Witam,
od 3 lat uskarżam się na bóle w pod prawym żebrem. Oczywiście natychmiastowa diagnoza:nerwobóle, potem kolejna:drażliwe jelito. Ból nie ustępował i zrobiono mi usg. Pierwszy lekarz nic nie zauważył, drugi lekarz stwierdził"naczyniak na wątrobie 8mm", kolejni tylko powtarzali jego wersję. W końcu zrobiłam prywatne usg i lekarz je robiący nie był pewny czy to naczyniak,ale nic z tym nie zrobił. Poprosiłam lekarza w POZ o skierowanie do chirurga i poprosiłam go skierowanie na badanie TK, bo ból się nasila, jakby coś naciskało na inny narząd po prostu. Oto wynik: Wątroba powiększona, prawidłowego kształtu, bez zmian ogniskowych podenrzanych(chyba podejrzanych powinno być?) i bez cholestazy. Pęcherzyk bez złogów wapnistych.Trzustka, śledziona i nadnercza bez zmian. Nerki bez zastoju i złogów.Nie widać masy patologicznej w jamie brzusznej ani adenopatii zaotrzewnej. W prawym przednim zachyłku przeponowo-żebrowym widoczne ognisko śr.35mm o gęstości płynowej(torbiel?)
Od pierwszego razu wykrycia"naczyniaka"(który nie jest naczyniakiem) minęło 2,5 roku. Wydaje mi się, że to coś powiększa się dość szybko(27mm w ciągu 2,5 to w zaokragleniu 1mm miesięcznie). Mam pytanie:czy to coś bardzo poważnego?Jakie mam możliwości dalszego ewent. leczenia?Jestem z niedużej miejscowości, myślę że tutaj powiedza mi "trzeba ciąć".
Po drugie: w chwili obecnej miałam usuwać wszelkie znamiona(dość spore na piersi i plecach) może się jednak wstrzymać?Czy to zupełnie nie ma nic z tym wspólnego.
Swoją drogą: czego skutkiem może być to coś w zachyłku?
Dziękuję za odpowiedzi i wszystkim życzę dużo zdrowia.
P.S. Moja mama zmarła na raka(nikt nigdy nie wykrył czego, bo miała świetne wyniki, ale rozprzestrzenił się do płuc bez szans na leczenie, stąd się bardzo zmartwiłam. |