[absenteeism]

donia napisał/a:

Czy te leki są na receptę?

Zdecydowanie na receptę. A tata bierze np. Acard? Polocard? Aspifox?
Najlepiej byłoby dać znać lekarzowi o takim poziomie płytek, bo bez niego i tak żadnego leczenia się nie włączy.

donia napisał/a:

Absenteeism, a skoro nowotwór był mało wrażliwy na chemię PN, to czy nie można było zmienić schematu chemioterapii po IV cyklu?

Można by było spróbować moim zdaniem, być może to zaproponują Wam lekarze na konsultacji w lutym.

[donia]

Nie, tata nie bierze acardu, polocardu czy aspifoxu.

Wybacz, że tak drążę ten temat, ale czy takie wysokie płytki są zagrożeniem dla życia?
Wizyta w Poradni Onkologicznej dopiero w lutym, ewentualnie mogłabym iść po receptę do lekarza rodzinnego z wynikami taty (bo ze względu na panującą grypę nie chcę żeby szedł do przychodni).

Czy dobrze rozumiem, że Acard albo Polocard są bez recepty? Może więc kupić któryś z nich?

[absenteeism]

donia napisał/a:

Czy dobrze rozumiem, że Acard albo Polocard są bez recepty? Może więc kupić któryś z nich?

Można, ale to prostu kwas acetylosalicylowy. Czyli to samo co np. Aspirin (popularna aspiryna).

Mimo wszystko lepiej byłoby się najpierw udać do lekarza w kwestii włączenia ewent. leków p/zakrzepowych.

Podwyższone płytki są niebezpieczne w tym sensie, że łatwiej może dojść do tworzenia się zakrzepów.

[donia]

Witam po kilku tygodniach,

tata po wizycie w Poradni Onkologicznej (na początku lutego), lekarz podanie chemii II rzutu uzależnił od tego, czy stabilizacja utrzyma się dłuższy czas, przepisał tacie mocniejszy Tramal - Retard 100 (tatę bolały plecy, wcześniej przez ok. 2 tygodnie brał Tramal 50). Na pytanie taty o te wysokie płytki odpowiedział, że to normalne (?); następna wizyta na początku kwietnia - wcześniej tato ma zrobić RTG płuc.

Przez ostatnie tygodnie tata przytył, ma apetyt, humor mu dopisuje, w ostatnią środę odstawił Tramal twierdząc, że go już nie potrzebuje i od środy bierze tylko Apap 2 razy dziennie.

Jest jednak coś, co mnie bardzo niepokoi - tato od kilku dni uskarża się na mrowienie stóp, określa to jako " takie dziwne uczucie, ale nie ból". Ten dyskomfort jest mniejszy, kiedy tata chodzi, dziś pomimo kiepskiej pogody poszedł nawet na spacer.
Podczytuję Wasze wątki i wiem, co to może oznaczać...
Mam pytanie - czy to mrowienie może być jednak oznaką czegoś innego, a nie postępującej choroby? Wiem, że podczas chemioterapii mogłoby się wiązać z ubocznymi skutkami działania leków, ale teraz? Tata ostatnią chemię wziął 18 grudnia.

Co o tym myślicie?

Pozdrawiam serdecznie.

[absenteeism]

Równie dobrze może to być późny skutek uboczny chemioterapii.