że mój tata nie cierpi, jest w sumie w niezłej kondycji fizycznej. Te trudności z oddychaniem i męczenie się wynikają z tamponady. Do tego, jak pisałam wcześnie tatowi powiększa się brzuch. To też, wg mnie z tamponady – bo oprócz objawów, które wymieniłam jest też powiększenie się wątroby, bo jest blokowany odpływ z żyły głównej dolnej.
Mój kochany tato jest taki silny. Całe swe życie bardzo ciężko pracował, cieszy się szacunkiem wśród lokalnej społeczności.
A ja – już mi łez brakuje i głowa boli nie do zniesienia. Nienawidzę NFZ !