1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Pomocy - rak jelita grubego
Autor Wiadomość
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #76  Wysłany: 2012-05-11, 21:44  


Dzięki Myszko za odpowiedź w moim poście:) Powiedziałaś cyt."Hmmm, troszkę to dziwne co powiedziała Ci ta pani doktor, bo onkolog mojej Mamci powiedziała bardzo wyraźnie, że chemię można podać w każdej chwili. Rozmawiała z Mamą 6 lutego, a więc trzy miesiące od operacji.". Hmm. na mój rozum to źle zrozumiałaś panią doktór albo wprowadziła Cię ona w błąd. Chemię pooperacyjną nie można podać w każdej chwili ponieważ jest to chemia uzupełniająca - przy czystych (teoretycznie węzłach i braku przerzutów) ma ona w założeniu całkowicie wyleczyć pacjenta zabijając pojedyńcze komórki nowotworowe które mogły wniknąć do organizmu chorego - a te nie będą pozostawały "wiecznie" w uśpieniu jeżeli wyszły poza guz pierwotny. I w tym przypadku liczy się czas (do 3 miesięcy), ponieważ jak myślę, te komórki nowotworowe nie będą cały czas w jednej postaci tylko z czasem zacznie się z nich tworzyć guz a wówczas na mój rozum ,chemia uzupełniająca (5-fluorouracylem stosunkowo lekkim lekiem chemioterapeutycznym) nie będzie mogłabyć zastosowana ponieważ będzie konieczność leczenia przerzutów dużo silniejszym lekiem chemicznym i powodującym większe spustoszenie w organiźmie niż wspomniany przeze mnie lek, ponieważ na logikę rzecz biorąc nie będzie zwalczała maleńkiej komórki rakowej tylko widoczne guzy. (jak się mylę to niech absenteeism mnie sprostuje).
Operacja radykalna to taka kiedy pacjent z marszu trafia do szpitala z dużym bólem brzucha i musi być pilnie operowany - nie ma wtedy czasu na dokladne zorganizowanie operacji i często z niekorzyścią dla pacjenta guz nie zostaje wycięty całkowicie tzn. na brzegach wyciętych marginesów mogą pozostać resztki nowotworu - nie można mieć też wówczas zbytnio pretensji do chirurga ponieważ operował pod presją czasu (pacjent z wielkim bólem, przebita ściana jelita, wyszły płyny ropne na zewnątrz jelia itd.). Operacja planowa to taka kiedy można wszystko zaplanować, skompletować dobry skład, zrobić dodatkowe badania - operacja planowa jest dużo korzystniejsza dla pacjenta! Moja mama nie miała operacji radykalnej tylko planową. Jednym z etapów zmierzających do całkowitego wyleczenia może być chemioterapia uzupełniająca - to taka kropka nad i.
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #77  Wysłany: 2012-06-03, 13:45  


Mirunku co tam u Was?
 
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #78  Wysłany: 2012-06-03, 14:06  Witaj


Cześć Myszko:). Miło, że piszesz. Szału nie ma ale nie jest też źle. Wiesz, sporo się wydarzyło. Byłem z mamą na początku maja na konsultacji w CO-I w Warszawie. Cały czas dręczyła mnie ta myśl - czy mama powinna wziąć "chemię" czy też nie. Różne były opinie na ten temat ze strony lekarzy a sprawa jest moim zdaniem zbyt poważna żeby ją zbagatelizować lub pozostawić wątpliwości. W Warszawie tą wizytę udało się załatwić w miarę sprawnie. Tam pani doktor onkolog (dość znana i medialna osoba) obejrzała sobie moją mamę i zobaczyła jej wyniki badań i opowiedziała się za podaniem "chemii" – zresztą chyba Ci już o tej wizycie pisałem. Rozmawiałem z nią dość długo, o możliwych skutkach ubocznych (bo jak wiesz moja mama nie ma idealnego serca), kazała się zastanowić i w ciągu kilku dni dać odpowiedź czy mama będzie poddana w Warszawie w Instytucie chemioterapii. Decyzję uzależniłem od tego co powie kardiolog który leczył mamę. Po przyjeździe z Warszawy byłem z mamą u kardiologa - stwierdził, że mamy serce jest na tyle zdrowe, że można podjąć ryzyko chemioterapii. Stwierdził wręcz, że gdyby to dotyczyło osoby z jego rodziny to on zdecydowałby się na chemioterapię. Podjęliśmy z mamą decyzję, że weźmie chemię. Zadzwoniłem do Warszawy i potwierdziłem tą decyzję. Mama jest już po jednym 5 dniowym cyklu. Chemię ma podawaną w szpitalu w CO-I w Warszawie w systemie dziennym dożylnie (6 cykli co 4 tygodnie). 14 czerwca zawożę mamę na drugi cykl. Za każdym razem ma badaną krew. W tamtym miesiącu przy tej okazji miała też badane "markery" - wyszło ok. Skutki uboczne jeżeli chodzi o chemioterapię są póki co niewielkie - początkowo piekły ją usta, wargi i czuła dziwny smak. Ogólnie czuje się dobrze. Nie wiem jak dalej to się potoczy z leczeniem mojej mamy ale póki co mama jest zadowolona, że zdecydowała się na chemioterapię. Również ja po rozmowie z onkolog w Warszawie mam poczucie, że zrobiłem wszystko żeby mamie pomóc. Reszta w rękach Boga! Powiedz co u Was? Jak mama?
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #79  Wysłany: 2012-06-03, 14:52  


Cześć Mirunku! Strasznie mnie cieszy to co piszesz :)
Ważne, że mamcia Twoja jest leczona i wszystko będzie super :)

U nas? Bez rewelacji. Bóle kręgosłupa przeszły na szczęście (odpukać). Teraz pobolewa Ją głowa dla odmiany i wczoraj było jej niedobrze, choć nic takiego nie jadła. Wiesz jak to jest, od razu myślę czy to nie "to". Próbuję Ją namówić na to by poszła do tej onkolog przed terminem sierpniowym i poprosiła o PETA, ale uparciuch nie chce (więcej szczegółów w moim wątku kciukowym). A mnie by to uspokoiło. Doskonale wiem, że jednej komóreczki nie wykryją, ale jakby było coś większego to już tak i by było wiadomo co i jak. A jak by było wszystko okej, to by znaczyło, że Mamci dolegliwości to wyłącznie nerwy i nic więcej. I bym się uspokoiła.
Uf

Strasznie, strasznie się cieszę, że Twoja Mamcia ma chemię i zatłukują skorupiaka na śmierć i wszystko będzie okej naprawdę! :cmok:

Pozdrawiam gorąco Ciebie i Twoją Mamusię :)
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #80  Wysłany: 2012-07-26, 17:53  


Witaj Darku
co u was jak po chemii? Jak plany wakacyjne?
pozdrawiam
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #81  Wysłany: 2012-07-26, 19:09  Dzięki!


Cześć Gosiaczku. Dziękuję, że pytasz. Mama jest po trzecim cyklu chemii, tak jak wcześniej pisałem, bierze ją w CO-I w Warszawie. Nie powiem żeby znosiła ją bezobjawowo, bo to nieprawda ale póki co żeby nie zapeszyć, jest pod tym względem lepiej niż w moich czarnych myślach przypuszczałem. Po każdej chemii przez pierwszy tydzień czuje się kiepsko - dokucza jej najbardziej tzw. zespół śluzówkowy - ma poranione usta, pieką ją i prawie nie może jeść, jest jej też czasami niedobrze i nie może się wypróżnić, bardzo nieznacznie wyszły włosy ( ja tego praktycznie nie zauważam). Po tygodniu od chemii objawy mijają i czuje się ok., i tak do kolejnej chemii. Poza tym ma apetyt, praktycznie wróciła do dawnej wagi i gdyby nie to, że oboje wiemy "co jest grane" to żyłoby się normalnie, a tak póki co, kilka lat strachu. Dzisiaj byliśmy na wizycie kontrolnej u specjalisty który mamę operował - dołączył do grona lekarzy którzy stwierdzili, że chemia to była dobra decyzja w przypadku Mamy. Pytasz o moje plany wakacyjne - mam ich zawsze w głowie mnogą ilość, chociaż przeważa jeden - Bałtyk:). Niestety póki co się wstrzymam bo kasa może być ale oby nie była, potrzebna na coś innego (wiesz z pewnością dobrze, że to leczenie jak coś idzie nie tak, niemało kosztuje). Powiedz proszę co u Ciebie?
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #82  Wysłany: 2012-07-27, 08:55  


miruna napisał/a:
Niestety póki co się wstrzymam bo kasa może być ale oby nie była, potrzebna na coś innego (wiesz z pewnością dobrze, że to leczenie jak coś idzie nie tak, niemało kosztuje).


Coś wiem na ten temat podobnie u nas. My czekamy na histopaty z kolonoskopii i lecimy na Gliwice, Kielce nas nie chcą operować więc poszukaliśmy gdzieś indziej :-) To tak pokrótce, poza tym ok mama czuje się dobrze i jesteśmy pozytywnych myśli i tego będziemy się trzymać. Życzę dobrych wyników i pozdrawiam
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
yoka3 


Dołączyła: 03 Sie 2010
Posty: 60
Pomogła: 3 razy

 #83  Wysłany: 2012-07-27, 12:22  nic nie trwa wiecznie


Bardzo się cieszę, że u Was wszystko idzie ku dobremu, ale bądźcie czujni cały czas. U mojego taty też wydawało się , że wszystko już jest ok. W 2010 usunięto mu guza z jelita grubego, ale że były przerzuty w węzłach chłonnych to zastosowano chemię, 12 cykli. Chemię przeszedł całkiem dobrze, nie wyniszczyła mu organizmu. Aż tu nagle w obrazie CT meta na wątrobie. Rak nie odpuścił, bo to nowotwór złośliwy, a w 50% u chorych z nowotworem jelita grubego pojawiają się przerzuty na wątrobie. A to już inna bajka, inna chemia -gorsza i od nowa walka o kolejny rok, a dla nas rodziny powrót do "koszmaru". Nie chcę Was straszyć, bo każdy przypadek jest inny, ale to trudna choroba i dla pacjenta i dla rodziny. Pozdrawiam Was i Waszych chorych, trzymam kciuki!
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #84  Wysłany: 2012-07-27, 13:09  


yoka3 napisał/a:
Aż tu nagle w obrazie CT meta na wątrobie. Rak nie odpuścił, bo to nowotwór złośliwy, a w 50% u chorych z nowotworem jelita grubego pojawiają się przerzuty na wątrobie.


Tyle że u nas te przerzuty było od momentu zdiagnozowania raka a właściwie to "dzięki" nim w ogóle się dowiedziałyśmy o "skorupiaku" i mama miała chemię już ta jak ty to nazywasz gorszą celująca w te przerzuty.
Darek też musi kontrolować i markery i TK, które na pewno zlecą mamie po skończonej chemii. Wszyscy wiemy że to choróbsko jest nieubłagane ale trzeba nauczyć się z nim żyć, poznałam osobę która od 8 lat "boryka" się z nowotworem jelita, był wycinany guz a potem kolejny raz na jelicie grubym, raz na cienkim, trzy razy na wątrobie i żyje normalnie ba nawet mówi że pełnią życia a ma 76 lat.
Trzymajmy kciuki aby i nam się udało.Pozdrawiam
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
yoka3 


Dołączyła: 03 Sie 2010
Posty: 60
Pomogła: 3 razy

 #85  Wysłany: 2012-07-27, 13:36  


Rozmawiam z Tobą dziś na dwóch różnych wątkach :) Przepraszam, że tak chaotycznie dzisiaj ale jestem podłamana tymi przerzutami i szukam jakiejś deski ratunku, nie wiem czy trzymać się tylko opinii jednego lekarza onkologa, czy iść na konsultację do chirurga onkologa. Tata strasznie boi się operacji i powiedział że się nie zgadza, ale jakoś bym na niego wpłynęła, żebym tylko wiedziała że ta operacja jest trafniejsza w jego przypadku.

[ Dodano: 2012-07-27, 15:16 ]
Przepraszam za zamieszanie, to wątek Miruny, a ja tu tak mieszam Małgosiu, przeszłam do Twojego wątku i czekam na info o Ciebie dot. lekarza
 
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #86  Wysłany: 2012-07-27, 16:26  Wiad.....


Yoka3. Spoko nic się nie stało, że piszesz na mim wątku. Przecież wszystkich nas na to forum ściągnął jeden Problem. Jak rozumiem teraz problemem Twojego Taty jest guz na wątrobie (efekt przerzutu z jelita). Wiesz z tego co się orientuję (cały czas się dokształcam w tej chorobie ze względu na Mamę) jeżeli guz na wątrobie jest do zoperowania to nie jest to beznadziejna sprawa i takie usunięcie może prowadzić do całkowitego wyleczenia. Takie czytałem opinie dobrych chirurgów od jelita grubego. Myślę więc, że lepiej jak Twój Tata podda się tej operacji.

Co do mojej Mamy jest tak jak mówi Gosia - u niej po usunięciu guza nie wykryto nigdzie przerzutów ale nie wycięto 12 lecz 9 węzłów (które były wolne od przerzutów). Guz był jednak dość duży i naciekał całą grubość ściany jelita (czyli miał duże zaawansowanie miejscowe) i jak mówili dobrzy lekarze z którymi rozmawiałem, komórki rakowe mogły przeniknąć do organizmu pomimo czystych węzłów. Chociaż lekarze nie mówili jednym głosem co do konieczności chemioterapii u mojej Mamy (pierwszy onkolog stwierdził, że nie potrzeba podać) to jednak po konsultacji w CO-I w Warszawie, uznali tam, że chemioterapia w jej przypadku poprawi i tak nienajgorsze rokowania. Wczoraj nawet profesor który mamę operował powiedział na wizycie kontrolnej, że "bezpieczniej" jest, że mama tą chemię bierze. Teraz jej szansę na trwałe wyleczenie wynoszą według różnych opinii 70-95%, ale jak dobrze wiemy, w tych chorobach to przeważnie życie pisze scenariusz a nie statystyki! Pozdrawiam.
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #87  Wysłany: 2012-07-27, 16:36  


Zamieszania nie ma :) ale tak jak pisze yoka3 - Forum oczywiście ma swoją główną tematykę, jednak każdą historię danego pacjenta najlepiej opisywać w jego własnym wątku. Mowa oczywiście o wątkach merytorycznych - staramy się, by informacje w nich były jasne i czytelne, stąd prośba o nie mieszanie różnych historii w jednym.


Przerzuty do wątroby w raku jelita grubego owszem, bywają operacyjne i wcale nie muszą dyskwalifikować z leczenia radykalnego, jednak jest to zależne od wielu czynników, co do których odnośnie taty yoka3 nie mamy informacji, stąd ciężko doradzać / odradzać zabieg chirurgiczny (przede wszystkim yoka3 nie umieściła wyniku badania, w którym stwierdzono przerzuty).
Dalsze rozważania na ten temat proponuję przenieść do Jej wątku właściwego: http://www.forum-onkologi...acji-vt1880.htm
_________________
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #88  Wysłany: 2012-10-24, 19:24  


Mirunku!

Wybacz, że tak długo nie pisałam, ale miałam problemy ze sprzętem ;P
Cieszę się niezmiernie, że Twoja Mamcia dostała tą chemię i że dzielnie się trzyma :)
Napisz koniecznie co tam u Was, bo jestem ciekawa strasznie jak się czujecie :)

Ściskam mocno i pozdrawiam :cmok:
 
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #89  Wysłany: 2012-10-25, 23:40  Witaj po dłuższej przerwie


Cześć Mycho:). Dzięki za wiadomość. Napiszę w miarę zwięźle co u nas. Być może te informacje przydadzą się komuś w podobnym stadium co maja mama, kiedy wystąpił dylemat czy dać chemię czy też nie oraz jakie mogą być skutki uboczne.

A więc mama została poddana chemioterapii w CO-I w Warszawie w 6 kursach przez 6 miesięcy (co miesiąc jeden od maja 2012 r.) - podczas każdego kursu była hospitalizowana przez okres 5 dni - dla nas było to ważne ponieważ dzieli nas od Warszawy ok. 200 km., poza tym zależało mi na tym żeby mama w czasie chemioterapii była pod ciągłą opieką lekarzy (ma problemy z sercem, tarczycą itp.).

W pierwszych trzech kursach otrzymywała następujące dawki: LV 35 MG, 5FU 700 MG BOLUS, ZOFRAN 4 MG. Po trzecim kursie miała nasilone skutki uboczne w postaci dość silnych obrzęków w jamie ustnej (szczególnie w pierwszym tygodniu po każdym kursie) i pani doktor podjęła decyzję o zmniejszeniu dawki "chemii" - jak stwierdziła dawkę tą można obniżyć i lepsze jest to niż „ryzykować grzybice w jamie ustnej a wtedy z tego powodu pobyt mamy w szpitalu i w efekcie w ogóle przerwę w chemii".
W następstwie tej decyzji kolejne trzy kursy mama otrzymała w dawkach: LV 35 MG, 5FU 600 MG BOLUS, OSŁONA: TORECAN 1 AMP, DEXAVEN 8 MG (4 kurs), 5FU 600 MG, Leukovorin 35 MG, osłona przeciwwymiotna: Torecan 1 amp, Dexaven 4 mg (5 kurs) oraz 5FU 600 MG, LV 35 MG, Osłona: TORECAN 1 amp, DEXAVEN 8 MG (6 kurs).
Ostatni 6 kurs mama skończyła w dniu 8 października.

Przed każdym kursem miała badaną krew a co trzy miesiące tzw. markery. Wyniki badań krwi oraz markerów miała w normie, także żadnych przestojów w chemii nie było - i dobrze bo wiązałoby się to z dodatkowym stresem.
Co do skutków ubocznych chemioterapii: przez pierwszy tydzień po każdym kursie były nasilone (zwłaszcza pieczenie i obrzęk jamy ustnej), niekiedy nagłe mdłości, metaliczny posmak w ustach, osłabienie ale chyba niezbyt duże bo mama zbytnio nie narzekała (a może nie chciała mnie martwić).

Po ostatnim kursie dostała skierowanie na TK jamy brzusznej (termin badania wyznaczony na 7 grudnia). Wczoraj byłem z mamą u profesora który ją operował - zbadał ją, powiedział, że jest w porządku i zlecił kolonoskopię po chemioterapii (jutro będę dzwonił o termin badania). Muszę się przyznać, ze bardzo się baliśmy jak mama zniesie chemioterapię ale żeby nie zapeszyć - zniosła ją bardzo dobrze i strach miał wielkie oczy - skutki uboczne były ale dużo mniejsze niż przypuszczaliśmy, ale fakt nie wiadomo jakie spustoszenia poczyniła ona w organiźmie, mam jednak nadzieję, że wybraliśmy mniejsze zło.

Opieka w CO-I bardzo dobra - szczególnie w szpitalu dobre warunki (spokój, miły i życzliwy personel) - dla porównania w Łodzi w szpitalu Kopernika podług CO-I, makabryczne warunki. Lekarz prowadząca w CO-I, zalatana z mnóstwem pacjentów ale miła i przystępna, z chęcią udzielająca wszelkich porad.

Wierzę w to, że decyzja żeby poddać mamę chemioterapii była słuszna, tym bardziej, że większość lekarzy z którymi rozmawiałem obstawała przy tej opcji. Niekompletna ilość wyciętych węzłów chłonnych też była jasną przesłanką do takiej procedury.
W chwili obecnej mama czuje się dobrze - czasami coś ją szczyknie lub zaboli ale przytyła 4 kg i jest w dobrej kondycji. Wiem jednak z "czym" mamy doczynienia i od euforii jestem daleki - po prostu cieszę się z obecnego stanu i mam poczucie, że chyba nic więcej zrobić nie można było. Jeżeli ktoś ma jakieś pytania odnośnie opisywanej kwestii to bez problemu odpowiem - przez 6 miesięcy trochę się w chemioterapii dokształciłem:)

Powiedz Myszko co u Ciebie i jak się czuje Twoja Mama? Jak chcesz to napisz na priv.
 
miruna 



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 71
Pomógł: 4 razy

 #90  Wysłany: 2012-12-07, 13:23  


W dniu dzisiejszym odebrałem wynik badania tomografii komputerowej jamy brzusznej mojej mamy. Mam gorąca prośbę o interpretację tego wyniku.
Szczególnie niepokoją mnie zapisy cyt."w segmencie 4 widoczna drobna torbiel o śr. 4 mm....., podobna zmiana widoczna w segmencie 6 o śr. 11 mm." oraz "W rzucie trzonu lewego nadnercza widoczna zmiana ogniskowa o wym.a-p-16mm,t=17 mm i gęstości ok. 25 j.H-gruczolak?" - czy zacytowane fragmenty mogą świadczyć o przerzutach raka. Oczywiście dołączam scan wyniku badania.

[ Dodano: 2012-12-07, 13:24 ]
Scan badania TK jamy brzusznej.



[ Komentarz dodany przez Moderatora: Finlandia: 2012-12-07, 15:18 ]
Usunęłam dane osobowe pacjenta i lekarzy.


CCI20121207_00000.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 5954 raz(y) 311,85 KB

 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group